Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Coraz mniej Tczewa w Tczewie. Dlaczego miasto się wyludnia?

W ciągu kilkunastu lat liczba mieszkańców Tczewa spadła z prawie 62 000 do zaledwie 52 419 osób. Dlaczego tak się dzieje? Czy można odwrócić ten niebezpieczny trend?
Tczew
W ciągu kilkunastu lat liczba mieszkańców Tczewa spadła z prawie 62 000 do zaledwie 52 419 osób.

Autor: Karol Makurat I Zawsze Pomorze

Tczew z burmistrzem zamiast prezydentem?

Warto zauważyć, że trend wyludniania się miast podobnych Tczewa na rzecz większych aglomeracji, czy też podmiejskich wsi, daje się zauważyć już co najmniej od około 10 lat. Stopniowo spada liczba mieszkańców tzw. miast prezydenckich (wyjątkiem jest Gdańsk, który utrzymuje niemal taką samą liczbę mieszkańców od kilku lat). Coraz bardziej zasadne jest pytanie, czy Tczew utraci możliwość wybierania prezydenta miasta na rzecz burmistrzowania. Polskie prawo mówi, że prezydenta wybiera się w miastach liczących co najmniej 50 tys. mieszkańców. Patrząc na specyfikację ewidencji ludności, jesteśmy, jako miasto, coraz bliżej do tej granicznej liczby mieszkańców. Dzieli nas niespełna 2500 osób.

Reklama

- W ostatnich latach zauważalny jest spadek liczby mieszkańców Tczewa – przyznaje prezydent Łukasz Brządkowski. - Jest to zjawisko wpisujące się w ogólnopolski trend suburbanizacji - mieszkańcy coraz częściej wybierają osiedlenie się w miejscowościach przylegających do miast, takich jak nasza, które formalnie należą już do gmin wiejskich. W przypadku Tczewa wiele osób, które wyprowadziły się do okolicznych miejscowości, pozostaje jednak ściśle związanych z naszym miastem – tutaj pracują, tutaj posyłają dzieci do szkół, korzystają z naszej infrastruktury i oferty kulturalnej, jednak podatki płacą już na terenie gminy wiejskiej. Aby przynajmniej częściowo zniwelować skutki tego procesu, planujemy stworzenie nowych możliwości mieszkaniowych na terenie Tczewa. 

CZYTAJ TEŻ: Przetarg na wznowienie prac przy odbudowie Mostu Tczewskiego tak, ale nieco później

Jak podkreśla Brządkowski, jednym z kluczowych projektów jest zagospodarowanie dawnych sadów bałdowskich, położonych na południu miasta. Obecnie trwają prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru. Sady te od wielu lat nie są użytkowane rolniczo, a ich właścicielem jest Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. 

- Chcielibyśmy, jako miasto, pozyskać część tego terenu na budownictwo komunalne oraz mieszkania w systemie Towarzystwa Budownictwa Społecznego – podkreśla prezydent. - W dłuższej perspektywie rozważamy także podjęcie działań zmierzających do poszerzenia granic miasta. Obecnie prowadzimy analizy, które pozwolą nam określić optymalny kierunek rozwoju Tczewa. Miasto charakteryzuje się wysoką gęstością zaludnienia, a tereny pod budownictwo mieszkaniowe i inwestycje są na wyczerpaniu.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Zdaniem prezydenta, działania władz miasta pozwolą odpowiedzieć na wyzwania związane z suburbanizacją i zapewnić dalszy rozwój Tczewa w nadchodzących latach. Na razie co prawda możliwość wykorzystania dawnych sadów nie jest jeszcze przesądzona ze względu na koncepcję CPK. W tej kwestii decyzje ostateczne zapadną dopiero, gdy trasa CPK zostanie już konkretnie wytyczona.

A jak z tematem wyludniania radzą sobie mieszkańcy?

Dane z GUS-u fałszują obraz, bo są niekompletne?

Michał Kargul, tczewianin – historyk, regionalista, działacz społeczny i nauczyciel zwraca uwagę na dyskusję, która tyoczy się w gronie demografów na temat wiarygodności tego typu danych.

- Wiemy, że przyrost naturalny nam dramatycznie zmalał, co jest efektem zmian cywilizacyjnych w całym kraju, jednak spora niewiadomą jest migracja. Dane pochodzące z GUS-u, jak i z urzędowych statystyk budzą tu różne wątpliwości – wielu przypadkach nie wychwytują osób migrujących do innych miejscowości za pracą i wynajmujących tam mieszkania, za czym często nie idzie przemeldowanie się, czy ujawnianie w innych rejestrach. W naszym tczewskim przypadku wskazówki, że jest tu też jakiś problem, pojawiły się przy okazji wyborów i różnicy w frekwencji w mieście i w gminie wiejskiej przy okazji wyborów parlamentarnych oraz samorządowych. Stąd nie wiemy tak naprawdę do końca ile osób mieszka w Tczewie. Być może ciut więcej niż wskazują oficjalne dane. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Liczba ludności na Pomorzu dalej będzie spadać. Jest najnowsza prognoza

Kargu uważa, że Tczew nie odnalazł się w roli autonomicznego ośrodka submetropolitarnego. 

- Horyzonty nam wyznaczają internetowe dyskusje o braku KFC czy aquaparku, które bardziej odpowiadają jakimś ambicjom gdańskiego blokowiska niż miasta jak Tczew – mówi Michał Kargul. - Mamy kiepską ofertę dla ludzi, którzy by chcieli móc korzystać z oferty Trójmiasta, a mieszkać w jakimś fajnym, wygodnym miejscu. Potencjał tu mamy ogromny ale kuleje baza edukacyjna, oferta kulturalna oraz wizerunek i tożsamość miasta.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Wielu mieszkańców uważa, że miasto odwróciło się plecami od naturalnego zaplecza i zamiast być liderem, budować poczucie wspólnoty, ale też atrakcyjność, jak Kaszubi, to robi jedynie za węzeł przesiadkowy.

- To nie jest tak, że nic się nie dzieje - największym projektem prorozwojowym ostatnich dekad w naszym mieście była budowa kompleksu placów zabaw na Bulwarze – podkreśla.

Zwłaszcza rodziny z małymi dziećmi przyklaskują tej opinii.

- Plac zabaw na bulwarze stał się faktycznie miejscem szczególnie chętnie przeze mnie odwiedzanym – mówi mieszkanka Katarzyna Gardecka. - Moje córeczki lubią się tam bawić. Przez caly czas mam możliwość obserwować je, a one korzystają z wszystkich urządzeń zabawowych. Zamek to znają już od podszewki – uśmiecha się. - Gorzej sytuacja wygląda z dostępem do renomowanych lokali. Na jakąś ważną uroczystość i tak trzeba jechać do Trójmiasta. To samo dotyczy koncertów czy spektakli teatralnych.

SPRAWDŹ TEŻ: Niż demograficzny puka do drzwi. W tym roku wolne miejsca w przedszkolach to nie marzenie, a rzeczywistość

Inni podkreślają, że dla nich najbardziej liczy się cisza, świeże powietrze, daleko od miejskiego zgiełku. Stąd wybierali na swoje miejsce do życia tereny wiejskie, czy też bardziej podmiejskie. Zalety konkretne – spokój, czyste powietrze, oferta pobliskiego Tczewa w zasięgu ręki, a podatki zazwyczaj niższe niż w mieście.

O podobnych przyczynach wyludniania się miasta mówi rzeczniczka starogardzkiego magistratu Magdalena Dalecka. Miasto stara się dbać o potrzeby swoich mieszkańców choćby poprzez budownictwo mieszkalne, bogatą ofertę kulturalną, łatwy dostęp do różnych placówek usługowych czy handlowych, a także stwarzając dobry klimat dla biznesu.

Podobna tendencja jest też w miastach mniejszych, jak Malbork, Kartuzy, czy Kwidzyn.

Liczba ludności w innych miastach prezydenckich na Pomorzu

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ReklamaRadi Gdańsk 80 lat konkurs
Reklama