Tym razem gościem cyklu Serca Gwiazd, które organizuje Fundacja „Przemek Dzieciom” był aktor Antoni Pawlicki. Przed spotkaniem udzielił nam wywiadu, w którym rozmawialiśmy m.in. jego największej pasji, jaką jest aktorstwo, o polityce, a także o jego spotkaniu z księdzem Janem Kaczkowskim.
Antoni Pawlicki to niezwykle popularny aktor filmowy, a także teatralny, który zagrał w takich produkcjach jak: "Komisarz Alex", "Jutro idziemy do kina", "W rytmie serca" , „Czas honoru”, "Wotum nieufności", a także w „Katyniu” „Papuszy” i „Big Love”.
Przed kilkoma miesiącami obwieścił na Instagramie: „ Wchodzę do polityki”. No i zatrzęsło się. Ale do polityki wszedł. Na krótko…
- Nie pierwszy raz wykorzystuję Instagram do promocji swojej pracy. A tym razem chodziło o
wypromowanie serialu „Wotum nieufności”, na podstawie książki Remigiusza Mroza. Zresztą zauważyłem, że kiedy wypowiadam się na temat polityki, to media, szczególnie te lifestylowe, chętnie to podchwytują. Bo polityka, mówiąc kolokwialnie, dzisiaj grzeje. Jest obecna w każdym domu i niemal w każdej rozmowie. A życie polityków jest czasami bardziej interesujące, niż życie aktorów. Celowo użyłem więc tego sposobu na wypromowanie serialu – mówił podczas naszej rozmowy.
Na stwierdzenie, że ktoś powiedział, że politycy to też aktorzy, tylko o brzydszych twarzach, odparł: - Spierałbym się z tym określeniem. Może takie podobieństwo łatwo na pierwszy rzut oka znaleźć. Bo ci występują publicznie i ci. Ci przybierają jakieś role i ci. Niby wszystko się zgadza. Ale uważam, że podstawową, znacząca różnicą między zawodem aktora, a polityka jest wrażliwość. Artyści to ludzie, którzy muszą być obdarzeni wrażliwością, żeby uprawiać swój zawód. Nawet czasem muszą być przewrażliwieni. Natomiast politycy mają grubą skórę. Rola w polityce wymaga bycia także od czasu do czasu hochsztaplerem. Oni z założenia już co innego mówią, co innego myślą, a jeszcze co innego robią. Myślę, że ta różnica znacznie odróżnia aktora od polityka. Chociaż są chlubne wyjątki, które obserwujemy dzisiaj, kiedy ta wrażliwość aktorska została wniesiona do świata polityki, dając przy tym niesamowite efekty. Myślę tutaj o prezydencie Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Mówiliśmy też m.in. o jego udziale w filmie dokumentalnym jego taty o księdzu Janie Kaczkowskim.
- Ta rozmowa z księdzem Janem była dla mnie czymś niezwykłym, ale też nietypowym. Po pierwsze, w tym filmie byłem sobą, a nie jakąś wykreowaną postacią, a po drugie, brałem udział w dokumencie i to swojego ojca. I po trzecie Janek był tak fascynujący, że z wielką chęcią
go słuchałem. Po tym spotkaniu Jan stał się dla mnie prawdziwym autorytetem.
Napisz komentarz
Komentarze