Coroczna podwyżka płac w ochronie zdrowia jest skutkiem ustawy o ustalaniu najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. To, ile zarobią lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, zależy od ogłoszonego przez GUS przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w poprzednim roku. Najkrócej mówiąc – przeciętne wynagrodzenie w Polsce za ubiegły rok mnoży się przez współczynnik przypisany do konkretnej, medycznej grupy zawodowej.
Ile zarobią pracownicy ochrony zdrowia w 2024 r.?
Pensje pracowników medycznych wzrosną średnio o 819,85 zł.
- Największa podwyżka (wzrost o 1173,53 zł) czeka lekarzy i dentystów ze specjalizacją. To – 10 375,45 zł brutto.
- Farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności, pielęgniarki i położne z tytułem magistra pielęgniarstwa lub położnictwa ze specjalizacją w dziedzinie pielęgniarstwa mogą liczyć na miesięczne zarobki w wysokości 9230,57 zł brutto (wzrost o 1044,04 zł).
- Stażyści dostaną 6797,71 zł brutto (wzrost o 768,87 zł).
- M.in. fizjoterapeuci, pielęgniarki i położne bez tytułu magistra i specjalisty, ratownicy medyczni, elektroradiolodzy dostaną 6726,15 zł brutto (wzrost o 760, 77 zł).
- Najmniejszy wzrost (o 526,06 zł) wynagrodzeń czeka pracowników działalności podstawowej z wykształceniem poniżej średniego. Ich pensja minimalna wyniesie 4521,06 zł brutto.
Ile to będzie kosztować?
Według wstępnych założeń, koszt wzrostu płac w ochronie zdrowia może w kraju sięgnąć 15 mld zł.
– Czekamy na informacje, o ile więcej pieniędzy dostaniemy z NFZ – mówi Paweł Chodyniak, prezes Powiatowego Centrum Zdrowia w Malborku, prowadzącego szpitale w Malborku i Nowym Dworze Gdańskim. – Dla dwóch szpitali jest to 600 tys. zł miesięcznie, ponad 7 mln zł rocznie. W ubiegłym roku informacje o tym dotarły do nas w miarę szybko, w tym roku mamy ciszę przed burzą.
Zdaniem prezesa Chodyniaka, szpitale na Pomorzu powinny poradzić sobie z podwyżkami. W porównaniu z resztą kraju, sytuacja finansowa placówek nie jest najgorsza.
– Rok 2023 był dobry dla szpitali, znaczna większość jest na plusie – mówi.
– Nie ma żadnych sygnałów o zagrożeniach – dodaje dr Tadeusz Jędrzejczyk, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Istotna jest także forma zatrudnienia w opiece zdrowotnej. Wzrost płac w pierwszym rzędzie obejmie pracowników etatowych, a tych wcale nie jest znacznie więcej od kontraktowych. Obecnie ponad 40 proc. pracowników szpitali marszałkowskich zatrudnionych jest na umowach cywilnoprawnych, czyli kontraktach. W tym 53 proc. stanowią lekarze. Odsetek ten zaniżają rezydenci i stażyści, którzy muszą przez czas staży pracować na etatach. Na umowach cywilnoprawnych zatrudnionych jest także 60 proc. ratowników medycznych, 50 proc. techników i 27 proc. pielęgniarek.
Na dłuższą metę nie można jednak zwlekać z podwyżkami także dla kontraktowców, którzy nie chcą być stratni.
Ustawa do poprawki?
Rosnące wynagrodzenia dla pracowników medycznych miały zmniejszyć deficyt zatrudnienia w tych zawodach. Wiadomo jednak, że problemu nie rozwiąże się w kilka lat. Same studia medyczne to 6 lat, do tego dochodzą ponad rok stażu i 4-6 lat specjalizacji.
Słychać już teraz głosy, że w niektórych przypadkach różnice w wynagrodzeniach są za wysokie. Część pielęgniarek (z magisterką i specjalizacją) zarabia więcej niż lekarze. Z kolei w przypadku części pielęgniarek bez studiów wyższych jest zbyt mała różnica między ich pensjami a zarobkami opiekunek medycznych. Inna sprawa, że osoba zatrudniona na etacie z takimi zarobkami wchodzi w drugi próg podatkowy. Oznacza to do 41 proc. podatku, co skutecznie demotywuje do pracy.
– Wywindowano jedną grupę pielęgniarek z tytułem magistra, z najwyższymi kwalifikacjami, co spowodowało, że nie są w stanie znaleźć pracy na etacie – uważa prezes PCZ w Malborku. – Struktura wynagrodzeń jest momentami patologiczna. Ustawa wymaga pewnej nowelizacji.
Napisz komentarz
Komentarze