Wróćmy jednak do „zasłużonego” koncertu w Zakopanem. Ponieważ od dawna już mam wrażenie, że nie zasługuję na to, co serwują mi media narodowe, niespecjalnie zainteresowałem się ich sylwestrowym menu. Bez emocji przyjąłem więc informację, że główną gwiazdą wieczoru będzie Jason Derulo, szczególnie że wcześniej w ogóle nie słyszałem o tym wykonawcy. Ale to specjalnie nic dziwnego. O istnieniu Zenka Martyniuka też dowiedziałem się dopiero kilka lat temu, kiedy czytelnicy jednego z tabloidów wybrali go artystą 25-lecia. Zresztą, gotów jestem iść o zakład, że sam Jacek Kurski też nie miał pojęcia kim jest Derulo, dopóki ktoś ze współpracowników nie padł do jego gabinetu z okrzykiem: „Szefie, mam mega gwiazdę na sylwestrowy koncert! Taniocha, powinniśmy się zamknąć w milionie”. A już na pewno nie miał pojęcia, o czym ten amerykańsko-haitański idol w swoich przebojach śpiewa. Najwyraźniej czekistowska czujność zawiodła tym razem prezesa. A przecież wystarczyło zajrzeć na stronę tekstowo.pl. Już pobieżna lektura tłumaczenia kawałka pt. „Swalla” (slangowa forma czasownika to swallow – połykać) powinna zapalić czerwone światełko w głowie szefa telewizji, która tydzień w tydzień przez pół niedzieli nadaje programy religijne.
Tak, wiem że ojciec Leon Knabit, benedyktyn i zarazem kościelny autorytet w sprawach ars amandi dopuszcza seks oralny, ale jedynie w sakramentalnym małżeństwie, i to wyłącznie jako element gry wstępnej. Tymczasem Derulo w refrenie zachęca wyraźnie: „Wszystkie dziewczynki tutaj, jeśli czujecie się spragnione, chodźcie i weźcie łyk, bo wiecie, co zaserwuję”. Również inne piosenki Jasona doprawdy trudno uznać za lansujące wartości rodzinne i wpisujące się w misyjność publicznego nadawcy. Już prędzej misjonarskość. A swoją drogą, wydaje się, że ta koszarowa liryka bardziej na miejscu wybrzmiałby na koncercie „Murem za polskim mundurem”, zamiast smętów Jana Pietrzaka.
Co ciekawe, kiedy już mleko się rozlało, okazało się, że to nie prezes Kurski zawstydził się zaproszeniem Derulo. Przeciwnie, to Amerykanin, pod wpływem komentarzy fanów, uznał występ u Kurskiego za obciach i usunął z Instagrama wcześniejszy wpis zapowiadający udział w Sylwestrze Marzeń. Za to TVP trudniej będzie wymazać fakt, że wykorzystała swoje programy informacyjne do autopromocji koncertu. Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęło kilka skarg za to, że 29 grudnia główne wydanie „Wiadomości” poświęciło temu wydarzeniu ponad połowę czasu antenowego – 18 minut. W sumie, nic dziwnego: w kraju drożyzna, inflacja, Polski Ład wysypał się na dzień dobry – obcinając pensje nauczycielom i policjantom, pieniędzy z Unii wciąż nie ma, porozumienia w sprawie sądów – też, pandemia zbiera śmiertelne żniwo, sprawa użycia Pegasusa przeciw opozycji niepokoi nawet zwolenników PiS, a w obozie rządzącym coraz wyraźniej rysują się pęknięcia.
Ciekawe, jak długo TVP uda się nie dostrzegać tych wszystkich problemów? A raczej, jak długo jej widzom uda się nie dostrzegać, że telewizja opisuje jakąś rzeczywistość alternatywną?
Bo chyba musi i u nas być jakaś granica kłamstwa, po przekroczeniu której więcej nie da się przełknąć (by odwołać się do poetyki gwiazdy Sylwestra Marzeń), skoro nawet w Kazachstanie przestali przełykać.
Napisz komentarz
Komentarze