Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

W Wąglikowicach wataha wilków zagryzła stado owiec! Będzie odstrzał

Agresywna wataha wilków zagryzła siedem ciężarnych owiec kameruńskich jednego z gospodarzy w Wąglikowicach w powiecie kościerskim. Wilki coraz śmielej podchodzą do domostw. Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Aleksander Jankowski, wicewojewoda pomorski poinformował o możliwości odstrzału wilków przez uprawnione osoby jedynie w obronie zwierząt gospodarskich i ludzi. Nie będzie odstrzału w lasach.
W Wąglikowicach wataha wilków zagryzła stado owiec! Będzie odstrzał

Autor: Koscierzyna24.info

Jako pierwsze o problemie z agresywnymi wilkami poinformował portal koscierzyna24.info. Do ataku watahy wilków doszło 30 kwietnia. Ich ofiarą padło siedem owiec kameruńskich należących do jednego z mieszkańców Wąglikowic prowadzącego agroturystykę. Owce pasły się na pastwisku niemal w centrum miejscowości. Jedna z zagryzionych owiec została całkowicie zjedzona. Pięć kolejnych leżało zagryzionych. Siódmą owcę wilki najprawdopodobniej porwały.


Nie tylko gospodarza zaskoczyło zachowanie wilków. Zazwyczaj unikają one kontaktu z ludźmi. W tym wypadku najwyraźniej uznały gospodarstwo za swój paśnik. Nie powstrzymały ich żadne stosowane zabezpieczenia. Do gospodarstwa przychodziły w odstępie trzech dni.

To przykra sytuacja, dla naszego regionu mówi Waldemar Hetmański, sołtys Wąglikowic. Ludzie boją się wychodzić z domów. Dzieci nie wypuszczają. To nie był jednostkowy przypadek, że wilki zaatakowały. Zrobiły to już kilka razy. Pokazują się na podwórkach. Słychać, jak wyją także w ciągu dnia. Dla mnie to zaskakujące zachowanie wilków. Zbliża się sezon turystyczny jest z tym zagrożeniem bardzo duży kłopot. Te wilki niemal co drugi dzień próbują się podkopać żeby upolować kolejne owce. Z 14 owiec, jakie posiadał nasz gospodarz, zostały mu już trzy. Żadne dodatkowe wzmocnienia, jakie właściciel zastosował nie stanowiły przeszkody dla wilków. I tak podkopały się i wyrządzały szkodę.

Nie boją się ludzi

Sołtys zauważa, że u jego ciotki także w ciągu dnia wilki pojawiały się na podwórku.

Dziwne to zachowanie stwierdza sołtys Wąglikowic. Nie boją się ludzi. Najwyraźniej uznały, że to ich paśnik i z niego korzystają. Myśleliśmy o schowaniu zwierząt gospodarskich, ale zaczyna się czas na wypasy. Nie można ludziom zabraniać wypasać zwierząt. Taka sytuacja w Wąglikowicach w tym roku zaistniała po raz pierwszy. Mieszkańcy widywali się w pobliżu swoich domów, przebiegające przez drogę, czy też w innych sytuacjach. Były widziane także w pobliskich miejscowościach. Trzeba tej sytuacji jak najszybciej zaradzić. Na razie wilki atakowały owce, ale trudno przewidzieć jak się zachowają, gdy tych owiec zabraknie.

Skontaktowaliśmy się z powiatowym lekarzem weterynarii w Kościerzynie, aby podpytać o zagrożenie wścieklizną. Jak wyjaśnił Krzysztof Kowalkowski, na terenie powiatu nie było przypadków zachorowania na wściekliznę w ciągu ostatnich kilku lat. W Polsce co prawda pojawiły się ogniska, ale dotyczy to województwa mazowieckiego.

Będzie odszkodowanie za straty

Sprawą wilczych ataków na prośbę radnego sejmiku pomorskiego Piotra Karczewskiego zainteresował się wicewojewoda pomorski Aleksander Jankowski

Wicewojewoda przyznał, że stada niestety, właścicielowi nie da się przywrócić, ale w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska procedowana jest procedura odszkodowawcza. 

Pan Norek dostanie odszkodowanie za poniesione straty  mówi Aleksander Jankowski. 

Jak zaważył wicewojewoda gospodarstwa państwa Norków położone jest w centrum wsi. 

Wieś jest silnie zurbanizowana, w sąsiedztwie szkoły mówi wicewojewoda. Ogrodzenie pastwiska było metalowe, nie było łatwe do pokonania. To pokazuje i eksperci to potwierdzają, że to stado jest wyjątkowo agresywne. Jeżeli ono z premedytacją, sukcesywnie, co kilka dni pożywiała się z tego stada, to wskazuje na przełamanie naturalne bariery strachu przed gospodarstwem człowieka. Standardowa procedura przy tego typu sytuacjach, jeśli chodzi o wilczą watahę, jest taka, że dla osób uprawnionych jest wydawane czasowe pozwolenie na odstrzał jednostek stwarzających bezpośrednie zagrożenie dla lokalnej społeczności. 

Wilk jest bardziej chroniony

Aleksander Jankowski zaznacza, że nie będzie to tradycyjny odstrzał, gdzie skrzykuje się ekipę, która przeczesuje lasy i strzela do wszystkiego co się rusza

W tym przypadku to będzie tak zwany odstrzał punktowy wyjaśnia wicewojewoda. Czyli w obrębie zagrożonych gospodarstw, osoby, które posiadają uprawnienia, będą wskazane do takiego zadania, będą mogły działać w obronie tego terenu. Nam chodzi o obronę lokalnej społeczności przed zagrożeniem, które naprawdę jest realne, a nie o odstrzał całkowity. To ma być pewnego rodzaju profilaktyka. Nie dopuśćmy do sytuacji, że nagle to człowiek będzie zagrożony.

W sieci już pojawiły się komentarze, że teraz będą strzelać nawet do młodych wilków. Wicewojewoda dementuje to kłamliwe, jak zaznacza, pogłoski.

Nikt nie ma zamiaru strzelać do młodych wilków podkreśla Aleksander Jankowski. Nikt nie będzie wchodził do lasu, go przeczesywał, wypłaszał zwierzęta i strzelał do wilków w liczbie 20-30 sztuk.

Wicewojewoda wyjaśnił, że ostateczna decyzja zapadnie w Warszawie, gdyż wilk jest bardziej chroniony niż inne zwierzęta.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama