Trudno mi o sobie opowiadać, wolę o swoich dzieciach. Na przykład: praca mojego ucznia, który został laureatem międzynarodowego konkursu plastycznego „Wszyscy równi – prawa człowieka oczami dziecka”, wzięła udział w wystawie „Poland and the Convention on the Rights of the Child – the legacy of Janusz Korczak” w budynku ONZ w Nowym Jorku. Dzieci otrzymywały za swoje prace brązowe i złote medale od MSZ Japonii, nagrody od marszałków Senatu RP, prezydentów Polski, Gdańska, i wielu instytucji, których nie sposób tu wymienić, bo jest ich tak dużo. Ale chyba najbardziej cieszą mnie sukcesy moich dzieci, dla których nauka czytania lub opanowanie tabliczki mnożenia były wielkim wyzwaniem, a w klasie trzeciej okazuje się, że doskonale sobie z tym poradziły.
Wydaje się, że bardziej jest pani dumna ze swoich uczniów niż z tytułu Nauczyciel Pomorza…
Przecież, gdyby nie ich ciężka praca i wsparcie rodziców, nie otrzymałabym tego tytułu. Moimi sukcesami są sukcesy moich uczniów.
A nie żałuje Pani wyboru zawodu? Niełatwo być teraz nauczycielem.
Nigdy nie żałowałam, uważam, że wykonuję najpiękniejszy zawód na świecie. Każdego dnia wiem, że znowu nauczę dzieci czegoś, co im się w życiu przyda. Nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej ma łatwiej, bo „pani” dla dzieci z klas I-III jest bardzo ważna, jest dla nich autorytetem.
Jak przez lata udaje się Pani utrzymać pasję? Nie pojawiła się nigdy myśl: „Mam dosyć, rzucam nauczanie”?
Nigdy nie pomyślałam, aby rzucić nauczanie. Bywają bardzo trudne dni, kiedy pracy jest tak dużo, że doba wydaje się za krótka, projekt goni projekt. Ale wtedy np. któreś dziecko podchodzi w czasie przerwy i mówi: „Przy pani czuję się jak w domu”.
Jak nie utrzymać pasji, gdy co roku we wrześniu przychodzą do mnie uczniowie, którzy dawno skończyli podstawówkę, ale co roku pamiętają o nauczycielce z pierwszej klasy? Kiedyś odwiedziła mnie uczennica, na powitanie przytuliła się do mnie i powiedziała do mnie: „Pachnie pani tak samo, jak kiedyś”.
Szkoła, w której Pani pracuje, przeszła właśnie na zdalne nauczanie. Jest łatwiej niż w ubiegłym roku?
Niełatwo było przestawić się, gdy wybuchła pandemia. To było najtrudniejsze, zwłaszcza dla starszej nauczycielki, takiej jak ja, tuż przed emeryturą. Teraz jest o wiele łatwiej. Człowiek do wszystkiego jest w stanie się przystosować. Dzieci są też starsze, bo obecnie uczę trzecią klasę, więc łatwiej nam się pracuje. Na szczęście, dzieci z mojej klasy wracają na lekcje do szkoły.
Jak pracować z dziećmi, gdy widzicie siebie tylko na ekranie?
Prawie tak samo jak na lekcji w klasie. Na szczęście, aplikacja jest ciągle udoskonalana. Możemy dzieciom udostępniać ekran, pisać jak na tablicy, widzimy jednocześnie dziewięcioro dzieci na ekranie. U mnie wszystkie dzieci mają zawsze włączone kamerki. Muszę widzieć, czy pracują i czy są bezpieczne podczas lekcji, bo czasami rodziców nie ma w domu, a ja czuję się odpowiedzialna za moje dzieci. Często robiłam dzieciom przerwy, żeby odeszły od komputera, aby odpocząć. Przebierałam się w dres, ćwiczyłam, dzieci, patrząc na mnie, wykonywały te same ćwiczenia.
Ale to wszystko było bardzo męczące dla dzieci, rodziców i dla mnie. Właściwie cały dzień i wieczór spędzałyśmy z koleżankami przy komputerach. Lekcje, potem sprawdzanie, po południu: rady pedagogiczne, szkolenia, zebrania z rodzicami, dodatkowa biurokracja, która pojawiła się z nauczaniem zdalnym, pisanie kilkudziesięciu e-maili dziennie.
W jednym z projektów, który przed laty realizowała pani ze swoimi uczniami, przywoływała pani słowa Konfucjusza: „Powiedz mi, a zapomnę; pokaż, a zapamiętam; pozwól mi zrobić, a zrozumiem”. Da się to zrobić w dzisiejszej szkole?
Dało się kiedyś i da się dzisiaj. Szkoła Podstawowa nr 14 w Gdańsku, w której pracuję, jest Szkołą Promującą Zdrowie. Jako jedni z pierwszych w Polsce otrzymaliśmy ten certyfikat. Nie nauczę dzieci zdrowego stylu życia, jeśli będę tylko im o tym opowiadała. Dlatego robimy na lekcjach soki, sałatki, pieczemy chleb, kisimy ogórki i kapustę. Podczas przerw grają w piłkę, przed pandemią organizowaliśmy tańce na korytarzu dla wszystkich klas. Gdy pieczemy chleb orkiszowy, uczą się ułamków – dzielimy 1 kg mąki na połowę, zapisujemy to w postaci ułamków zwykłych i dziesiętnych. Potem dzielimy na 4 części i dzieci poznają pojęcie „ćwierć”. Nie nauczę dzieci ochrony środowiska, jeśli samodzielnie nie zarobią podczas kiermaszu pieniędzy na rośliny. Potem muszą je pielęgnować. Tylko wtedy zrozumieją, ile wysiłku i pracy to kosztuje.
W oświacie dużo się dzieje. Ważą się losy podwyżek pensji, zmieniają podstawy programowe i sposoby pracy z uczniami. Co dzisiaj myślą nauczyciele?
Myślę, że skupiają się na swojej pracy. Ludzie wszystkich zawodów powinni zarabiać tyle, aby godnie żyć, nauczyciele też, choć do szkoły nie przychodzą ludzie, którzy chcą się dorobić. Bardzo długo pracuję w szkole. Zmieniały się czasy, rządy, przeżyłam kilka reform w oświacie, zmiany podstaw programowych.
Wiele rzeczy mi się nie podoba, ale zawsze staram się robić swoje – uczyć jak najlepiej moich uczniów, aby bez problemów poradzili sobie w starszych klasach, i żeby zawsze byli dobrymi, uczciwymi, tolerancyjnymi ludźmi. Tolerancja jest w piramidzie moich priorytetów na pierwszym miejscu.
Zdzisława Głowienka / Nauczyciel Pomorza 2021
Gdyby pracowała Pani w idealnej dla nauczycieli rzeczywistości, to jaka byłaby to szkoła?
Chciałabym, aby zwrócono nam 4 godziny zajęć dydaktycznych, które zabrano nam kiedyś przy okazji jednej z reform. Dawniej w klasie trzeciej wymiar godzin dydaktycznych wynosił 22 h, teraz 18. Mogłabym lepiej przygotować dzieci z edukacji polonistycznej i matematycznej do klasy czwartej. Ciągle brakuje mi czasu. Czas na lekcjach za szybko płynie. Moim wielkim marzeniem jest, aby moja szkoła została wymalowana na zewnątrz, ponieważ ma 67 lat i jej elewacja pamięta bardzo stare czasy, a dzieci lubią kolorowy świat.
Napisz komentarz
Komentarze