Organizowany przez Instytut Kultury Miejskiej festiwal literacki honoruje pracę tłumaczy i tłumaczek literatury. Tematem szóstej edycji festiwalu są tłumaczenia dla teatru, relacje między reżyserem, dramaturgiem i tłumaczem, współczesny polski dramat i przekład sztuk teatralnych na język migowy. W programie tegorocznej edycji m.in. prezentacja monodramu „W tłumaczeniu". To performatywny monodram Adama Stoyanova, głuchego poety i aktora.
Wspólnie z tłumaczką, Katarzyną Głozak, aktor przekłada utwory Różewicza na polski język migowy. „Inny język wymaga innego konstruowania znaczeń i ujawnia nieoczywiste interpretacje wierszy oraz zaskakujące sensy słów” – czytamy w zapowiedzi. „Jednocześnie spektakl staje się opowieścią o samym języku migowym, który gestem i mimiką buduje tu przestrzeń poezji. Obserwując głuchego aktora, zaczynamy lepiej rozumieć istotę języka osób niesłyszących – oraz zaczynamy się zastanawiać nad własnym sposobem komunikacji”. Autorami monodramu są Wojtek Ziemilski (reżyseria) i Wojtek Pustoła (scenografia).
Język migowy już sam w sobie – poprzez gest, ruch - jest teatrem. Pantomimą niemal. Jak w panu rodził się teatr? Jak odkrył pan w języku, którym porozumiewa się ze światem na co dzień – język teatru? - pytamy Adama Stojanova.
- A czy język polski sam w sobie może być teatrem, np dźwiękowym? - śmieje się aktor. - No właśnie, też nie do końca. Na pewno PJM (polski język migowy – dop. red.) nie jest pantomimą. Może być, faktycznie, językiem bardzo atrakcyjnym pod względem wizualnym i teatralnym. Ale nie można go spłycić do teatru ruchu. To jest piękny, wizualny język. Może mieć elementy, które kojarzą się z pantomimą, ale ma własne słowa, znaki, gramatykę. Jest odmianą sztuki językowej - Visual Vernacular - który też pantomimą nie jest, ale jest czymś między pantomimą a wybranymi zestawami znaków. To tak, jak w języku polskim, który można podzielić na ten, którego używamy na co dzień, i na ten, który pięknie formułujemy - poezję, wiersze, piosenki. Tak samo jest w PJM.
To jest piękny, wizualny język. Może mieć elementy, które kojarzą się z pantomimą, ale ma własne słowa, znaki, gramatykę. Jest odmianą sztuki językowej - Visual Vernacular - który też pantomimą nie jest, ale jest czymś między pantomimą a wybranymi zestawami znaków. To tak, jak w języku polskim, który można podzielić na ten, którego używamy na co dzień, i na ten, który pięknie formułujemy - poezję, wiersze, piosenki. Tak samo jest w polskim języku migowym
Adam Stoyanov
Czyją poezję pan lubi? Którą najlepiej miga się na scenie? Pan też pisze, tak więc może własną?
Moją własną. Niestety - dla mnie - lubię poezję z elementami abstrakcyjnymi, nietypowymi treściami czy formami przekazu. To powoduje, że automatycznie pole dostępnej mi poezji robi się strasznie wąskie. Wierzę, że jest mnóstwo słyszących poetów, którzy tworzą takie właśnie dzieła, ale są one po prostu dla mnie niedostępne. Słabo znam polski, gdyż posługuję się tylko PJM, i jest on moim ojczystym językiem. Co do mojej poezji… Odpowiada mi też dlatego, że mogę nią manipulować. Zawsze lubię dostosowywać się do moich odbiorców. Obserwuję widownię, i staram się na nią wpływać, tak żeby wywoływać konkretne reakcje.
„W tłumaczeniu" to monodram, który zobaczymy w Gdańsku. O czym opowiada? Jak powstawał ten spektakl?
„W tłumaczeniu" koncertuje się na twórczości Tadeusza Różewicza. Jest to dość mocny spektakl, który uświadamia, jak poeta posługuje się pewnymi schematami myślowymi, można powiedzieć stereotypami na temat świata Głuchych. Jako głuchy poeta burzę te schematy, udowadniając, że wcale nie muszę się posługiwać mową foniczną, nie muszę słyszeć, nie muszę być tacy jak inni, by migać, tworzyć własne dzieła. Świat, który mówi, ma też własne problemy - chociażby różnorodne języki, które sprawiają, że pewni poeci są znani w ich własnym kraju, rzadziej stają się sławni na całym świecie, z powodu oczywistej, językowej bariery. Głusi mają tę zaletę, że pomimo istniejących różnych języków migowych (jak np. polski język migowy i amerykański język migowy) mogą za pomocą wizualizacji uczynić świat poezji bardziej przystępnym - tak, by duża jego część stała się zrozumiała dla większości Głuchych z całego świata.
Wspomniał pan, że PJM to pana ojczysty język…
Jak wspomniałem, nie znam dobrze języka polskiego, gdyż moim pierwszym i domowym językiem był właśnie polski język migowy, który jest wizualno-przestrzenny i zupełnie się różni od języka polskiego. U mnie w domu wszyscy byli głusi, tylko migali. Mój język migowy jest postrzegany jako atrakcyjny, bo jest szalenie wizualny i słabo powiązany z polskim językiem, czy to pisanym, czy to fonicznym. Tworzę poezję migową, która jest dla głuchych atrakcyjna, ale też wiem, jak używać tego języka, by był piękny. Przy tłumaczeniu wierszy Różewicza ważne było dla mnie wsparcie tłumaczki języka migowego, która przekładała na polski język migowy oraz całego zespołu, który pomagał w zrozumieniu metafor i ukrytych znaczeń autora. To jest bardzo ważne w jakimkolwiek tłumaczeniu, nie tylko na polski język migowy, dopiero potem mogłem to przekładać na wizualno-poetycki język migowy.
„W tłumaczeniu” - spektakl miał premierę we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. W Gdańsku będzie można go obejrzeć 22 kwietnia (sobota) o godz. 15.00 w siedzibie projektu Gdańsk Miasto Literatury. Po zakończeniu (16.00) rozmowa z twórcami. Obowiązuje rejestracja: https://app.evenea.pl/event/monodram/).
Pełen program Gdańskich Spotkań Literackich „Odnalezione w tłumaczeniu” na: https://odnalezionewtlumaczeniu.pl.
Napisz komentarz
Komentarze