Muzeum Sopotu przygotowuje się do wystawy poświęconej kultowej firmie Sopotplast. Co prawda ten galanteryjny zakład już nie istnieje, ale pozostała o nim żywa pamięć. Wiele lubiących modę kobiet w czasach PRL polowało m.in. na jego torebki, które wtedy były przedmiotem prawdziwego pożądania.
Karolina Babicz, dyrektorka Muzeum Sopotu opowiada, że przedmioty na wystawę udostępnili byli pracownicy Sopotplastu. Pojawią się na niej tak egzotyczne dzisiaj gadżety, jak… kapturki na głowę, chroniące przed deszczem (tak, były takie), po torby, które kochające styl vintage dziewczyny też chciałyby mieć dzisiaj w swojej szafie.
Sopotplast to nie tylko legendarna marka galanteryjna, ale przede wszystkim ludzie – dodaje dyrektorka muzeum.
Karolina Babicz / dyrektorka Muzeum Sopotu
– Pracownicy podczas spotkania w ogrodzie Muzeum Sopotu opowiadali nam wzruszające historie związane z ich pracą w tym zakładzie. Dzielili się wspomnieniami, mówiąc, że dla wielu z nich pracownicy tego zakładu to była taka namiastka rodziny. Wspólnie obchodzili święta, urodziny. Przyznawali, że tęsknią za tym klimatem. Wzruszeniom i wspomnieniom nie było końca – tłumaczy Karolina Babicz.
Pomysłodawcą wystawy i członkiem zespołu kuratorskiego jest z kolei Karolina Sawicka, graficzka i scenografka.
W swoim filmie, który można obejrzeć na kanale You Tube, opowiada historię zakładu, który powstał w połowie lat 50. ubiegłego wieku. Mówi o tym, że Sopotplast produkował artykuły kaletnicze ze sztucznych tkanin i imitacji skór, oraz artykuły przetwórstwa tworzyw sztucznych.
Na jednym z najbardziej popularnych deptaków, przy ulicy Bohaterów Monte Cassino pod numerem 36 znajdował się firmowy sklep z galanterią, w którym można było kupić m.in.: walizki, rozkładane torby podróżne, kolorowe torby plażowe z folii, plecaki i tornistry szkolne, męskie aktówki i damskie torebki wizytowe. A wszystko było wykonane z imitacji skór i zamszu, lakierowanych skajów, syntetycznych tkanin i ortalionu. Można by więc śmiało powiedzieć, że Sopotplast wyprzedził swoje czasy, unikając prawdziwej skóry i promując ekologiczne tworzywa.
Ale z drugiej strony, produkował też plastikowe torby z kolorowymi nadrukami, które dzisiaj nie kojarzą się najlepiej, ze względu na ochronę środowiska. Wtedy cieszyły się takie „foliówki” wielką popularnością. Były powiewem zgniłego Zachodu, do którego tak w PRL tęskniono.
Ciekawostką jest również to, jak opowiada Karolina Sawicka, że Sopotplast obsługiwał Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie, produkując specjalne gadżety reklamowe tylko na potrzeby tej największej w Polsce muzycznej imprezy. Jednym z takich gadżetów były limitowane serie reklamówek ze zmieniającym się co roku projektem graficznym. Każdy turysta chciał mieć taką torbę jako pamiątkę z urlopu nad morzem.
Nic dziwnego, że kiedy pewnego razu dowieziono do sklepu taką serię siatek foliowych z emblematem festiwalu sopockiego, napór chętnych do zakupu był tak ogromny, że uszkodzono drzwi wejściowe i szklane witryny.
Każdego roku we wzorcowni tego zakładu powstawało około 200 wzorów produktów. A sama galanteria słynęła z wysokiej jakości i trafionych w czas modeli. Dzięki temu z czasem stały się one kultowym znakiem swojej epoki.
Jak wspomina Karolina Sawicka, to zainteresowanie Sopotplastem wynikało z obserwacji obecnych 60- i 70-latków, byłych i obecnych mieszkańców Sopotu, dla których marka tej firmy pozostaje żywa. Natomiast młodsze pokolenie nie ma pojęcia, że takie zakłady kiedyś w Sopocie istniały.
Stąd ta próba ocalenia od zapomnienia kultowej marki polskiego wzornictwa.
Jako scenograf filmowy miała często do czynienia z rekwizytami i elementami wnętrz, odtwarzającymi rzeczywistość PRL. Dlatego ma „wyostrzoną” uwagę na tę estetykę.
Ale też sami mieszkańcy i byli pracownicy zareagowali fantastycznie na sygnał ocalenia od zapomnienia historii Sopotplastu. Powstała specjalna grupa w mediach społecznościowych, która żywo odpowiedziała na pomysł wystawy. Nie zabraknie na niej ani pamiątek, ani wspomnień.
Otwarcie planowane jest na 11 marca.
Napisz komentarz
Komentarze