Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Znamy pierwszy termin procesu zabójcy Pawła Adamowicza. Do lipca dat jest kilkanaście

Niejawne i bez udziału oskarżonego 29-letniego Stefana W. - tak wyglądało 15 lutego 2022 roku posiedzenie organizacyjne przygotowujące proces w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Dowiedzieliśmy się, jakie decyzje zapadły. Pierwszy termin rozprawy zaplanowany został na 28 marca 2022 roku. Śledztwo trwało niemal 3 lata, ale wciąż nie tylko wyrok pozostaje niepewny.
Zabójca Pawła Adamowicza, Stefan W. zatrzymany przez policję po tragedii w styczniu 2019 roku.
(Fot. Komenda Miejska Policji w Gdańsku)
Aktualizacja

godz. 11.40

- Do 23 lipca wyznaczone zostało około 15 terminów rozprawy. Pierwszy wskazany został na 28 marca – relacjonuje adwokat Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny Adamowiczów.

Jak się dowiedzieliśmy, wciąż nie został rozpoznany wniosek o wyłączenie ze składu orzekającego sędzi nominowanej w oparciu o tzw. neo-KRS. Odmową sąd zareagował natomiast na wniosek obrońcy oskarżonego, by skierować sprawę do Sądu Najwyższego, który wyznaczyć miałby inny sąd równorzędny do rozpatrzenia sprawy.

Proces ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Posiedzenie techniczne za zamkniętymi drzwiami

Na sali zabraknie dziennikarzy i, przebywającego w areszcie na gdańskiej Kurkowej, oskarżonego. Techniczne szczegóły procesu z wyłączeniem jawności uzgadniać będą m.in. oskarżyciel – prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, wyznaczony w styczniu 2022 r. po tym, gdy Stefan W. zrezygnował z dotychczasowego adwokata, o czym szerzej informowaliśmy tutaj, obrońca z urzędu – mec. Marcin Kminkowski. Dodatkowo przed sądem w roli oskarżycieli posiłkowych występować będą żona zamordowanego prezydenta - Magdalena Adamowicz w asyście 2 pełnomocników: adwokatów Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Jerzego Glanca oraz reprezentowany wyłącznie przez drugiego z mecenasów – brat Pawła, Piotr Adamowicz.

Prócz protokolanta na sali obecny będzie oczywiście skład sędziowski z Sądu Okręgowego w Gdańsku: sędzia Aleksandra Kaczmarek, sędzia Agnieszka Kokoszczyńska i trójka ławników.\

Sędzia do wyłączenia ze względu na neo-KRS?

Co ciekawe, na co jako pierwszy zwrócił uwagę dziennik „Rzeczpospolita”, problematyczny może okazać się skład sędziowski, bowiem Agnieszka Kokoszczyńska została sędzią Sądu Okręgowego w Gdańsku w 2020 r. na podstawie tzw. uchwały o neo-KRS. Nominacja udzielona przez Andrzeja Dudę, a właściwie skład Krajowej Rady Sądownictwa, z której decyzji wynikała uznawany jest za wadliwie powołany. To oznaczać może, że uchwały dotyczące sędziowskich awansów, będą podważane, tak jak wyroki, w których będą uczestniczyli. Takie wnioski wyciągnąć można z orzeczeń trybunałów Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Praw Człowieka”

CZYTAJ TEŻ: Trzeci rok mroku po tamtym światełku do nieba. Zabójca się nie przyznaje, wkrótce proces

- Złożyłem wniosek dotyczący wyłączenia ze składu orzekającego sędzi Agnieszki Kokoszczyńskiej – potwierdza w rozmowie z portalem Zawszepomorze.pl mecenas Jerzy Glanc, reprezentujący członków rodziny tragicznie zmarłego prezydenta.

Jak się dowiadujemy, pismo zostało skierowane do sądu 4 lutego 2022 roku. Wniosek zostanie rozpatrzony przez innego sędziego, w ramach odrębnego postępowania po tym, gdy sędzia Kokoszczyńska złoży stosowne oświadczenie (może ona sama chcieć się wyłączyć z udziału w procesie lub nie).

Stefan W. nadaje się do sądu czy do szpitala?

- Choć nawet w ostatniej opinii, która dopuszczała sądowy proces lekarze stwierdzili znaczny stopień ograniczenia poczytalności, to - jak to chory człowiek - syn jest przekonany o swoim zdrowiu psychicznym. Chyba chce na rozprawie opowiedzieć, co go spotkało i jak został skrzywdzony. Wielokrotnie pytał „co ja zrobiłem?”, mówił, że nie pamięta sytuacji ze sceny WOŚP, twierdził, że to nieprawda i nie rozpoznawał się na nagraniu albo przekonywał, że zamiast niego jest tam jakiś podstawiony człowiek – mówiła nam w styczniu, pragnąca zachować anonimowość matka Stefana W.

O tym, że 29-latek może odpowiedzieć przed sądem zadecydowała dopiero trzecia opinia zlecona biegłym psychiatrom.

- W toku śledztwa Stefan W. został poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym, w tym połączonym z obserwacjami sądowo-psychiatrycznymi. W sprawie uzyskano trzy opinie dotyczące kwestii poczytalności. W trzeciej, rozstrzygającej biegli orzekli, że w chwili popełnienia zarzuconych przestępstw Stefan W. miał ograniczoną poczytalność – relacjonowała 10 grudnia 2022 roku informując o skierowanym do sądu akcie oskarżenia prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa prowadzącej postępowanie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Nieoficjalnie wiadomo, że wcześniejsze dwie diagnozy były ze sobą sprzeczne. Pierwsza wskazywała na to, że mężczyzna dokonując zbrodni był niepoczytalny i zamiast przed sąd, ze względu na chorobę psychiczną, powinien zostać skierowany na leczenie w zamkniętym ośrodku. Drugi dokument uznawał jego ograniczoną poczytalność, co nie wykluczało procesu.

Badania były uzasadnione, ponieważ 29-latek odpowiada za najcięższe przestępstwo zagrożone karą dożywotniego więzienia. Poza tym już wcześniej zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną, na którą leczony był m.in. w okresie pobytu w jednostkach penitencjarnych, gdzie odsiadywał wyrok 5,5 roku więzienia za napady na placówki bankowe.

Zaburzenia psychiczne oskarżonego mogą być jedną z przyczyn ewentualnego wyłączenia lub ograniczenia jawności procesu. 

Czego dotyczy oskarżenie?

- W dniu 13 stycznia 2019 roku na terenie Gdańska odbywał się 27 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W godzinach wieczornych zaplanowane było wydarzenie „Światełko do Nieba” - odpalenie zimnych ogni na scenie głównej. W imprezie brał również udział kwestujący na ulicach Gdańska Prezydent Miasta Paweł Adamowicz. Na scenie głównej pojawił się około godziny 19.50 w celu wygłoszenia przemówienia oraz odpalenia „Światełka do nieba”. W trakcie odpalania zimnych ogni na scenę wbiegł mężczyzna i z bardzo dużą siłą kilkukrotnie ugodził Prezydenta nożem. Następnie grożąc nożem prowadzącemu imprezę zmusił go do oddania mikrofonu, przez który przedstawił się z imienia i nazwiska i wygłosił oświadczenie, w którym podał motywy swojego zachowania – relacjonowała przebieg zdarzeń, które doprowadziły do tragedii prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, gdy w grudniu 2021 r., po niemal 3 latach śledztwa, do sądu kierowany był akt oskarżenia.

Sekcja zwłok prezydenta pozwoliła ustalić, że doznał on czterech ran kłutych, w tym: okolicy nadgarstka, klatki piersiowej oraz dwóch - brzucha, zadanych jedna po drugiej, a bezpośrednią przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny współistniejący miedzy innymi ze wstrząsem kardiogennym i niewydolnością wielonarządową.

W toku śledztwa zgromadzono obszerny materiał dowodowy, na który składały się m.in. nagrania monitoringów, stacji telewizyjnej oraz dokonane prywatnymi telefonami osób uczestniczących w imprezie.

ZOBACZ TEŻ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Jest akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W.

- Przesłuchano ponad 400 świadków, w tym osoby obecne na scenie w chwili ataku, organizatorów, pracowników ochrony, uczestników wydarzenia. Przesłuchano współosadzonych i personel jednostek penitencjarnych, w których oskarżony odbywał karę pozbawienia wolności oraz członków jego rodziny między innymi na okoliczność planowania przez niego popełnienia czynu oraz motywacji – relacjonowali śledczy.

Elementem postępowania była także analiza danych przekazanych przez operatorów sieci komórkowych, uzyskanie 60 opinii, (w tym biologicznych, dotyczących mikrośladów, toksykologicznych, daktyloskopijnych, informatycznych, z zakresu medycyny sądowej oraz psychologicznych i psychiatrycznych dotyczących podejrzanego). 27-letni w dniu mordu, Stefan W. na miesiąc przed atakiem na prezydenta opuścił zakład karny, gdzie odbył karę ponad 5 lat więzienia w związku z napadami jakich dokonał na placówki bankowe używając atrapy broni palnej. W związku z tym 13 stycznia 2019 roku, działał w warunkach tzw. recydywy.

- Stefanowi W. zarzucono popełnienie przestępstw dokonania zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania – wymienia prok. Grażyna Wawryniuk. - Przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił … „za zabicie dobrego człowieka” - dodaje.

Śledczy, którzy w piątek poinformowali o akcie oskarżenia, za motyw kierujący zbrodniarzem uznali ten przedstawiony przez niego ze sceny tuż po zadaniu śmiertelnych ciosów.

Nazywam się Stefan W. Siedziałem niewinnie w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz.

Stefan W. / zabójca Pawła Adamowicza

Takie słowa 27-latek wygłosił wówczas do mikrofonu.

- Zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie innej motywacji, niż ta przyjęta w początkowej fazie śledztwa. Była to chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Oskarżony utożsamiał osobę Prezydenta Miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok – tłumaczy oskarżenie.

Zagadką pozostaje kara, jaką wobec Stefana W. orzeknie sąd, bowiem za zabójstwo grozi od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Jednak w tym przypadku, wobec stwierdzenia ograniczonej poczytalności, dojść może również do nadzwyczajnego złagodzenia kary.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama