Z badań wynika, że mnóstwo Polaków interesuje się archeologią – mówi Marcin Fedoruk, kierownik działu promocji i komunikacji wizualnej gdańskiego Muzeum Archeologicznego. – Wiele osób w młodości marzyło o tym, żeby być archeologiem. I te zainteresowania zostają im również w wieku dojrzałym, tylko już wtedy poszukują innej wiedzy. No bo wiadomo, że archeologia, którą znamy z filmów o Indianie Jonesie, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Archeolodzy, kiedy oglądają te filmy, czasami aż zgrzytają zębami, kiedy patrzą, co on wyprawia z zabytkami.
Więc jest potrzeba, jest oczekiwanie społeczne. Bo ta archeologia jest interesująca. Jednocześnie jest potrzeba, żeby tę archeologię przybliżyć i pokazać, jak naprawdę wygląda praca archeologa na co dzień.
Ta myśl kieruje działaniami muzeum od lat. Stąd wcześniej organizowane Weekendy z Archeologią – rodzinne pikniki, które odbywały się na placu przy ulicy rycerskiej w Gdańsku. Kiedy placówka przestała dzierżawić działkę, formuła wydarzenia zmieniła się. Impreza przeniosła się pod dach i została skrócona do jednego dnia.
– Ale to nie oznacza, że Weekend z Archeologią nie powróci! – zapowiada Fedoruk. – Jak tylko znajdziemy odpowiednie miejsce i jak tylko będzie budżet, który pozwoli nam zorganizować wydarzenie na dużą skalę, to wrócimy do tego.
ZOBACZ TEŻ: W kościele w Pączewie pochowano... wampira? Archeolodzy badają tajemnicze znalezisko
Niedzielne atrakcje rozpoczęło zwiedzanie starego miasta z przewodnikiem z muzeum. Kilkadziesiąt osób miało okazję przejść się ulicami historycznego Gdańska i posłuchać ciekawostek o najstarszych częściach miasta, również tych, których już nie widać.
– Nasi przewodnicy-muzealnicy mówili o tym, że wciąż pod warstwami ziemi znajdują się ślady po dawnych mieszkańcach Gdańska. Gdybyśmy wbili łopatę gdziekolwiek w tej historycznej części Gdańska, to pewnie wcześniej czy później dokopalibyśmy się do jakiegoś drewnianego chodnika czy do jakichś reliktów zabudowy gospodarczej. No i potrzeba tylko troszkę wyobraźni żeby zobaczyć jak ci ludzie żyli tutaj wieki temu. Wyobraźni, a czasami przyda się też archeolog-przewodnik, który o tym opowie – zaznacza Marcin Fedoruk.
W międzyczasie w budynku muzeum odwiedzający mogli skorzystać z rodzinnych atrakcji. Co godzinę odbywały się quizy, które z założenia miały obalać najpowszechniejsze mity o archeologii. Poza tym można było ozdobić reprodukcję wczesnośredniowiecznego garnka lub skleić drewnianą łódeczkę przypominającą hanzeatycki galeon. Na podłodze rozłożono wielkoformatową wersję autorskiej gry muzeum „Uczta u Sambora”, a obok znajdowały się stanowiska związane z pracą archeologów, gdzie uczestnicy mogli poznać tajniki dokumentacji rysunkowej i opisowej zabytków oraz stanowisk archeologicznych.
CZYTAJ TAKŻE: Turyści zwiedzający zamek zaglądają do archeologicznych wykopów
Wydarzenie zakończyła seria 15-minutowych wykładów popularnonaukowych przybliżających historię miasta związaną z najnowszymi odkryciami archeologicznymi.
– Ja bym powiedział, że to ważne dla każdego, kto chce się poczuć lokalnym patriotą. Bo mieszkać w Gdańsku, mówić że się kocha Gdańsk i nie znać historii tego miasta? To nie wypada, prawda? Więc każdy kto jest przywiązany, związany emocjonalnie z naszym miastem Gdańskiem, powinien poznać również jego przeszłość – podsumowuje Fedoruk.
Do 8 grudnia w „Błękitnym Baranku” można zobaczyć wystawę czasową „Mierzwa i Srebro”, czyli zabytki znalezione podczas wykopalisk na stanowisku przy ulicy tartacznej w Gdańsku. Ekspozycja pokazuje dwie strony przedmiotów używanych przez dawnych Gdańszczan – skarby i niepozorne przedmioty codziennego użytku.
Napisz komentarz
Komentarze