Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Hanna Maliszewska: Rywalki już wiedzą, że z nami nie ma lekko

Jest jedną z tych zawodniczek, o których mówi się, że wykonują na boisku „czarną robotę”. Bez gdańszczanki Hanny Maliszewskiej nie byłoby tak silnej kobiecej reprezentacji Polski w rugby, jaką dziś mamy. Od piątku, 1 lipca do niedzieli w Krakowie biało-czerwone będą walczyć o mistrzostwo Europy w 7-osobowej, olimpijskiej, odmianie tej gry.
Reprezentacja polskich rugbistek wygrała w Lizbonie turniej mistrzostw Europy. Hanna Maliszewska (piąta od lewej) - Fot. Reprezentacja Narodowa w Rugby Kobiet/Facebook

W Lizbonie, kilka dni temu, wygrałyście pierwszy turniej mistrzostw Europy. W pokonanym polu zastawiłyście m.in. wicemistrzynie olimpijskie Francuzki, Walijki, Szkotki. Te reprezentacje grały w najsilniejszych składach?

Francuzki grały w bardzo mocnym składzie. Z tego co wiem, to nie było u nich dwóch zawodniczek regularnie grających w pierwszym składzie. My jechałyśmy do Lizbony z nadzieją, że uda nam się zająć trzecie miejsce. Układ gier o wyjście grupy był trochę dziwny, bo jak przegrałeś jeden mecz, to już nie miałeś szans na finał. Wiedziałyśmy, że Francja jest dla nas raczej niedostępna, ale na mecz z nimi nie wyszłyśmy ze spuszczonymi głowami. Chciałyśmy wygrać pierwszy raz. No, i się udało. To nasze historyczne zwycięstwo, bo odniesione nad aktualnymi wicemistrzyniami olimpijskimi. Obserwatorzy tego meczu mówili nam, że zagrałyśmy na takim samym poziomie, jak Francuzki. To dla nas olbrzymi komplement.

Co dał Ci ten turniej? Jaką teraz masz wiedzę o sobie i koleżankach z reprezentacji?

Wiem, że jesteśmy bardzo fajną drużyną. Ja z dziewczynami jestem od początku, tak samo z trenerem. Zaczynałyśmy przecież od dywizji B, zajmowałyśmy piąte miejsce i bardzo się z tego cieszyłyśmy. Teraz jesteśmy w Top 12 i wygrywamy turniej mistrzostw Europy. Myślę, że ten turniej dał mi ogromny ładunek pewności siebie. Pozostałym dziewczynom także. Ale to nie jest koniec. Małymi kroczkami możemy jeszcze coś zdobyć. Zagrać w Pucharze Świata, awansować do World Series. Jeżeli wszystkie będziemy zdrowe, to myślę, że damy radę. My jesteśmy już w stanie „złapać” te najlepsze drużyny. Nasze rywalki już wiedzą że „O, to jest Polska, będzie ciężko”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Aleksandra Leśniak: Rugby to idealny sport dla kobiet

Najbliższy cel do zdobycia to mistrzostwo Europy w Krakowie?

Nie da się ukryć, że mistrzostwa Europy są dla nas bardzo ważne. Sportowo i materialnie, bo stypendia to dla nas szansa, by przy rugby trwać. Musimy je wywalczyć, bo nie jesteśmy zawodowcami, a one dają nam większe możliwości, choćby takie, że gramy jak równe z pełnymi profesjonalistkami. Im wyższe zajmiemy miejsce w mistrzostwach, tym wyższe będzie stypendium. No, i Puchar Świata, on jest raz na cztery lata, więc dla każdego sportowca to jest coś wielkiego. Z kolei World Series to dla nasz szansa regularnej gry z najlepszymi, a to oznacza, że bardzo zwiększyłybyśmy swoje szanse na igrzyska olimpijskie.

Słyszycie głosy kibiców, że skoro wygrałyście w Lizbonie, to trzeba wygrać w Krakowie. Czujecie presję?

Przede wszystkim my na siebie nie nakładamy takiej presji. To nie jest nam potrzebne. Nie musimy, a możemy. Myślę, że to jest zdrowie podejście i jak dotąd nigdy nas nie zawiodło. Tak, wygrałyśmy w Portugalii, ale to nie było tak, że w każdym meczu miażdżyłyśmy rywalki. To były mecze na styku. Na Kraków też nie nakładamy sobie presji, że za wszelką cenę musimy być pierwsze. Oczywiście, że na boisku zrobimy wszystko, by zagrać w finale, ale przecież inne drużyny nie przyjadą tam na wycieczkę. W tym wszystkim ważne jest to, że mamy tak fajnych kibiców, że mogliby nam ich pozazdrościć inni sportowcy. To są sympatyczni i życzliwi ludzie, którzy nigdy nie dali nam odczuć, że czegoś od nas oczekują. Nawet jak się nie uda wygrać, to wiem, że na naszych kibiców zawsze możemy liczyć, nikt nam z tego powodu nie będzie fundował hejtu. O to wszyscy mamy spokojne głowy.

Wiesz coś o rywalkach, z którymi zagracie w grupie w Krakowie?

Mamy dosyć fajną grupę (Polska zagra w grupie z Rumunią, Niemcami, Irlandią i Czechami), ale moim zdaniem Irlandki będą najcięższym przeciwnikiem. W drugiej grupie spodziewam się samych meczów „na styku”. Tam raczej Francuzki będą faworytkami, ale nie wiadomo jeszcze w jakim składzie przyjadą do Krakowa.

Lista zawodniczek powołanych do reprezentacji Polski przez trenera Janusza Urbanowicza:

Biało-Zielone Ladies Gdańsk: Julia Druzgała, Karolina Jaszczyszyn, Anna Klichowska, Sandra Kłak, Małgorzata Kołdej, Hanna Maliszewska, Marta Morus, Natalia Pamięta, Oksana Panasenko, Julianna Schuster, Martyna Wardaszka, Sylwia Witkowska. Black Roses Posnania Poznań: Katarzyna Paszczyk. Legia Warszawa: Tamara Czumer-Iwin, Aleksandra Lachowska, Ilona Zajszliuk.

Turniej mistrzostw Europy odbędzie się na piłkarskim stadionie Wisły Kraków, od piątku do niedzieli. W piątek Polska gra z Rumunią (godz. 13) oraz Niemcami (godz. 15.56). W sobotę z Irlandią (godz. 10) i Czechami (13.40). Półfinały i finały w niedzielę. Wszystkie mecze Polek będzie transmitować TVP Sport.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama