Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Leczy się na raka, gest sąsiadów wycisnął jej z oczu łzy

Aż mi się łza w oku zakręciła. Jakież to piękne mieć takich sąsiadów, prawda? - napisała na swoim facebookowym profilu posłanka Henryka Krzywonos-Strycharska.

Autor: archiwum prywatne

Krzywonos: Tacy sąsiedzi to skarb!

„Mieszkam w bloku, na drugim piętrze, bez windy. Poskarżyłam się ostatnio sąsiadom, że chyba będę musiała zamienić mieszkanie, bo ciężko mi wchodzić po schodach. Niestety, ale leczenie onkologiczne ma swoje skutki uboczne. Jakież było moje zdziwienie, gdy przyjechałam z pracy w środku nocy, a na półpiętrach stały stołki. Dowiedziałam następnego dnia, że to sąsiedzi je postawili abym sobie odpoczywała w drodze do mojego mieszkania”.

Henryka Krzywonos-Strycharska na stwierdzenie, że historia jest rzeczywiście wzruszająca, odparła: - I co ja mam pani powiedzieć? Tacy sąsiedzi to skarb. A zaczęło się tak, że pewnego dnia opowiedziałam sąsiadce o tym, jak ciężko mi się wchodzi po schodach. Że muszę co chwilę przystanąć i odpocząć. I pewnie będziemy musieli się z mężem przez to wyprowadzić. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przyjechałam z Warszawy, weszłam do budynku i zobaczyłam na każdym półpiętrze stołeczki. Wiedziałam, że są dla mnie. Wzruszyłam się bardzo, bo dzisiaj takie ludzkie i bezinteresowne zainteresowanie drugim człowiekiem rzadko się zdarza.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy przyjechałam z Warszawy, weszłam do budynku i zobaczyłam na każdym półpiętrze stołeczki. Wiedziałam, że są dla mnie. Wzruszyłam się bardzo, bo dzisiaj takie ludzkie i bezinteresowne zainteresowanie drugim człowiekiem rzadko się zdarza.

Henryka Krzywono-Strycharska / posłanka PO

O wyprowadzce nie ma już mowy.

 

- Bo jakże można zostawić takich sąsiadów, kiedy wraca pani z pracy, w domu nic nie ma, bo nie zdążyła jeszcze zrobić zakupów, a w drzwiach swojego mieszkania na półpiętrze stoi sąsiadka i mówi: - Chodźcie do mnie, bo mam placki albo zupę ogórkową. Stąd ten mój wpis. Bo chciałam nie tylko podziękować sąsiadom ale przypomnieć, że trzeba się szanować. Że szacunek pozwala lepiej żyć. Zresztą wprowadzając się do tego mieszkania, już po przekroczeniu progu wiedziałam, że chcę tam mieszkać. A jakież było moje zdziwienie, kiedy się później okazało, że tam mieszkają także ludzie, którzy pracowali wcześniej w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, jako kierowcy autobusu. Że obok w klatce mieszka sąsiadka, która mi po wprowadzeniu powiedziała: - Pani Heniu, ja z panią jeździłam jako konduktorka. Czy pani pamięta? Więc w tym domu, jak żartuję, mieszkają sami swoi. I to też zaważyło na tym, że z tego domu się już nigdy nie wyprowadzimy.

Henryka Krzywonos-Strycharska jest w trakcie leczenie onkologicznego. Na pytanie - jak się czuje, odpowiada: nie jest łatwo, to leczenie ma swoje skutki uboczne, ale się nie poddaję.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama