Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Samotny George z Galapagos, czyli teatr w walce z depresją

Teatr to spotkanie, bycie bliżej drugiego człowieka – mówi Tomasz Kaczorowski, reżyser spektaklu „Smutek&Melancholia”, kurator Teatru w Blokowisku działającego w Gdańskim Archipelagu Kultury – w Plamie GAK na Zaspie.
Samotny George z Galapagos, czyli teatr w walce z depresją

Autor: Grzegorz Mehring | gdansk.pl

Z depresją zmaga się coraz więcej młodych ludzi. Spektaklem „Smutek&Melancholia” postanowił pan wyjść im naprzeciw, porozmawiać o problemie, spróbować go oswoić. 

Wybrałem tekst Bonna Parka, by po trudnym czasie pandemicznym zainicjować w teatrze rozmowę na ten temat jako wstęp do tego, co chcemy zaproponować w ramach cyklu Teatr w Blokowisku w Gdańskim Archipelagu Kultury. GAK jako samorządowa instytucja kultury, ma do spełnienia misję i artystyczną, i edukacyjną. Uznałem, że tekst, który mówi o zdrowiu psychicznym, o samotności, odcięciu się od świata, jest świetnym pretekstem, by taką rozmowę rozpocząć i reanimować ten cykl w Plamie.

O tej sztuce mówi się „komedia o depresji”.

Ta sztuka jest i smutna, i śmieszna. Operuje pełną paletę emocji. Byłem w tym tekście zakochany od dawna, a czas po pandemii uświadomił mi, jak bardzo jest on potrzebny, i jak może pomóc rozmawiać z młodymi ludźmi - choć nie tylko z młodymi - o tym, czy w ogóle rozumiemy otaczający nas świat. I siebie w tym świecie. 

(fot. Joanna Stawinska)

To opowieść o George’u, ostatnim żółwiu słoniowatym z Galapagos…

Niezwykłe w teatrze jest to, że potrafimy wczuwać się w sytuacje, których normalnie nie bylibyśmy w stanie sobie nawet wyobrazić. Teatr stwarza nam pole do odczuwania. Bonn Park i tłumaczka Iwona Nowacka również próbowali się wczuć w sytuację, która przecież dla człowieka jest kompletnie nie do pojęcia. Postać Samotnego George’a, to jest próba zrozumienia kogoś, kto jest ostatni w swoim gatunku, kogoś, kto mógłby żyć jeszcze dwieście lat, a jednak w wieku lat stu kończy życie, mimo różnych prób - ze strony człowieka - przedłużenia gatunku. Jak to jest być tym ostatnim? To coś, co trudno nam zrozumieć, choć pomóc stara się popkultura snując wizje postapokaliptycznych, utopijnych światów...

Smutek&Melancholia” to też opowieść o sytuacji, gdy endorfiny zapadają w długi, zimowy sen i nie chcą się obudzić…

To jeden z najsmutniejszych cytatów w tym tekście. Symptomem tego, w jakiej jesteśmy kondycji - jako społeczeństwo - są choroby, na które zapadamy, one też dużo o nas mówią. Jeśli ktoś zmaga się z problemami zdrowia psychicznego, to też w jakiś sposób diagnozuje świat, w którym żyje, a ten pędzi, rozprasza, stresuje nas, bodźcuje, nieustannie narażając na różnego rodzaju interakcje. Ta świadomość to pretekst do rozmowy o tym, kim jesteśmy i co w ogóle taka choroba jak depresja mówi o nas dzisiaj. Statystycznie zmagających się z problemem jest, niestety, coraz więcej... 

Ktoś mógłby spytać, jak teatr może pomóc? 

Spektakl to nie jest zwykła rozmowa. To przede wszystkim inspiracja do tego, żeby zobaczyć jak pracują nasze emocje. Historia bohatera tej opowieści pozwala przyjrzeć się sobie, swoim problemom, z dystansem. Z perspektywy reżyserskiego doświadczenia mogę powiedzieć, że teatr rozwija naszą wyobraźnię i empatię, ale budzi też nasze odczuwanie społeczne, uwrażliwia na drugiego człowieka. To zawsze jest dobry podkład do trudnej rozmowy. 

(fot. Joanna Stawinska)

Pomaga też nazywać emocje, to co się w nas dzieje.

Nazywać i interpretować. Emocje własne lub innych. Empatyzowanie to podstawowa kategoria, którą się posługuję, gdy prowadzę warsztaty po spektaklu. Mają rozwinąć emocjonalny kontekst przedstawienia. Młodzi ludzie, którzy przychodzą do nas na „Smutek&Melancholię”, doświadczają spektaklu na wyciągnięcie ręki, na malutkiej scenie Teatru w Blokowisku. Aktor wchodzi z widzami w emocjonalną interakcję, choć nikogo nie wyciąga na scenę. A zatem jesteśmy w sytuacji teatralnej, ale innej, nie tak częstej - jak by się mogło wydawać - w teatrze instytucjonalnym. To okazja do obcowania z kimś na żywo, nie poprzez ekran komputera czy telefonu. Podczas warsztatów nigdy nie odpytuję, czy się podobało. Wkraczamy w działania. Stwarzam sytuację teatralną, w której uczestnicy przygotowują scenki. Temat pozornie dotyczy spektaklu, smutku, melancholii, dodawania otuchy... To okazja, by przyjrzeć się, jak w sposób symboliczny czy realistyczny można skomponować obraz sceniczny, w którym emocje są widoczne. 

Co ich najbardziej poruszyło w przedstawieniu?

Że spektakl teatralny nie zawsze jest linearną opowieścią, jak to było w przypadku, gdy oglądali w teatrze realizacje lektur szkolnych. Podobało im się, że tekst, który mówi aktor ze sceny może być tak bardzo poetycki, tak otwarty na interpretacje, że nie ma tu jednej odpowiedzi. Zupełnie inaczej niż na szkolnym sprawdzianie, gdzie z kilku podanych propozycji rozwiązania właściwa może być tylko jedna. Byli poruszeni bliskością aktora. Dzięki temu, bliższa stała się im też postać, łatwiej było nazwać to, co czuje. 

To spektakl dla młodzieży, ale i dla dorosłych, którzy narzędzi do tego jak rozmawiać z młodymi, jak wspierać potrzebują. 

I dorośli, zwłaszcza nauczyciele, którzy przyprowadzają do nas swoich uczniów, chętnie biorą udział w warsztatach. To pretekst do tego, by międzypokoleniowo porozmawiać o uczuciach. Są pedagodzy z pasją, którzy przychodzą z młodzieżą do teatru regularnie, kilka razy w miesiącu, tym samym i siebie, i swoich podopiecznych wzbogacają o kolejne narzędzia do interpretacji, budują relacje.

Podczas pandemii, gdy zostaliśmy odcięci od teatru, tęskniliśmy za nim jak za kimś bliskim.

Bo teatr to spotkanie, bycie bliżej drugiego człowieka, tu jesteśmy ciekawi siebie nawzajem, tu nie czujemy samotni.

Aktorzy mówią, że teatr działa uzdrawiająco. O tym jaką ma nadzwyczajną moc świadczy fakt, że wchodząc na scenę zapominają o dolegliwościach, znika gorączka… 

W teatrze nie ma rzeczy niemożliwych. A zatem możliwe jest zarówno uzdrowienie jak i terapia, teatr wyzwala energię, ciekawość drugiego człowieka, otwiera na emocje. Śledząc losy bohaterów przedstawienia, analizując to, co czują, zyskujemy klucz do zrozumienia samych siebie. Teatr to medium. Moją ideą jest stworzenie teatru międzypokoleniowego, doświadczenia wzmacniającego i czułego, by młodzi i dorośli - jeśli nawet trudno jest im rozmawiać o problemie - mogli pobyć razem, obejrzeć coś wspólnie i może poczuć to samo.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama