To wydaje się niemożliwe, a jednak ubiegłoroczna wielka łacha na wysokości Czyżykowa nie tylko nie zmniejszyła się, ale jeszcze niemal podwoiła swoją powierzchnię. Podczas wakacji nie tylko turyści, ale i mieszkańcy Tczewa nie tylko spacerowali po łasze, ale wręcz rozstawiali na niej leżaki, jak na plaży.
Stan Wisły w Tczewie jest monitorowany od lat, ale dotychczas robiono to w kontekście przekraczania jej poziomu i zalewania sąsiadujących z nią ulic i tzw. świńskiego rynku, który teraz - po regulacji nadbrzeża - stał się promenadą i miejscem rekreacji.
Poziomy zalewowe i najwyższe poziomy Wisły dokumentuje symboliczny "wodowskaz". Teraz jednak więcej niepokoju wzbudza coraz niższy poziom wody w rzece. Już nie tylko łacha na Czyżykowie, ale i druga spora na wysokości jednego z przęseł Mostu Tczewskiego wzbudza zainteresowanie.
- Sytuacja jest następująca: – mamy stan wody niski, obecnie wodowskaz w Tczewie pokazuje około 240 cm - mówi Bogusław Pinkiewicz z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. - Generalnie na całej Wiśle, od Włocławka do ujścia, są stany niskie. Na terenie ujściowym są stany średnie. Im bardziej na południe, tym stan wody jest coraz niższy. Przy Włocławku czy Toruniu to około metra, a nawet poniżej metra.
W lipcu 2019 roku w lipcu poziom wody w Wiśle w Tczewie wynosił 260 cm, a w 2015 roku tylko 253 cm. Teraz jest to 240 cm. To najniższe stany wody w czasie ostatnich 14 lat.
Wodniacy z Unii Tczew wspominają opowieści trenera, który mieszkał nad Wisłą. „Rzeczywiście jest bardzo źle, kiedyś było lepiej. Były momenty, kiedy było jeszcze płycej. Trener opowiadał, że w czasach, gdy był dzieckiem, Wisła była żywa.
- Rybacy, pełno harcerzy zawsze tu przebywało. Bardzo wiele się tu działo. Pogłębiarka na bieżąco „chodziła”. Od około 15 lat, to pływamy praktycznie tylko my – wioślarze. Wszystkim jest po prostu za płytko. Nasze łodzie nie mają dużego zanurzenia. Mimo to latem i tak musimy pływać „slalomem”, bo są wyspy na wodzie. Niejednokrotnie już się nam osadziła na łasze.
Wodniacy obecną sytuację wiążą również z brakiem pogłębiania rzeki. Woda rozlewa się na boki, tworzą się łachy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Pomorze to najlepsze miejsce do życia?
Jak wyjaśnia Bogusław Pinkiewicz, taka sytuacja wynika ze zmian klimatu.
- Zbiornik we Włocławku nieco łagodzi sytuację w naszym regionie, nie jest tak dramatycznie jak na południu i w środkowym biegu rzeki – wyjaśnia. - Słyszy się, że w Warszawie to zaledwie około 30 cm. To są już jakieś rekordy, u nas nie jest aż tak źle. Zawdzięczamy to między innymi temu, że więcej wody wpada po drodze do rzeki. Zbiornik trochę buforuje ten problem, trochę osłabia, utrzymując pewien minimalny przepływ, jaki powinien być utrzymany w rzece.
Bogusław Pinkiewicz zauważa, że tak naprawdę zasoby wodne zależą od śniegu jaki spada każdej zimy.
- Nie ma śnieżnej zimy, to nie się co roztopić - tłumaczy. -Nawet gdy trochę śniegu było, to on się roztopia i popłynie dalej, a nie przeniknie w głąb ziemi. W efekcie mamy do czynienia z suszą hydrologiczną. U nas jest ona od czerwca. Od tego miesiąca mamy komunikaty przygotowywane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, informujące o zagrożeniu suszą hydrologiczną w rejonie dolnej Wisły. Raz jest to na Drwęcy, raz w stronę Wdy, a raz w całym regionie Przymorza. Cały czas mamy niskie stany wód na granicy przepływu tzw. minimalnego.
Łacha na Wiśle jak ruchome piaski
A jak to jest z tą łachą?
- Kształt łachy i jej rozmiar może być rzeczywiście duży - mówi Pinkiewicz. - Pamięć ludzka jest zawodna. My nie notujemy jakiś super niskich - rekordowych stanów wody. Bywały niższe. Woda jest rzeczywiście niska i te łachy kuszą. Przestrzegam – nie jest to plaża. Można sobie narobić kłopotów. Można po prostu w niej ugrzęznąć. Tylko z pozoru łacha wygląda na stałą. Z wierzchu jest pewnego rodzaju skorupa, ale to tylko pozory. To są tzw. ruchome piaski. Można spłynąć do wody, albo ugrzęznąć w tym piasku.
Okazuje się, że wody wciąż ubywa. Średnio jest to 2-3 cm na dobę. Jednak jest nadzieja. Ta tendencja powinna powoli się odwracać. Według prognoz trochę już popadało, zapowiadane są kolejne deszcze. Ważne żeby nie były to deszcze nawalne. One w niczym nie poprawią sytuacji. Grunt nie zdoła przyjąć takiego deszczu.
- Czekamy na taki deszcz, który będzie płynął pomalutku, konsekwentnie przez kilka dni – dodaje Bogusław Pinkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze