Marszałek Szymon Hołownia w sobotę, 7 grudnia zainaugurował w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim swoją kampanię prezydencką. Co prawda, początkowo spotkanie miało się odbyć w historycznej gdańskiej Sali BHP, ale Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności” najpierw wyraził na to zgodę, a potem ją cofnął.
Było więc tak, jak pięć lat temu, kiedy obecny marszałek Sejmu rozpoczynał razem z Polską 2050 drogę do władzy i swoją pierwszą kampanię prezydencką.
Szymon Hołownia zaczął w Gdańsku prekampanię prezydencką
Dziś, kiedy Polska 2050 jest w rządzącej koalicji, słynne pytanie szekspirowskiego Hamleta – być albo nie być - nabiera dla tej partii innego wymiaru. Bo Polska 2050 Szymona Hołowni ma dużo niższe notowania niż wtedy. W dodatku ma też koalicjanta, czyli PSL, choć na inaugurację kampanii prezydenckiej marszałka nikt z tej partii do Gdańska nie przyjechał.
– Dajcie energię Szymonowi, bo jest mu bardzo potrzebna – zagrzewała publiczność przed pojawieniem się lidera jedna z działaczek Polski 2050.
Przy okazji usprawiedliwiała spóźnienie konwencji (o prawie pół godziny), mówiąc, że Szymon wcale nie robi się na bóstwo, bo on zawsze dobrze wygląda.
Konwencję otworzyli posłanka z Pomorza Agnieszka Buczyńska i europoseł Michał Kobosko. A potem, już przy owacji zebranych, na scenę wszedł sam Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia w Gdańsku: Czas na prezydenta Polski, a nie „pół Polski”
W swoim wystąpieniu (jak zawsze bez kartki i jak zwykle płomiennie) mówił o tym, jakiego prezydenta Polska potrzebuje. Jego przemówienie składało się przede wszystkim ze zgrabnych aforyzmów, które sam ułożył.
Mówił m.in., że Polsce potrzebny jest niezależny prezydent, a nie taki, który będzie dzwonił do premiera albo do prezesa. On sam, jak zapowiedział, będzie kandydatem niezależnym „od nacisków partyjnych, od decyzji szefów partii, ale przede wszystkim niezależnym od polaryzacyjnych sił dzielących od 20 lat nasz kraj na dwie zwaśnione połowy”.
Obiecał, że otworzy Pałac Prezydencki – tak jak otworzył Sejm – żeby obywatele mogli wejść, dotknąć wszystkiego i zobaczyć, że prezydent nie siedzi na tronie. Bo, jak dodał – prezydent musi być sołtysem, a nie arcyksięciem.
– Pałac – mówił też – nie będzie hotelem dla przestępców ani noclegownią dla skazanych.
Hołownia zapowiedział, że uruchomi „Belweder na kółkach”.
– Ja będę przynajmniej raz w miesiącu w najmniejszych miejscowościach. Zaczniemy od tak zwanej ściany wschodniej. Od tej Polski, z której ja się wywodzę – stwierdził.
Hołownia, przedstawiając własną wizję prezydentury, mówił, że wciąż widzi Polskę sparaliżowaną tym, iż od 19 lat są tacy, którzy próbują nas przekonać, że mamy dwie Polski.
– Dwie Polski, straszące się nawzajem, dwie Polski robiące sobie na złość, dwie Polski zajęte tylko sobą nawzajem – podsumował, dodając:
To jest coś, z czym chciałbym dla moich dzieci i dla nas wszystkich skończyć. Nie tak, aby wyeliminować jedną albo drugą stronę, tylko żeby przekonać je, że mogą się zmieścić w jednym kraju. To nie jest symetryzm, to jest opowieść o wspólnocie.
Szymon Holownia / kandydat na prezydenta RP
– Nie chcę mieć za te kilka miesięcy kolejnego prezydenta „pół Polski”. Czas na prezydenta Polski, a nie „pół Polski” – stwierdził Hołownia.
Kampania o gospodarce
Lider Polski 2050 mówił również, że „ta kampania musi być o gospodarce”.
– Musi być o tym, co mamy w naszych portfelach, bo to jest fundament naszego bezpieczeństwa – przekonywał.
– Co to znaczy gospodarka? Co może w tym prezydent, i to jeszcze w sytuacji, gdy w rządzie nie ma jednego gospodarczego resortu, który zajmuje się rzeczywiście planowaniem gospodarczej polityki – pytał.
Jego zdaniem, prezydent może pomóc rządowi w tym względzie. Zapowiedział stworzenie Rady Gospodarczej, „która nie będzie tylko i wyłącznie zbiorem gadających głów, ale będzie realnym recenzentem i realnym inicjatorem polityki gospodarczej w Polsce”.
Konsultacje społeczne przed ostateczną decyzją prezydenta
Prezentując swoją wizję prezydentury, mówił też o tym, że jako prezydent, po skierowaniu do niego ustawy przez parlament, wykorzysta 21 dni na rozmowę z tymi, „których ustawa ta dotyczy”.
– Konsultacje społeczne przed ostateczną decyzją, przed ostatecznym podpisem prezydenta – obiecał, podobnie jak wykorzystywanie inicjatywy referendalnej, by móc „zapytać o ważną rzecz bezpośrednio u źródła”.
– Przecież my cały czas psioczymy na klasę polityczną, że nie słucha ludzi i jakoś nie mogą się przebić te rzeczy z zaangażowaniem społecznym – mówił Hołownia.
Na koniec pokłonił się wojsku i mundurowym, mówiąc, jak są ważni dla kraju, a kończąc żartobliwie stwierdzeniem, że „wojsko we mnie wrosło od 10 lat, jak dobrze wiecie”. Zrobił w ten sposób aluzję do małżonki, która jest pilotem myśliwców.
W finale konwencji wszyscy zebrani mogli wejść na scenę i zrobić sobie zdjęcie z kandydatem na prezydenta.
Napisz komentarz
Komentarze