W Zatoce Gdańskiej zatonął jacht!
Do niebezpiecznego zdarzenia w pobliżu Rezerwatu „Mewia Łacha” w Gdańsku, doszło 14 września, ok. godz. 17. Warunki żeglugowe na zatoce były tego dnia bardzo trudne – odnotowano wysokie fale oraz silne podmuchy wiatru. O wzywających pomocy rozbitkach w kamizelkach, poinformował za pośrednictwem nr 112, turysta. Po dotarciu na miejsce ochotników z Mikoszewa, jedna osoba znajdowała się na brzegu, a pozostałych sześć dryfowało na wodzie.
Rozbitków podjęto z wody
- OSP Mikoszewo wypatrzyło poprzez lornetkę osoby w kamizelkach machające w stronę lądu – informują ochotnicy z Jantaru. - Z uwagi na bardzo trudne warunki na morzu, niezwłocznie zwodowaliśmy naszą łódź i udaliśmy się w stronę machających, potwierdzając tym samym treść zgłoszenia. W czasie kiedy dopływaliśmy do osób wzywających pomocy, dołączyła do nas załoga SAR - BSR Świbno, z którą to wspólnie podjęliśmy rozbitków łodzi przewróconej przez potężne fale. Po przetransportowaniu osób na brzeg, została udzielona im kwalifikowana pierwsza pomoc.
- Wśród tych siedmiu osób, trzy miały objawy hipotermii, dodatkowo jedna miała uraz głowy – mówi Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. - Osoba z urazem została opatrzona przez zespół ratownictwa medycznego. Na szczęście, nikt nie wymagał hospitalizacji.
Przewiezieni do remizy otrzymali ciepły posiłek oraz suche ubrania. Po zaopatrzeniu poszkodowanych, ochotnicy wrócili na wodę w celu zabezpieczenia łodzi, sprawdzenia czy nie doszło do rozlewu środków ropopochodnych oraz wyłowienia asortymentu należącego do rozbitków.
Szczegółowe okoliczności zdarzenia, w tym trzeźwość oraz posiadanie przez sternika wymaganych uprawnień, sprawdza policja. W akcji ratowniczej udział brali strażacy z OSP Jantar, OSP Świbno, OSP Mikoszewo, ratownicy z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR, KP PSP w Nowym Dworze Gdańskim oraz Komendy Miejskiej PSP w Gdańsku, a także zespół ratownictwa medycznego oraz policja.
Napisz komentarz
Komentarze