Z frekwencją na stadionie w Gdańsku, mówiąc delikatnie, nie jest najlepiej. Ostatni, a zarazem pierwszy mecz Lechii w tym roku w Gdańsku ze Śląskiem Wrocław, był magnesem tylko dla 6 i pół tysiąca widzów. Taka liczba na 40-tysięcznym obiekcie wygląda bardziej niż skromnie. Porażka Lechii w meczu z Cracovią raczej nie będzie argumentem za tym by przyjść na stadion. Ale takim argumentem może być wizyta lidera tabeli ekstraklasy. Lech dzisiaj jest uważany przez ekspertów i spore grono kibiców Polsce za głównego pretendenta do mistrzowskiego tytułu. Dziś chyba tylko Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa mogą stanąć mu na przeszkodzie. Jeszcze jesienią wydawało się, że w tym gronie będzie także Lechia Gdańsk. Ubiegłoroczny finisz biało-zielonych już wskazywał, że na stabilizację formy trzeba będzie poczekać. O ile mecz ze Śląskiem wygrany w Gdańsku 2:0, dawał nadzieję na kolejne dobrze mecze w wykonaniu Lechii, to już wyjazdowe spotkanie z Cracovia, zachwiało tym optymizmem. Co gorsza, podczas meczu na stadionie przy ul. Kałuży kontuzji i urazów nabawili się Marco Terrazzino, Conrado i Dusan Kuciak. Na ile to poważne sprawy okaże się przed samym meczem, ale z całą pewnością nie ułatwiają one przygotowań do meczu z Lechem.
Niedzielny pojedynek byłby dobrą okazja do rewanżu za kiepski mecz lechistów w Poznaniu i porażkę w pierwszym meczu z Lechem 0:2. Byłby, bo nie wiadomo jeszcze, czy gdańska drużyna zagra w nim w optymalnym, lub zbliżonym do niego, składzie.
Lech Poznań w tym roku zremisował z Cracovią 3:3, a tydzień później pokonał Termalicę Nieciecza 5:0. Wygląda więc na to, że obrońcy Lechii będą mieli co robić z ofensywą „Kolejorza”. Dobre w tym wszystkim jest jednak to, że Lechia jest drużyną, która potrafi mobilizować się na bardzo trudne mecze, zwłaszcza u siebie.
Nie da się ukryć, że to Lech będzie faworytem niedzielnego meczu w Gdańsku, co akurat dla Lechii może być okolicznością sprzyjającą.
Możliwe, że w meczu z Lechem więcej czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności dostanie niemiecki napastnik Lechii Christian Clemens. W spotkaniu z Cracovia wszedł pod koniec meczu, dostał żółtą kartkę i sprawiał wrażenie nieco zagubionego. Kolejny tydzień spędzony w Gdańsku na treningach z drużyną powinien w jego przypadku zaprocentować lepszą grą. A ta będzie bardzo potrzebna w kontekście aspiracji Lechii, a już na pewno jej kibiców.
Ewentualna wygrana Lechii bez wątpienia wpłynie na morale drużyny trenera Tomasza Kaczmarka w perspektywie kolejnych spotkań.
- To może być fajny mecz – mówi nam Paweł Buzała, który w swoim piłkarskim CV ma występy zarówno w Lechii Gdańsk jak i Lechu Poznań. - Obie drużyny mają przecież spory potencjał ofensywny, dlatego uważam, że może paść sporo bramek – dodaje były napastnik Lecha, a później Lechii.
Lech trochę zaskakuje swoją dobra postawą, bo raczej przed sezonem nie był uważany za głównego faworyta do mistrzostwa Polski. Każdy wynik jest możliwy, zresztą nie tylko w tym meczu. Ekstraklasa bardzo się wyrównała, ale to raczej efekt ubytków personalnych. Zbyt dużo – moim zdaniem - piłkarzy z drużyn np. środka tabeli wyjeżdża za granicę, a nie zasila najlepsze polskie drużyny. To oczywiście ma potem przełożenie na wyniki naszych drużyn w europejskich pucharach – dodaje popularny „Buzi”, który dziś jest trenerem w Akademii Piłkarskiej Karola Piątka oraz GOSRiT Luzino.
W pozostałych meczach 22. kolejki PKO Ekstraklasy zagrają: Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Legia Warszawa, Górnik Zabrze – Raków Częstochowa, Jagiellonia Białystok – Cracovia, Stal Mielec – Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław – Piast Gliwice, Warta Poznań – Radomiak, Wisła Kraków – Górnik Łęczna, Zagłębie Lubin – Wisła Płock.
Napisz komentarz
Komentarze