W 32. kolejce PKO Ekstraklasy Stal Mielec podejmowała Lechię Gdańsk. Co ciekawe, obie drużyny miały o co grać. Stal wciąż nie może być pewna ligowego bytu, natomiast Lechia - mimo przesądzonej już degradacji - musi nadrabiać minuty spędzone na boisku przez piłkarzy młodzieżowych, ponadto ambicją zespołu powinno być pozostawienie po sobie pozytywnych wrażeń choćby na koniec sezonu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Będzie kara za brak gry młodzieżowców?
Tymczasem z boiska wiało przysłowiową nudą. Obie drużyny miały duże trudności ze skonstruowaniem składnej akcji, natomiast strzałów na bramkę było bardzo mało. W pierwszej części meczu na bramkę Dusana Kuciaka groźnie uderzył Piotr Wlazło, futbolówka jednak minimalnie minęła słupek od zewnętrznej strony.
Z kolei w drugiej części meczu w 61. minucie (dopiero!) celny strzał na bramkę gospodarzy oddał Jakub Kałuziński, lecz golkiper Stali nie miał żadnych trudności z wyłapaniem piłki. W końcówce meczu aktywny (trzeba to przyznać, choć niewiele z tych akcji wynikało) Ilkay Durmus zmarnował groźny kontratak Lechii, pozwolił się dogonić obrońcom i musiał strzelać z mało dogodnej pozycji.
Napisz komentarz
Komentarze