Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dyrektor MNG: Nie jestem typem rewolucjonisty, lepsze może być wrogiem dobrego

W tytule mojego programu użyłem dobrze znanej gdańszczanom sentencji: „Nec temere nec timide” - i tak chcę gdańskie muzeum poprowadzić – mówi Piotr Stasiowski, nowy dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku. To oficjalna dewiza Gdańska. Jej tłumaczenie brzmi: Ani tchórzliwie, ani zuchwale
Dyrektor MNG: Nie jestem typem rewolucjonisty, lepsze może być wrogiem dobrego
Piotr Stasiowski został powołany przez Hannę Wróblewską, ministrę kultury i dziedzictwa narodowego na stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego w Gdańsku. Pięcioletnia kadencja nowego dyrektora rozpoczęła się 1 października 2024 r.

Autor: MKiDN

Z jaką myślą przekroczył pan progi muzeum pierwszego dnia?

Nogi się pode mną ugięły od stresu! (śmiech) Pracuję w wystawiennictwie od 18 lat, ale jednak autorytet 150 - letniego gdańskiego Muzeum Narodowego, jednego z najważniejszych w Polsce, do tego instytucji z ogromnym zespołem zrobił na mnie wrażenie w trakcie tych pierwszych dni urzędowania.

Z jaką wizją pan tam wszedł i co pan zastał?

Od dłuższego czasu przyglądam się gdańskiemu muzeum, podobnie jak i innym instytucjom kultury w Gdańsku. Dlatego mniej więcej wiedziałem, czego mogę się spodziewać po salach ekspozycyjnych, nie znałem jednak zaplecza, a jest to wspaniała machina, efekt pracy wielu osób, wzajemnie rezonujących. Zwiedzający często nie mają pojęcia, jak wiele zadań wykonywanych jest w ramach tworzenia ciekawej oferty kulturalnej. Moja wizja muzeum to trzy filary: zwiększenie rozpoznawalności działań merytorycznych w skali ogólnopolskiej, poprawa wzajemnej komunikacji pracowników między różnymi działami i oddziałami, by tworzyć wspólny język i tożsamość tego miejsca, trzeci zaś to poprawa warunków infrastrukturalnych dotyczących muzealnych oddziałów oraz zgromadzonej kolekcji.

Od razu zakasał pan rękawy? Pewnie jest co robić... 

Zacząłem od rozpoznania struktur działalności tego miejsca. Żeby móc przedsięwziąć nowe rzeczy trzeba dobrze sprawdzić, co już jest zrobione, a co może być polem do działania. Przeprowadziłem sporo rozmów z pracownikami, choć upłynie jeszcze trochę czasu, zanim zajrzę do każdego pokoju i będę miał możliwość bliżej przyjrzeć się wszystkiemu. 

Szykuje się jakaś rewolucja? 

Nie jestem typem rewolucjonisty, wychodzę z założenia, że lepsze może być wrogiem dobrego. W tytule mojego programu użyłem dobrze znanej gdańszczanom sentencji: „Nec temere nec timide” - i tak chcę gdańskie muzeum poprowadzić. Oczywiście, mam kilka pomysłów na nowe formy działań, ale przed rozmową na ten temat z pracownikami powstrzymam się od opowiadania o nich mediom. Program na ten rok i następny jest już opracowany i może poza drobnymi przesunięciami nie będę już weń mocno ingerował. To da mi przestrzeń do kreatywnej pracy wraz z zespołem na kolejne lata.  

Budynek muzeum przy Toruńskiej wymaga remontu. Nie w lepszej formie jest ponoć Pałac Opatów oraz muzealne magazyny. Jest na to plan?

Konkretnych planów jeszcze nie ma, ale konieczność remontu jest nieunikniona, by zapewnić bezpieczeństwo eksponatom i zwiedzającym. Będę prowadził rozmowy na ten temat z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale wiem, że i ministerstwo ma świadomość takiej potrzeby i temat ten nie będzie zamiatany pod dywan. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polska kłótnia o historię. O co chodzi w sporze o Muzeum II Wojny Światowej?

Chodzą słuchy, że „Sąd Ostateczny” Memlinga nie będzie dłuższy czas dostępny dla zwiedzających. 

Trudno oszacować na jak długo dzieło zostanie w pracowni konserwatorskiej. Może to potrwać nawet dwa lata. Do końca roku potrwają na pewno działania nad opracowaniem dokumentacji i planu konserwacji najważniejszego gdańskiego obrazu. Pośpiech w takich sytuacjach jest wysoce niewskazany, trzeba mieć pewność, że nie zaszkodzimy naszymi poczynaniami na tak czułym obiekcie.  

Co z wystawą stałą w Pałacu Opatów? 

Będę prowadził rozmowy nad jej sensem i kształtem ze specjalistami pracującymi w tym oddziale.  

Cenne zbiory ma istniejący od pół wieku Dział Teatralny. Będą fundusze na ekspozycje?

Mam nadzieję, bo to niezwykle ciekawy zbiór. Wiem też, że magazyny trójmiejskich teatrów ledwo mieszczą świetne kostiumy i scenografie. Jest tu przestrzeń do współpracy z tymi instytucjami.  

Czym było dla pana MNG zanim jeszcze został pan jego dyrektorem? Był pan tu częstym gościem?

Szczególnie bliska mi jest sztuka współczesna, dlatego bardziej interesowały mnie, do tej pory, wystawy w Oddziale Fotografii, Pałacu Opatów i Nomusie. Choć i inne oddziały starałem się od czasu do czasu odwiedzać. 

Jak przyciągnąć ludzi do muzeum, by kolejki ustawiały się jak na wystawę Fangora w minionym roku? Ma pan na to pomysł?

Sukces wystawy Fangora opierał się na bardzo przemyślanej koncepcji i narracji oraz na świetnej oprawie promocyjnej. Z pewnością ceny obrazów Fangora były również wabikiem ściągającym do muzeum osoby, które na co dzień nie pomyślałyby, by zajrzeć do Pałacu Opatów. Niemniej, to ostatecznie magia i niesamowitość płócien tego twórcy przesądziły o tak ogromnym zainteresowaniu. Wystawa ta wymagała tytanicznej pracy wielu osób, uważam że w tym może tkwić tajemnica tej popularności. Zaangażowanie, profesjonalizm i praca zespołowa są podstawą tworzenia tak dobrych ekspozycji. Na tym też będę opierać moje pomysły. 

***

Piotr Stasiowski jest krytykiem i kuratorem, absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim, ukończył też podyplomowe Studia Kuratorskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wcześniej pracował  jako kierownik Studio BWA we Wrocławiu, a następnie Muzeum Współczesnym Wrocław. Przed dziewięcioma laty został dyrektorem Gdańskiej Galerii Miejskiej. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama