Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Srebrne walentynki. Coraz więcej małżeństw zawierają seniorzy

W ciągu ostatnich 20 lat prawie dwukrotnie wzrosła liczba ślubów zawieranych przez seniorów. Tylko w Trójmieście najstarszy pan młody skończył 90 lat, a małżeństwa osób po osiemdziesiątce już nikogo nie dziwią. - Nawet jeśli dane nam będzie być ze sobą na chwilę, to zamierzamy przeżyć ją na 100 procent - mówią poważni wiekiem nowożeńcy.
Starsze małżeństwo

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Elżbieta i Piotr byli parą w ostatniej klasie szkoły podstawowej. Rozeszli się, wydorośleli, pozakładali rodziny. Na świat przyszły dzieci, ale potem ich związki się rozpadły.

Natrafili na siebie po kilkudziesięciu latach, na spotkaniu klasowym. Dziś są małżeństwem.

- To była bardzo dobra decyzja dorosłych ludzi - mówi Elżbieta. - Gdybyśmy wtedy, jako kilkunastolatkowie ze sobą zostali, teraz zapewne żylibyśmy z dala od siebie. A teraz... Cóż, nawet jeśli dane nam będzie być ze sobą na chwilę, to zamierzamy przeżyć ją na 100 procent. Teraz już nie muszę ubierać krótkiej spódniczki i butów na obcasie, by pójść z ukochanym na spacer. Dobrze wiemy, że najważniejsze jest poszaleć na miarę swoich możliwości.

Paweł spotkał Anię, matkę dwojga dorosłych dzieci, kobietę po przejściach, w sanatorium. Ona z Gdańska, on z południa Polski. Uczucie było tak silne, że Paweł na krótko przed emeryturą zostawił dobrą pracę, mieszkanie i przeniósł się do Gdańska. Wzięli ślub. Dziś, doświadczeni przez choroby trwają, wspierając się wzajemnie.

CZYTAJ TEŻ: Bogaci i biedni emeryci. Gdzie seniorzy pobierają najniższe emerytury?

- W mojej rodzinie też był taki przypadek - opowiada Ola. - Wujek rok po śmierci żony ożenił się z wdową z sąsiedztwa. Dzieci najpierw były na niego złe, ale w końcu zrozumiały, że ojciec nie może być sam. Wujek zmarł pierwszy, później odeszła przyszywana ciocia. Zgodnie z życzeniem każde zostało pochowane z pierwszym małżonkiem.

Monika ma 61 lat, ale nie wygląda na swój wiek. Szczupła, wysportowana, zadbana. Młodszego o sześć lat Jakuba poznała podczas spotkania służbowego. Niedługo potem zamieszkali razem. - Praktycznie nie było sensu formalizować naszego związku, ale Jakub nalegał - wspomina Monika. - Przekonał mnie argument, że jeśli jedno z nas zachoruje, drugie nie będzie miało dostępu do dokumentacji medycznej.

Jesienny ślub

Od dwóch dekad w Polsce znacząco wzrasta wiek nowożeńców. Na Pomorzu panna młoda liczy średnio 29,7 lat, a pan młody 31,9 lat. I choć 72,3 proc. par bierze swój pierwszy w życiu ślub, to prawie 60 proc. małżonków decyduje się tylko na ślub cywilny.

Na wzrost średniej wieku już nie tak młodych par wpływa liczba małżeństw zawartych przez seniorów. To skutek postępującego się starzenia społeczeństwa i wzrostu liczby rozwodów.

Wprawdzie Główny Urząd Statystyczny nie dzieli nowożeńców, którzy skończyli 60 lat na roczniki (stosuje się jedynie kategorię "60 plus"), ale i tak dane robią wrażenie.

W 2003 roku w całym kraju na ślubnym kobiercu stanęły 6672 osoby w wieku powyżej 60 lat. W tym 4358 panów i 2314 panie. Dwadzieścia lat później, w 2023 r. takich ślubów było znacznie więcej - 10 552 . Przysięgę małżeńską złożyło 6621 mężczyzn i 4041 kobiet. I choć w pojedynczych przypadkach występowały duże różnice wieku między małżonkami (np. żona 22 lata, mąż cztery dekady starszy lub pani po 60. i 27-letni mąż), to jednak małżeństwa przeważnie zawierali ludzie w podobnym wieku.

(fot. GUS)

Pomorze nie różni się od reszty kraju. Jak przekazała nam Aleksandra Gąsior z Urzędu Statystycznego w Gdańsku, w 2003 r. ślub wzięło 418 osób po sześćdziesiątce (276 panów i 132 panie). Przed dwoma laty odnotowano prawie dwa razy więcej, bo już 797 ślubów seniorów ( 495 mężczyzn i 302 kobiety). Było to ponad 8 procent wszystkich małżeństw zawieranych w naszym województwie.

Dane te potwierdzają poszczególne Urzędy Stanu Cywilnego, choć z podaniem konkretnego wieku nowożeńców jest pewien kłopot. 

- Nie mamy możliwości generowania raportów z Systemu Rejestrów Państwowych (ani poza nim) w zakresie wieku osób zawierających małżeństwo - tłumaczy Paulina Chełmińska z referatu prasowego gdańskiego magistratu. - Nie prowadzimy statystyk najstarszych nowożeńców i jest to niemożliwe do wykonania przy liczbie zawieranych małżeństw na terenie Gdańska.

Nieco więcej dowiaduję się w Gdyni. - Danych z całego roku nie zbierzemy, ale np. w październiku 2024 r. na 55 małżeństw aż siedem, czyli 13 procent, zawierały osoby po sześćdziesiątce - mówi Agata Grzegorczyk, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Gdyni. - Ogólnie proporcje te utrzymują się od kilku lat. Nie dziwią nawet śluby zawierane przez osiemdziesięcioletnich i starszych nowożeńców.

Rekord pobija prawdopodobnie Sopot. Tu przed kilkoma laty w roli pana młodego wystąpił dziewięćdziesięciolatek.

Drugi człowiek leczy?

- Czy człowiek czeka na miłość późną? I dlaczego to robi? - pytam prof.dr.hab. Bogdana Wojciszke, psychologa społecznego z Uniwersytetu SWPS, autora m.in. "Alfabetu Miłości".

Profesor Wojciszke tłumaczy, ze w dużym stopniu bierze się to... z miłości do samego siebie i z własnych potrzeb. A  potrzeby człowieka nie zmieniają się w zależności od wieku. Są takie same. I kiedy po sześćdziesiątce  zostajemy singlami z tego czy innego powodu,  nasze potrzeby są podobne, jak trzydzieści lat wcześniej. 

Czego więc potrzebujemy? - Przede wszystkim więzi z innym człowiekiem - wyjaśnia psycholog. - Bardzo pozytywnie jest być w związku, i to niezależnie od wieku, bo na przykład podnosi to poziom szczęścia, obniża poziom chorób, nawet hamuje demencję.

Badania prowadzone przez 10 lat w Stanach Zjednoczonych potwierdziły, że u ludzi, którzy są samotni - niezależnie od płci, wykształcenia i pochodzenia etnicznego - pojawia się o 40 procent większe ryzyko zapadnięcia na demencję niż u osób, które są z kimś związane. U samotnych dochodzi do podwyższenia poziom stanu zapalnego w organizmie, co powoduje określone szkody. Brak "drugiej połówki" sprzyja zachowaniom szkodliwym dla mózgu, np. piciu alkoholu lub przesiadywaniu przed telewizorem. Na mózg pozytywnie z kolei wpływa zaangażowanie w interakcje społeczne.

CZYTAJ TEŻ: „Wigorowy zawrót głowy”, czyli spotkanie seniorów z powiatu kartuskiego

- Ponadto musimy pamiętać, że ludzie się nie zmieniają wraz z wiekiem. Pozostają osobami z potrzebą kontaktu emocjonalnego, z potrzebą więzi i przynależności do kogoś - mówi prof. Wojciszke. I dodaje: - Ważną cechą relacji miłosnej jest intymność. Oczywiście, kiedy mamy trzydzieści lat lub mniej, bardziej się liczy namiętność. Jednak generalnie  najtrwalszym elementem miłości jest właśnie intymność, czyli bliskość, możliwość przytulenia się do partnerki lub partnera. A także, co niezwykle istotne, możliwość liczenia na kogoś, kto nas wesprze w nieszczęściu, pomoże. Nie musi być to praktyczna pomoc, wystarczy, że nas wysłucha, okaże zrozumienie.  Jest to bardzo ważne, niezależnie od wieku. 

Czy jednak nie przemawia przez nas egoizm? Chcemy żyć dłużej, chcemy żyć zdrowiej i jeszcze chcemy, żeby ktoś nas przytulał...

- Po prostu jesteśmy sobą - odpowiada autor "Alfabetu Miłości". - Człowiek jest istotą społeczną.  Samotność sprawia, że więdniemy, zapadamy na zdrowiu, stajemy się nieszczęśliwi. Natomiast związek z innym człowiekiem jest swoistą tarczą, która nas chroni i pomaga nie tylko w ciężkich chwilach, ale też na co dzień, nawet kiedy nie dzieje się nic dramatycznego. Wówczas obecność innej osoby w naszym życiu ma dobroczynne skutki, z czego chyba zdajemy sobie sprawę.

Niedawno zostały opublikowane ogromne badania przeprowadzone na kilkudziesięciu tysięcy Francuzach. Trzy-pięć razy w ciągu dnia, w okresie czuwania, odzywał się buczek. Wówczas badani wpisywali na swoje smartfony parę danych: czy są sami, czy z kimś, czy się dobrze czują itd. Okazało się, że bycie z kimś innym - niezależnie od wieku - podnosiło wyraźnie poziom satysfakcji z życia. Potwierdza to tezę, że jesteśmy szczęśliwi, kiedy jesteśmy z innymi ludźmi.

Pewne takie ryzyko?

Czy wraz jednak z upływem czasu nie stajemy się, ze względu na bagaż nierzadko niedobrych doświadczeń, bardziej ostrożni? W końcu ryzykujemy, wchodząc w relację z obcą osobą...

- Wchodzenie w nowe relacje może odbywać się stopniowo - uważa prof. Wojciszke. - Nie musi to mieć charakteru huraganowej siły.  Pewnie wraz z wiekiem jesteśmy ostrożniejsi, ale też niebezpieczeństwo nie jest bardzo duże. W każdej chwili można się przecież wycofać.

Śluby seniorów nie zawsze odbywają się w urzędzie czy w kościele. Zdarza się, że urzędnik USC proszony jest o poprowadzenie ceremonii w szpitalu lub hospicjum. Dotyczy to głównie osób, które w obliczu śmierci chcą uporządkować swoje ziemskie sprawy.

Równocześnie pojawiają się jednak opinie, że starsi ludzie - zwłaszcza cierpiący na schorzenia neurodegeneracyjne - łatwo stają się ofiarami oszustów matrymonialnych.

W ślad za tym pojawiła się próba wprowadzenia uregulowań prawnych. Portal "Rynek Zdrowia" poinformował, że w ostatnich dniach poseł Stanisław Gorczyca z KO przedstawił Komisji ds. petycji wniosek o zmianę niektórych przepisów obowiązujących w Urzędach Stanu Cywilnego. Postuluje się m.in.wprowadzenie obowiązku dostarczenia zaświadczenia lekarskiego o zdolności do świadomego wyrażenia zgody na małżeństwo dla osób starszych lub chorych, nałożenie na urzędy stanu cywilnego obowiązku uzyskania notarialnego upoważnienia do składania danych osobowych w przypadku nowożeńców powyżej określonego wieku lub osób o ograniczonej zdolności do czynności prawnych, czy obowiązkowe zawiadamianie przez USC prokuratury w razie uzyskania dowodów na oszustwo matrymonialne. Projekt dezyderatu w tej sprawie ma teraz trafić na biurko premiera.

Czy jednak nowe przepisy nie skrzywdzą seniorów świadomych swoich małżeńskich decyzji?

- Mam jednoznacznie negatywną opinię na temat tej petycji - uważa mecenas Maciej Urbański. - Póki człowiek nie jest ubezwłasnowolniony, nie można mu zabrać praw obywatelskich. Jest to ewidentna dyskryminacja osób starszych. Zresztą urzędnik udzielający ślubu też zwraca uwagę na zachowanie osób mających zawrzeć związek małżeński. Mam wręcz wrażenie, że ta zmiana przepisów miałaby działać w interesie krewnych, obawiających się, że "ucieknie" im majątek. A przecież nie możemy zapominać, że jest to majątek seniora.

Alina, która przez lata żyła z mężem "przemocowcem" i alkoholikiem, została przed kilkoma laty wdową. Przed ukończeniem 70 lat wyszła za mąż za wdowca-sąsiada. - Nigdy nie myślałam, że można być tak szczęśliwym - uśmiecha się lekko. - I nikomu nic do tego.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama