Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Porażka, która daje nam nadzieję

Polscy piłkarze przegrali 1:3 z Francuzami. Kończą swój udział w mistrzostwach świata, ale mimo porażki ich gra w meczu z obrońcami tytułu mistrza świata daje nadzieje na lepsze wyniki i godny styl.
Porażka, która daje nam nadzieję
Reprezentacja Polski w godny sposób rozstała się z mundialem

Autor: Fot. Karol Makurat

Po meczu Polski z Argentyną w kraju rozpoczęła się dyskusja na temat stylu w jakim nasza reprezentacja wywalczyła awans do 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata. A że od pewnego czasu doświadczamy w Polsce bardzo mocnych i licznych podziałów, to i ta sprawa podzieliła rodaków. Dla jednych liczył się awans, dla drugich styl w jakim nasi zagrali z Argentyńczykami. I jedni i drudzy mieli argumenty, bo z jednej strony trudno zaprzeczyć temu, że reprezentacja po 36 latach awansowała z grupy do fazy pucharowej, z drugiej jednak postawa naszych zawodników w ostatnim meczu przeciwko Lionelowi Messiemu i jego kolegom była słaba niczym kiełbasa serdelowa sprzed 36 lat…

Selekcjoner naszej reprezentacji Czesław Michniewicz uchodzi w piłkarskim środowisku za tzw. zadaniowca. Dawał temu przykład prowadząc Legię Warszawa, ale przede wszystkim reprezentację młodzieżową. Tam wykonał swoje zadania, teraz podczas mundialu w Katarze też osiągnął cel minimum, czyli wyjście z grupy. Już po meczu z Argentyną Michniewicz na konferencji prasowej wspominał o tym, że z Francją może zagrać zupełnie inaczej. To zabrzmiało o tyle ciekawie, że chyba każdy obserwator mundialu wie z jakim rywalem mieliśmy się spotkać w niedzielę, 4.12. w meczu o awans do ćwierćfinału.

Mimo, że Polacy przegrali ten mecz, ich gra mogła się podobać. Zasłużyli też na bramkę, którą w końcu powtarzając strzał z rzutu karnego zdobył Robert Lewandowski. Styl w jakim skończyli swój udział w katarskim mundialu daje nadzieję, że tak grającą kadrę jeszcze nie raz zobaczymy.

Michniewicz nie mówił o zmianie stylu gry polskiej drużyny tylko dlatego, że ten zaprezentowany przez Biało-Czerwonych w jednostronnym pojedynku z Argentyną był fatalny i ludzie chcieli usłyszeć coś innego, niż tylko to, że będziemy murować dostęp do własnej bramki. Mógł sobie na to pozwolić, bo wiedział, że nikt z kibiców, a tym bardziej z jego pracodawców z PZPN, nie będzie robił mu wyrzutów z powodu porażki z Francją, czyli obrońcami tytułu mistrza świata, jeśli nasi zagrają w sposób odważny i bardziej ofensywny. Sobotni mecz Argentyny z Australią był przykładem, że skazywani na pożarcie Australijczycy, choć piłkarsko słabsi, byli bliscy doprowadzenia do dogrywki. Dlaczego? Bo zagrali odważnie.

Jak powiedział Michniewicz, tak zrobili. Polacy od początku sprawili wrażenie zupełnie innej drużyny, niż w środowym spotkaniu. Nasi piłkarze zagrali na miarę swojego potencjału. To oczywiście nie wykluczało błędów, które popełnili i za które musieli zapłacić. Nikt, kto choć trochę zna się na piłce nożnej nie miał wątpliwości, że to Francuzi są drużyną wyżej notowaną, mającą w swoim składzie więcej mocy, umiejętności i doświadczenia na takich imprezach jak mundial.

Mimo, że Polacy przegrali ten mecz, ich gra mogła się podobać. Zasłużyli też na bramkę, którą w końcu powtarzając strzał z rzutu karnego zdobył Robert Lewandowski. Styl w jakim skończyli swój udział w katarskim mundialu daje nadzieję, że tak grającą kadrę jeszcze nie raz zobaczymy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama