Inspektorzy operacyjni Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni o godzinie 01:53 odebrali zgłoszenie od Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku o tonącej barce w rejonie Ujścia Martwej Wisły. Na pomoc jednostce zadysponowano ratowników z Brzegowej Stacji Ratowniczej w Świbnie. Poszukiwania tonącej jednostki, ratownicy rozpoczęli wzdłuż wyspy Sobieszewskiej, aż do rejonu Westerplatte.
- W trakcie prowadzonych przez nas działań do inspektorów MRCK Gdynia napływały kolejne informacje dotyczące zagrożonej jednostki i jak się okazało poszukiwana nie jest barka, a 4-metrowa czerwona łódź - poinformowały służby SAR. - Po ponad godzinie ratownikom z Brzegowej Stacji Ratowniczej w Świbnie udało się odnaleźć jednostkę w niebezpieczeństwie. Znajdowała się ona ok. 2,7 Mm (ok. 5 km) na północ od Górek Zachodnich.
- Nurkowanie nocą nie zdarza się często – mówi Rafał Goeck, rzecznik MSPiR w Gdyni. - W mojej pamięci, to jeden z pierwszych takich przypadków, gdzie w nocy ratowaliśmy nurków. Uratowani Hiszpanie przy naszych ratownikach zeznali policji, że poszukiwali bursztynu.
Okazuje się, że na 112 zadzwonił jeden z Hiszpanów. Nie mówił płynnie po angielsku. Komunikacja byłą nieco utrudniona. Udało się jedynie zrozumieć, że osoba ta jest w rejonie ujścia Wisły i znajduje się na barce, która tonie. W trakcie działań okazało się, że to nie barka, a 4-metrowa łódź. Hiszpanowi udało się ponownie dodzwonić. Powiedział, że potrzebują pomocy, bo nie mają żadnej manewrowości. Najprawdopodobniej sterociągi, które są od steru do silnika odmówiły odmówiły posłuszeństwa i Hiszpanie cały czas dryfowali. Nie mieli jak wrócić do brzegu.
Na pokładzie łodzi znajdowało się trzech obywateli Hiszpanii. Jak się okazało mężczyźni od co najmniej 6 godzin nurkowali w rejonie ich odnalezienia. Łódź poszkodowanych nie tonęła. Jednak załoga nie mogła wrócić na ląd, gdyż statek miał awarię układu sterowania. Łodzią nie można było manewrować.
- Około godziny 3.30 policjanci z Komisariatu Wodnego Policji udzielali asekuracji dla SAR przy holowaniu dryfującej łodzi z trzema osobami na pokładzie do Górek Zachodnich - informuje podkom. Karina Kamińska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Z relacji służb ratowniczych wynikało, że silnik łodzi uległ awarii. Policjanci wstępnie ustalili, że łódź nie była wyposażona w podstawowe elementy gwarantujące bezpieczeństwo, m.in. w oświetlenie nawigacyjne, środki łączności oraz w środki ratunkowe. Ponadto policjanci ustalili, że załoga łodzi, m.in. nie miała uprawnień do prowadzenia tej jednostki oraz nie uzyskała zgody na nurkowanie. Policjanci w związku z tym zdarzeniem sporządzili dokumentację, która została już przekazana do Kapitanatu Portu Gdańsk.
Nocna "przygoda" dla obywateli Hiszpanii zakończyła się przetransportowaniem mężczyzn oraz ich łodzi do portu w Górkach Zachodnich. Mężczyznami zaopiekowali się ratownicy z Zespołu Ratownictwa Medycznego (mężczyźni byli wychłodzeni) oraz Policja.
W działania oprócz jednostki poszukiwawczej zaangażowane były Policja Wodna, PSP Gdańsk i Zespół Ratownictwa Medycznego.
Napisz komentarz
Komentarze