„Złomowiec” to popularna nazwa dzikiego składowiska śmieci o powierzchni 1,6 hektara, które znajduje się przy ul. Słupskiej w pobliżu domów mieszkalnych na osiedlu Roszarniczym. Zalegają tam m.in. elementy karoserii, opony, plastiki, meble i inne odpady. Radny Krzysztof Siwka przypomniał w interpelacjach nowemu burmistrzowi Lęborka Jarosławowi Litwinowi, że jego poprzednik chciał przejąć tę nieruchomość od Skarbu Państwa (potwierdzone zostało to m.in. pismem w czerwcu 2023 roku), a w zamian wyczyścić cały ten teren i przywrócić go do stanu, który nie stwarzałby zagrożenia dla mieszkańców i środowiska. Radny chciałby, by nowy włodarz tę sprawę kontynuował i rozwiązał ją dla dobra mieszkańców i środowiska.
Co dalej ze „złomowcem” w Lęborku?
– Jako burmistrzowi i mieszkańcowi miasta szczególnie zależy mi na rozwiązaniu problemu usunięcia nielegalnie zmagazynowanych i zalegających na tym terenie odpadów. Znane są mi wcześniejsze deklaracje składane przez poprzedniego burmistrza zmierzające do pozyskania tego terenu za 1000 zł i przejęcia ciężaru likwidacji składowiska odpadów – odpowiada burmistrz Jarosław Litwin.
Jednak, jak podkreśla, musi wziąć pod uwagę kilka argumentów, w tym m.in. opinię o wartości nieruchomości, na której zalegają odpady. A okazuje się, że ta wartość... jest ujemna. Wstępny szacunkowy bilans to co najmniej minus 21 tys. zł. Ponadto burmistrz wskazuje na brak pewności znalezienia w przyszłości kupca na tę nieruchomość oraz na ryzyko nieodzyskania przez miasto poniesionych kosztów. Dlatego Jarosław Litwin jest przeciwny przejęciu tej nieruchomości przez miasto nawet za symboliczną kwotę.
– Wartość tej nieruchomości jest ujemna, gdyż koszty uprzątnięcia składowiska szacowane są przez biegłego na niebagatelną kwotę ponad 3 mln zł. Warto jednak zauważyć, że to tylko szacunkowa kwota, nie uwzględniająca innych możliwych dodatkowych i nieprzewidzianych wydatków, chociażby takich jak konieczność wymiany, wywiezienia i zeskładowania skażonego w następstwie pożarów gruntu – wyjaśnia Jarosław Litwin, podkreślając, że brak znajomości ostatecznej skali problemu, jaki może dotknąć miasto po przejęciu tej nieruchomości oraz brak pewności znalezienia w przyszłości nabywcy działki, który zaoferowałby cenę, która zrekompensowałaby poniesione koszty, skłania go do odstąpienia od pomysłu przejęcia działki nawet za 1000 zł.
Litwin zauważa też, że takiego obciążenia nie ma w tegorocznym budżecie miasta, a to, jego zdaniem stawia pod znakiem zapytania realność wcześniejszych deklaracji urzędu. Radny Krzysztof Siwka nie zgadza się z taką opinią burmistrza.
– Wymienione kwoty 21 tys. zł czy 1 tys. zł są symboliczne w porównaniu z ogromną skalą problemu, który trzeba rozwiązać. W chwili pozyskania tej działki miasto może aplikować o środki zewnętrzne na rekultywację tego terenu, co w konsekwencji pozwoliłoby na rozwiązanie tego palącego problemu oraz na pozyskanie dodatkowych środków finansowych do budżetu miasta ze sprzedaży tej działki – pisze w swojej interpelacji do burmistrza radny Siwka, dodając, że jej sprzedaż może ułatwić fakt, iż położona jest ona w bardzo dobrej lokalizacji, m.in. w okolicy budowanego węzła Lębork Południe przy drodze ekspresowej S6 .
Składowisko śmieci w Lęborku. Będzie monitoring
Właścicielem „złomowca” jest Skarb Państwa. Nieruchomością zarządza starosta lęborski. W związku z odstąpieniem miasta od zamiaru przejęcia tej działki starosta pod koniec maja wystąpił do wojewody pomorskiej z wnioskiem o 3 mln zł na pokrycie kosztów wywiezienia i utylizacji odpadów na tym terenie. Z Gdańska przyszła jednak informacja, iż środków na to nie ma. Starostwo chce więc tę nieruchomość sprzedać w przetargu.
– Uwzględniając negatywne stanowisko wojewody podjęto decyzję o sprzedaży nieruchomości w drodze pisemnego przetargu nieograniczonego uwzględniając w warunkach obowiązek likwidacji składowiska odpadów – informuje Geodeta Powiatowy Starostwa Powiatowego w Lęborku Paweł Jędrzejewski.
Zanim do ewentualnej sprzedaży dojdzie (jeśli będą chętni), starostwo, m.in. po ostatnich pożarach pod koniec maja i czerwca, gdy pożar gasiło przez kilka godzin ponad 30 zastępów straży pożarnej, zleciło uzupełnienie ogrodzenia, by nie dopuścić do przebywania w tym miejscu osób nieuprawnionych oraz by uniemożliwić dowożenie kolejnych odpadów. Kosztowało to 31 tys. zł.
– Ponadto w celu zabezpieczenia nieruchomości podjęto czynności zmierzające do objęcia tego terenu monitoringiem – dodaje Paweł Jędrzejewski.
Napisz komentarz
Komentarze