To kolejny protesty pod Konsulatem Generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku. Środowe wydarzenie zorganizowano z inicjatywy Angeliki Dobies oraz grupy Protesty Trójmiasto, wspólnie z Ukrainkami i Białorusinkami. Manifestowano głównie przeciwko bestialskim gwałtom kobiet i dzieci w Ukrainie przez żołnierzy Putina.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdańszczanie przynieśli pod rosyjski konsulat zakrwawione „dary” dla rosyjskich żołnierzy
Milczący protest, podczas którego kilkanaście kobiet ucharakteryzowanych na ofiary wojny, stanęło z workami na głowach przed konsulatem, był "krzykiem" o powstrzymanie systemowej zbrodni wojennej.
"Sprawcy gwałtów wojennych działają ze świadomym zamiarem, by upokorzyć i zniszczyć opór wroga i niestety ze względu na tabu, jakim otoczona jest przemoc seksualna, często pozostają bezkarni. Tak było podczas wojny w byłej Jugosławii czy w Rwandzie. Dlatego teraz nie zamierzamy milczeć. Wychodzimy na ulice, by solidaryzować się z Ukrainkami, doświadczającymi wojennego gwałtu. Domagamy się rozliczenia i surowego ukarania sprawców - napisały na Facebooku organizatorki z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej".
Aktywistki zostały zainspirowane przez Estonki, które kilka dni temu otoczyły ambasadę Rosji w Tallinie, umazane sztuczną krwią.
- Gwałt jest chyba najgorszą ze zbrodni, jaką można dokonać. Przykro to mówić, ale zamordowanym nikt już życia nie wróci, natomiast osoba zgwałcona będzie musiała funkcjonować w cierpieniu do końca życia. Dlatego jesteśmy tutaj, by zaprotestować przeciwko zbrodniom popełnianym przez rosyjską armię – mówi Angelika Dobies. – Protest jest również po to, by zwrócić uwagę polskich lekarzy i władz, na to, że Ukrainki, które doznały przemocy w postaci gwałtu, boją się przyjeżdżać do Polski, w której aborcja jest nielegalna. Chcemy, aby nie bały się przyjeżdżać do naszego kraju, by czuły się u nas bezpieczne.
Napisz komentarz
Komentarze