Strażacy informację o pożarze chlewni otrzymali za pośrednictwem tzw. formatki z numeru alarmowego 112 w czwartek po godz. 02.30.
- W działaniach gaśniczych łącznie brało udział 20 zastępów straży pożarnej – mówi bryg. Krzysztof Rychter, oficer prasowym Komendanta Powiatowego PSP w Bytowie. - Budynek chlewni podzielony był na dwie części. W jednej był starszy inwentarz, w drugiej młodszy.
Rzecznik wyjaśnił, że w miejscu, w którym znajdował się starszy inwentarz, nie było żadnych wskazań, że dymy, gazy pożarowe przedostały się do tej części budynku.
- Strażakom udało się zapobiec przedostaniu ognia w ten sektor – mówi rzecznik. - Największe straty są w tej części, w której przebywał młodszy inwentarz. Na tę chwilę to około 400 sztuk prosiąt, które zginęły w pożarze. Trzeba jednak pamiętać, że sporo tego młodego inwentarza przez to silne zadymienie może spowodować jeszcze większe skutki.
Jak przyznał rzecznik, gospodarz liczy się z tym, że paść może jeszcze więcej zwierząt ze względu na podtrucie gazami pożarowymi. Wstępnie strażacy szacują, że przyczyną pożaru była wada urządzeń elektrycznych. Urządzenia grzewcze można wykluczyć – na razie nie są jeszcze włączane.
Akcja strażaków była utrudniona.
- W tym pomieszczeniu chlewu była podsufitka, która również się dymiła – wyjaśnia bryg. Krzysztof Rychter. - To powodowało straszne zadymienie, utrudniające m.in. ewakuację z obiektu. Strażacy działali w sprzęcie ochrony powietrznej. Do dyspozycji strażaków przy tej akcji dostępny był także samochód ze specjalistycznym sprzętem.
Napisz komentarz
Komentarze