Soter Jaxa-Małachowski, znany przedwojenny polski malarz przez większość życia mieszkał w Krakowie, a jednak gros swoich dzieł poświęcił morzu, określany jest nawet mianem „polskiego Ajwazowskiego”. Wiemy jednak, że bliskie jego sercu było nie jedno, a nawet trzy morza!
Urodził się nad Morzem Czarnym, w roku 1867 w majątku Wolanów, położonym pod Odessą na Krymie. Morze Czarne było zatem pierwszym, które malował, pierwszą jego inspiracją. Ceniony krytyk Adolf Nowaczyński w jednej z recenzji nazwał go nawet „specjalistą od Morza Czarnego”. Po ukończeniu studiów Jaxa-Małachowski często podróżował nad Morze Śródziemne, to było drugie morze jego życia. Najczęściej malował okolice Capri oraz Wenecję. Nasze Wybrzeże zachwyciło go tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Szczególnie upodobał sobie Hel, a także Orłowo. Stąd bogaty zbiór prac poświęcony tym krajobrazom.
Inny artysta, Józef Czapski, który przed wojną także malował te tereny, w „Dziennikach” szczegółowo opisuje wędrówkę plażą z Sopotu do Stefana Żeromskiego, który pomieszkiwał w Orłowie. Jak spędzał tu czas Jaxa-Małachowski, wiadomo?
Co nieco wiemy ze wspomnień, a najwięcej z obrazów, gdzie widać fragmenty charakterystycznego dla miejsc, gdzie przebywał, pejzażu. Innych wiadomości na ten temat nie mamy. Zapewne spędzał tu czas jak większość artystów, którzy przybywali wtedy na Wybrzeże, zatrzymywali się w pensjonatach z widokiem na morze i chodzili ze sztalugami w plenery. Na naszej wystawie, przyglądając się poszczególnym obrazom, możemy prześledzić tę wędrówkę malarza.
Prezentowane w Helu dzieła są własnością krakowskiego kolekcjonera Grzegorza Kudelskiego, który prawdopodobnie ma największy w kraju zbiór obrazów Jaxy-Małachowskiego.
Fascynację twórczością malarza kolekcjoner wyniósł z domu rodzinnego, gdzie na ścianach wisiały prace artystów polskich, głównie z okresu międzywojennego. W kolekcji Grzegorza Kudelskiego zbiór prac poświęconych Morzu Bałtyckiemu zajmuje znaczące miejsce. Co ciekawe, Jaxa-Małachowski niekiedy sygnował obrazy nazwą miejsca, gdzie powstawało dzieło. Na pracach, gdzie uwiecznił łodzie rybackie, widoczne są nawet oznaczenia tych jednostek.
Za nocne sceny natury Jaxa-Małachowski był ceniony szczególnie. Rozpisywano się na temat tego, jak pięknie maluje sceny oświetlone księżycem, którego blask odbija się w spokojnej tafli morza. To bardzo nastrojowe kompozycje.
dr Monika Jankiewicz-Brzostowska / kurator wystaw
Jak prace Jaxy-Małachowskiego są dziś oceniane z punktu widzenia wartości rynkowej?
Jego obrazy pojawiają się na aukcjach regularnie. Są też poszukiwane przez kolekcjonerów, chętnie kupowane. Pod względem krytyczno – artystycznym to typowe malarstwo tradycyjne. „Polski Ajwazowski” - określenie to, może nieco przesadne, odnosi się, jak sądzę, do pewnej tendencji do dekoracyjności, która wszak zawsze Jaksie-Małachowskiemu towarzyszyła. Każdy pejzaż idealizował czyniąc go powabnym, przyjemnym dla oka. Nie tracąc przy tym nic z realistycznego oddania rzeczywistości, bo też warsztatem dysponował świetnym! Malarstwa uczył się najpierw Odessie, później w Krakowie, wreszcie w Monachium w prywatnej szkole Stanisława Grocholskiego. Ta dekoracyjność go pociągała, zawsze starał się przede wszystkim wydobyć i utrwalić piękno. Nie było to trudne nawet nad Bałtykiem, przebywał tu w czasie wakacji, widział zatem głównie jasne, słoneczne jego oblicze.
Co zobaczymy na wystawie?
Pierwszy raz pokazywaliśmy niektóre z obrazów tego artysty w 2014 roku w Narodowym Muzeum Morskim na Ołowiance, w ramach cyklu „Polscy artyści o morzu”. Prezentowaliśmy wtedy nie tylko jego bałtyckie pejzaże, ale też te śródziemnomorskie. A nawet jeden obraz batalistyczny! W Helu zobaczymy tylko prace powstałe nad Bałtykiem. Obrazy przedstawiające te okolice, w których nasza ekspozycja jest prezentowana. Pejzaże podzieliliśmy na dwie grupy. Pierwsza to te ze sztafażem, widać tu na przykład rybaków przy pracy, łodzie rybackie stojące przy nabrzeżu czy uchwycone podczas połowów. Jest obraz, który przedstawia molo w Orłowie, a na jego tle wyciągnięta na brzeg klepkowa łódź - podobne jeszcze w latach 80. mogliśmy na plażach zobaczyć... Druga część ekspozycji to czyste pejzaże, przedstawiające jedynie przyrodę. Sosny nad brzegiem, a w oddali tafla wody widziana z niewielkiego wzniesienia, widok na brzeg morski podmywany falami, ale też spojrzenie na morze smagane lekkim wiatrem pod pogodnym niebem. Pokażemy także kilka nokturnów...
Czyli nocne sceny natury.
Za nie Jaxa-Małachowski był ceniony szczególnie. Rozpisywano się na temat tego, jak pięknie maluje sceny oświetlone księżycem, którego blask odbija się w spokojnej tafli morza. To bardzo nastrojowe kompozycje.
Tęsknimy za takim malarstwem?
Za czystym pięknem tęsknimy zawsze. A piękno możemy w tych obrazach odnaleźć. Tego piękna artysta szukał i wielokrotnie udało mu się je utrwalić. Dzielił się nim z nami tak wtedy, jak i dziś.
Na co szczególnie powinniśmy zwrócić uwagę oglądając tę wystawę?
Na pewno szalenie efektowne są sceny z sosnami w roli głównej. Jedna - jesienna, z wrzosami, namalowana zapewne pod koniec lata. Inna - ze świeżą, majową zielenią. Mnie szalenie podoba się obraz Mewy nad morzem. Klasyczny morski pejzaż, wieje lekka bryza, ma się wrażenie, że mewy lecą wprost na nas… Ileż mają wdzięku! Niezwykle trafne ujęcie. I ten sposób malowania wody... Uzasadnia pochwały, które artysta zbierał przez całe życie. Świeżość błękitów przy tym smutku pogody, którą mamy za oknem to oddech… Jego obrazy to zapowiedź lata, na które już bardzo czekamy...
Napisz komentarz
Komentarze