Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nitek-Płażyńska kandydatką PiS na prezydenta Gdańska?

Wkrótce ruszy kolejna kampania. Premier Donald Tusk podał potencjalną datę wyborów samorządowych. Najprawdopodobniej odbędą się one 7 kwietnia. Trwają więc gorączkowe poszukiwania kandydatów na prezydentów miast, także w PiS.
Nitek-Płażyńska kandydatką PiS na prezydenta Gdańska?
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W Gdańsku tylko Aleksandra Dulkiewicz potwierdziła swój ponowny start w wyborach na to stanowisko. Ale w pozostałych partiach jeszcze głucho na ten temat. Zwłaszcza w gdańskim Prawie i Sprawiedliwości. Nadal nie wiadomo, kto z tej partii wystartuje do fotela prezydenta Gdańska. W kuluarach mnożą się nazwiska i ujawniają różne koterie. Chociaż i tak wiadomo, że to Jarosław Kaczyński zdecyduje.

Ostatnio w politycznych kręgach, nie tylko działaczy gdańskiego Prawa i Sprawiedliwości, pojawiło się nazwisko Natalii Nitek-Płażyńskiej – żony posła Kacpra Płażyńskiego jako ewentualnej kandydatki do fotela prezydenta. O tym, że może powalczyć z Aleksandrą Dulkiewicz podały także Fakty TVN. Byłby to ciekawy pojedynek dwóch kobiet. Ale czy realny?

Poseł boi się drugiej porażki?

Dla PiS stawka w nadchodzących wyborach samorządowych jest jasna: przegrać jak najmniej. Jeszcze kilka miesięcy temu, w centrali partyjnej na Nowogrodzkiej, powstała pewna koncepcja. Według niej partia ma postawić w wyborach samorządowych na polityków, którzy startując do Sejmu, zdobyli ponadprzeciętną liczbę głosów. Najpopularniejsi politycy partii Jarosława Kaczyńskiego mieliby zostać kandydatami na prezydentów największych miast. O ile sami się zgodzą. Ale z tym może być problem.

W Gdańsku takim naturalnym kandydatem byłby Kacper Płażyński. W ostatnich wyborach do Sejmu zdobył ponad 100 tysięcy głosów. Ale on sam zarzeka się, że kandydować na prezydenta miasta nie zamierza. W Radiu Gdańsk już pół roku temu stwierdził: - Pewnie chciałbym zostać prezydentem Gdańska, to jest piękne i chlubne, to ogromna odpowiedzialność, ale realizuję się w parlamencie i nie mam takich planów, by ponownie startować w wyborach prezydenckich - tłumaczył.

Ale może ten jego świetny wynik spróbuje skonsumować w wyborach na prezydenta jego żona, która też kandydowała ostatnio do Senatu, chociaż bez sukcesu? Mimo, iż Natalia Nitek Płażyńska odeszła z partii Jarosława Kaczyńskiego w 2021 r., to jednak nadal jest w pewnym sensie jej medialną twarzą, a szczególnie programu. Po raz pierwszy głośno się o niej zrobiło, kiedy nagrała, a potem opublikowała wypowiedzi swojego byłego, niemieckiego pracodawcy, który obrażał Polaków i pochwalał hitleryzm. Przez kilka lat toczyła się między nimi batalia sądowa. Obecnie funkcjonuje jako założycielka fundacji „Łączy nas Polska”. Od początku pracuje na siebie. Kiedy para się pobrała, a ślub brali w trakcie kampanii prezydenckiej Kacpra Płażyńskiego, na konferencję prasową kandydata przyszli oboje. Wówczas żartowano, że to nowa, świecka tradycja - konferencja poślubna. Gdańscy radni Platformy Obywatelskiej złośliwie mówią, że jak głosuje się w tym małżeństwie na jedno, to w pakiecie dostaje się dwoje.

Pewnie chciałbym zostać prezydentem Gdańska, to jest piękne i chlubne, to ogromna odpowiedzialność, ale realizuję się w parlamencie i nie mam takich planów, by ponownie startować w wyborach prezydenckich

Kacper Płażyński / poseł PiS

Dwie misje pani prezes

Natalia Nitek-Płażyńska w fundacji gra na antyniemieckiej retoryce, tak miłej dla ucha prezesa Kaczyńskiego. Chce, jak czytamy na jej stronach, edukować Niemców w kwestii krzywd, jakie wyrządzili Polakom. Co prawda jej fundacja ma integrować Polaków wokół ważnych spraw, stwarzać możliwości dla pobudzenia aktywności obywatelskiej i pomagać osobom, które potrzebują wsparcia prawnego lub materialnego, zwłaszcza w sporach z instytucjami czy pracodawcami, ale ostatnio bardzo mocno skręca w stronę rozliczeń polsko-niemieckich.

Pani prezes w mediach społecznościowych niedawno wyjaśniała: „Chcemy pojednania z Niemcami, opartego na prawdzie i zadośćuczynieniu”… „...Nie przyjmujemy błyskotek, nie dajemy się już poklepywać po ramieniu przez tych, którzy za naszymi plecami obwiniają nas o swoje własne zbrodnie”.

Bo dla niej, jak pisała „walka o prawdę o niemieckich zbrodniach podczas okupacji Polski jest nie tylko naszym moralnym obowiązkiem. To także inwestycja w przyszłość”.

Nitek-Płażyńska ma misję, a właściwie dwie. Jedną była zbiórka na zakup książek „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona” Piotra Gursztyna, które chciała wysłać do niemieckich szkół, z przykazaniem: „Nauczymy ich historii. Pokażemy prawdę o ich przodkach”.

Drugą misją jest sprawdzanie, czy niemieckie firmy pamiętają o swojej nazistowskiej przeszłości.„Największe niemieckie firmy tuczyły się na krwi polskich ofiar II wojny światowej. Dzisiaj działają w Polsce, zarabiając w naszym kraju dziesiątki miliardów euro. Mówią o sobie, że są „społecznie odpowiedzialne” i organizują tu różne programy edukacyjne. Tłumaczą nam, czym jest ekologia, zrównoważony rozwój i prawa mniejszości seksualnych” – pisze Natalia Nitek-Płażyńska. I dalej pyta: „Czy Allianz prowadzi program, pokazujący Niemcom, czym była na przykład Rzeź Woli? A może BASF, w ramach odpowiedzialności społecznej firmy, edukuje niemiecką młodzież na temat konieczności zadośćuczynienia za zbrodnie III Rzeszy w Polsce? Volswagen? Bayer? Siemens?

Jej zdaniem, musimy wstać z kolan i mamy pełne prawo do zadośćuczynienia.

Psycholożka z wykształcenia nie ma jednak doświadczenia z pracą w urzędach. Poza tym jest mamą dwójki małych dzieci, a praca prezydenta to czasami etat 24-godzinny na dobę.

Z Płażyńskimi trudno myśleć o pozyskaniu nowych wyborców

Działacze PiS, pytani o polityczny potencjał Natalii Nitek-Płażyńskiej, zachowują się dwojako. Jedni próbują unikać dywagacji na temat wyborczych szans żony Kacpra Płażyńskiego, drudzy zachwalają jej zaangażowanie w sprawy obrony dobrego imienia Polski, ale jednocześnie nie widzą jej w roli rywalki dla prezydent Dulkiewicz. W tym względzie niewiele zmieniło się od sierpnia ubiegłego roku. Wówczas, żaden z przepytanych przez nas polityków PiS nie wymienił nazwiska prezeski fundacji w kontekście wyborów samorządowych oraz walki o prezydencki fotel. Podobnie jest obecnie. Taka zasłona dymna, przed ogłoszeniem kandydata? Z anonimowych wypowiedzi członków partii wynika zupełnie co innego.

- Tak się akurat złożyło, że polityczny potencjał Natalii zależny jest od pozycji męża. I trzeba powiedzieć uczciwie, obecnie oboje nie mogą liczyć na duże poparcie w partii – mówi nam jeden z działaczy PiS w Gdańsku.

- Razem z Kacprem są na marginesie struktur partii i tak naprawdę nie mają w niej dużego posłuchu. Przede wszystkim wynika to z faktu, że Kacper skupiony jest na sobie i do dzisiaj nie udało mu się zbudować właściwych relacji z działaczami. W partii czasami trzeba zacisnąć zęby, schować osobiste ambicje i grać dla drużyny, a poseł ma z tym problem. To oczywiście rezonuje na jego żonę.

Razem z Kacprem są na marginesie struktur partii i tak naprawdę nie mają w niej dużego posłuchu. Przede wszystkim wynika to z faktu, że Kacper skupiony jest na sobie i do dzisiaj nie udało mu się zbudować właściwych relacji z działaczami. W partii czasami trzeba zacisnąć zęby, schować osobiste ambicje i grać dla drużyny, a poseł ma z tym problem. To oczywiście rezonuje na jego żonę.

Dlaczego pozycja posła Płażyńskiego jest wciąż tak słaba, skoro od 2019 r. dystansuje w wyborach nie tylko kolegów z partii, ale też kandydatów z innych komitetów? – dopytujemy.

- Jest pewien szczegół, którego niektórzy nie dostrzegają. Kacper nie przynosi partii nowych głosów. Natomiast jest idealnym kandydatem dla wyborców, którzy są już przekonani. Nie powiększa dorobku listy, dodatkowo odbiera głosy pozostałym kandydatom PiS-u. A jeśli do tego żona zaczyna oskarżać różne osoby o bycie volksdeutschami, to trudno myśleć o rozszerzeniu elektoratu. Natalia jest jeszcze twardsza w przekazie od męża, a to nie musi przekładać się na dobro partii. Kacper przegrał wybory prezydenckie w 2018 r. i widać, że na razie oboje chcą zejść z pierwszej linii strzału. Ani posłowi, ani Natalii, to kandydowanie nie byłoby w tej chwili do niczego potrzebne – słyszymy w kuluarowych rozmowach.

Andrzej Skiba, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości na pytanie żonę posła Płażyńskiego tak odpowiada:

- Wysoko cenię sobie społeczne i patriotyczne zaangażowanie pani Nitek-Płażyńskiej, jednak z moich informacji wynika, że nie rozważa kandydowania na prezydenta Gdańska. Niezbadane są jednak wyroki Nowogrodzkiej.

Wysoko cenię sobie społeczne i patriotyczne zaangażowanie pani Nitek-Płażyńskiej, jednak z moich informacji wynika, że nie rozważa kandydowania na prezydenta Gdańska. Niezbadane są jednak wyroki Nowogrodzkiej.

Andrzej Skiba / radny PiS

Jeśli wybory, to do Sejmiku

Jeśli nazwisko Nitek-Płażyńska, w ogóle zaistnieje przy okazji najbliższych wyborów, to raczej w kontekście kandydowania do Sejmiku Województwa Pomorskiego – słyszymy w gdańskim PiS. Gdyby prezesce „Łączy nas Polska” udało się dostać do samorządu wojewódzkiego, raczej na pewno objęłaby niewdzięczną rolę radnej opozycyjnej. Obecnie PiS ma 10 radnych w 32-osobowym składzie Sejmiku i znikome szanse przejęcia władzy w regionie.

- Start pana posła Kacpra Płażyńskiego, miałby jakieś merytoryczne uzasadnienie. Natomiast, udział w wyborach pani Natalii Nitek-Płażyńskiej tylko dlatego, że jest żoną znanego polityka z Gdańska, byłby niedorzecznością – komentuje Beata Dunajewska, przewodnicząca klubu radnych Wszystko dla Gdańska. - Ale chyba fajnie byłoby, gdyby doszło do takiego starcia z prezydent Dulkiewicz. Nie mam żadnych wątpliwości, że kandydatka PiS byłaby skazana na porażkę. Jako Wszystko dla Gdańska z godnością przyjmiemy każdego kontrkandydata naszej pani prezydent - tłumaczy.

W PiS mają nawet teorię, że zestawianie nazwiska żony posła z Aleksandrą Dulkiewicz w ogólnopolskiej stacji, to zabieg celowy – takie życzeniowe wskazanie mało doświadczonej, przewidywalnej i w efekcie łatwej do pokonania kontrkandydatki dla urzędującej włodarz.

- Polityka to gra drużynowa, natomiast każda drużyna musi mieć swoje kierownictwo, swojego kapitana. Dlatego decyzje w sprawie kandydata podejmie Nowogrodzka. Gdybym jako radny miał podejmować decyzję, przede wszystkim patrzyłbym na personalny dorobek, doświadczenie, zarówno na gruncie lokalnym, jak i ogólnopolskim – dodaje radny Skiba z PiS.

Start pana posła Kacpra Płażyńskiego, miałby jakieś merytoryczne uzasadnienie. Natomiast, udział w wyborach pani Natalii Nitek-Płażyńskiej tylko dlatego, że jest żoną znanego polityka z Gdańska, byłby niedorzecznością. Ale chyba fajnie byłoby, gdyby doszło do takiego starcia z prezydent Dulkiewicz. Nie mam żadnych wątpliwości, że kandydatka PiS byłaby skazana na porażkę

Beata Dunajewska / radna Wszystko dla Gdańska

Gdańscy radni spoza PiS przyznają, że nazwisko żony posła jako kandydatki do fotela prezydenta obiło im się o uszy. Ale tu walka o to, kto stanie przeciwko prezydent Dulkiewicz jeszcze trwa. Tzw. stary zakon forsuje kandydaturę Tomasza Rakowskiego, który przed wyborami do parlamentu był pełnomocnikiem tej partii w okręgu gdańskim. Na tej giełdzie pojawia się też Przemysław Majewski, którego – jak słyszymy – ma forsować… sam Kacper Płażyński. Ale na podorędziu są jeszcze tak zwane tłuste koty, zatrudnione obecnie w spółkach skarbu państwa, które za chwilę zostaną bez pracy i będą chciały się przeprosić z samorządem.

Na kogo zdecyduje się prezes? Czas najbliższy pokaże. Niestety, ani Kacper Płażyński ani Natalia Nitek-Płażyńska nie odpowiadali na nasze próby kontaktu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama