W środę wieczorem do jednego z sopockich policjantów, którzy interweniowali w budynku przy Alei Niepodległości podbiegł zestresowany kierowca i poprosił funkcjonariusza o pilną pomoc w szybkim i bezpiecznym dotarciu do szpitala w Gdyni. Jak się okazało, był on ojcem i wiózł 5-letniego synka, który z nieznanych przyczyn nagle spuchł, miał problemy z oddychaniem oraz drgawki.
Sytuacja wyglądała bardzo poważnie i liczył się czas, dlatego sierżant Radosław Kotwicki od razu podjął decyzję o eskorcie policyjnej, o czym powiadomił pozostłych policjantów i dyżurnego komendy. Przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych funkcjonariusz „prowadził” samochód z potrzebującym pomocy dzieckiem, jadąc najpierw Aleją Niepodległości, a potem ulicami Gdyni. Dzięki temu szybko dotarli oni do szpitala i dziecko otrzymało pomoc lekarską.
Po tym, jak lekarze poinformowali ojca dziecka - 45-letniego mieszkańca Gdyni, że 5-latkowi nic już nie grozi, policjant powrócił do czynności służbowych podjętych przez funkcjonariuszy w budynku przy Alei Niepodległości w Sopocie.
Napisz komentarz
Komentarze