Jest Pani świeżo po sesji zdjęciowej. Makijażystka też została zaangażowana?
Oczywiście. Skorzystałam z pełnego, standardowego pakietu dla kandydata do rady miasta. Czyli - dwa zdjęcia do wyboru, z możliwością zmiany stroju, oświetlenia i kadru.
Ile to panią kosztowało?
Czekam jeszcze na fakturę, ale według wstępnej wyceny, łącznie rachunek wyniesie prawie 900 złotych.
Za dwa zdjęcia? Niemało.
To fotografia biznesowa. Jest to wąska specjalizacja, więc konkurencja nie jest duża, a większość kandydatów korzysta zaledwie z kilku punktów. Stawka, jak na Gdynię, jest standardowa, przy kilkunastoosobowych grupach zorganizowanych można liczyć na niewielką zniżkę. Jestem więc bardzo ciekawa, czy sprawozdania finansowe komitetów wyborczych będą odpowiadały liczbie profesjonalnie wykonanych zdjęć, które pojawią się w naszym otoczeniu przed wyborami na plakatach wyborczych, w mediach społecznościowych. Te materiały wyborcze powinny być w owych sprawozdaniach wykazane.
ZOBACZ TEŻ: Kto kandydatem na prezydenta Gdyni? Aleksandra Kosiorek wystartuje z Gdyńskiego Dialogu
I w sprawozdaniu finansowym powinna być wyszczególniona nawet pojedyncza, wydana na kampanię złotówka?
Tak. Każdy materiał wyborczy, agitacyjny, czyli zachęcający nas do głosowania na określonego kandydata, powinien jednocześnie informować nas, kto za niego zapłacił. Na materiale znajdowanym w skrzynce na listy, w mediach społecznościowych, na plakatach, gadżetach typu zawieszka na drzwi, powinniśmy szukać oznaczenia komitetu wyborczego. Powinniśmy też dokładnie wiedzieć, w którym sprawozdaniu którego komitetu mamy tego wydatku szukać. Sprawozdania komitetów są informacją publiczną, a to oznacza, że każdy mieszkaniec może pojechać do delegatury (komitety w naszym przypadku składają sprawozdania albo w Słupsku, lub - jeśli są to komitety partyjne - w Warszawie) i występując o dostęp do informacji publicznej zajrzeć do sprawozdań z ostatnich lat. Ja taką podróż do Słupska odbyłam i przejrzałam materiały z 2018 r., czyli z poprzednich wyborów. Można przy tym zrobić zdjęcia i je upublicznić.
Na materiale znajdowanym w skrzynce na listy, w mediach społecznościowych, na plakatach, gadżetach typu zawieszka na drzwi, powinniśmy szukać oznaczenia komitetu wyborczego. Powinniśmy też dokładnie wiedzieć, w którym sprawozdaniu którego komitetu mamy tego wydatku szukać. Sprawozdania komitetów są informacją publiczną, a to oznacza, że każdy mieszkaniec może pojechać do delegatury (...) i występując o dostęp do informacji publicznej zajrzeć do sprawozdań z ostatnich lat
Udała się wycieczka do Słupska? Znalazła Pani coś ciekawego?
Wcześniej byłam zwyczajnym odbiorcą kampanii wyborczej. Patrząc na nią przez pryzmat sprawozdania mogłam ocenić ją zupełnie inaczej. Nie zawsze można tam znaleźć "miękkie' działania radnych, typu częstowanie darmową pizzą.
Nawiązuje pani do pizzy, którą z okazji 98. urodzin Gdyni mogli zjeść mieszkańcy?
Pizzę tę dostali mieszkańcy od kandydatów na radnych.
Ale te osoby mogły ją kupić nie jako ewentualni kandydaci w zbliżających się wyborach, lecz jako gdynianie świętujący urodziny miasta!
Zgodnie z obowiązującym prawem, w momencie podpisania przez premiera stosownego rozporządzenia, kampania się zaczyna i kandydaci zaczynają działać. Nie dajmy robić z siebie idiotów. Jeśli wiemy, że ktoś startuje w wyborach i wcześniej, na 96. i 97. urodziny Gdyni, nie rozdawał mieszkańcom pizzy, powinno się nam zapalić w głowach czerwone światełko. Podobnie jak przy pojawieniu się na miejskich autobusach, w nawiązaniu do obchodów 100-lecia miasta, które będą miały miejsce za dwa lata, podobizny prezydenta Wojciecha Szczurka. Wówczas należy poważnie zastanowić się, czemu ma służyć ten materiał. Zresztą każdy materiał pokazujący uśmiechniętego kandydata musi budzić naszą ciekawość i potrzebę poszukania na nim nazwy konkretnego komitetu wyborczego, który go opłacił.
A jeśli nie znajdziemy nazwy komitetu?
Wówczas ten fakt możemy zgłosić na policję.
Czy to oznacza, że prezydent Gdyni na autobusie nie przypomina nam o historii miasta, tylko szuka wsparcia wyborców?
W mojej opinii jest to przykład nadużycia środków publicznych w kampanii wyborczej. Jeśli ugrupowanie rządzące, które niebawem stanie się komitetem, ma nieograniczony dostęp do środków publicznych, to powinno być szczególnie ostrożne, czy za pomocą tychże środków nie produkuje licznych materiałów agitacyjnych.
Nie dajmy robić z siebie idiotów. Jeśli wiemy, że ktoś startuje w wyborach i wcześniej, na 96. i 97. urodziny Gdyni, nie rozdawał mieszkańcom pizzy, powinno się nam zapalić w głowach czerwone światełko. Podobnie jak przy pojawieniu się na miejskich autobusach, w nawiązaniu do obchodów 100-lecia miasta, które będą miały miejsce za dwa lata, podobizny prezydenta Wojciecha Szczurka. Wówczas należy poważnie zastanowić się, czemu ma służyć ten materiał. Zresztą każdy materiał pokazujący uśmiechniętego kandydata musi budzić naszą ciekawość i potrzebę poszukania na nim nazwy konkretnego komitetu wyborczego, który go opłacił.
W Łodzi spółki miejskie na swoich stronach internetowych opublikowały film, informujący, że dotychczasowa prezydent miasta Hanna Zdanowska będzie ubiegać się o reelekcję. To też było nadużycie?
Było to żenujące. Pani prezydent Zdanowska przeprosiła i zdjęła te wszystkie materiały. To, co dzieje się obecnie w Gdyni, czyli ilość wywiadów przeprowadzonych z prezydentem, informacji i tym, co się udało w mieście zrobić, masa festynów, przywrócone linie autobusowe, które wcześniej zabrano - to wszystko powinno przynajmniej wzbudzić nasze zastanowienie.
Nie jest to chyba tylko problem Gdyni. W każdej gminie, każdym mieście, w którym dotychczasowy włodarz ubiega się o reelekcję, władza przypomina mieszkańcom o dotychczasowych osiągnięciach. Czy to też powinno być traktowane jako nadużycie kampanijne?
Radni, oczywiście, powinni informować o tym, co robią. Jednak, aktywizując się przed wyborami, nie mogą używać do tego naszych środków. Muszą to robić zgodnie z prawem.
Na zasadzie reklamy wykupionej przez komitet wyborczy?
Tak, gdyż to warunkuje równość wyborów. Każdy komitet ma określony limit wydatków na kampanię. Jeśli radny był aktywny w mijającej kadencji, to jak najbardziej może się tym chwalić w swoich materiałach wyborczych, odpowiednio opisanych i rozliczonych w sprawozdaniu. W Gdyni przed świętami Bożego Narodzenia znaleźliśmy w skrzynkach pocztowych dystrybuowane przez radnych gazetki, które były finansowane z ich własnych środków. Zrobiono to jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii, zanim komitety zostały zarejestrowane. Uważam, że w tym przypadku doszło do poruszania się na granicy prawa.Jedno z tych wydawnictw zostało przeze mnie zgłoszone do prokuratury.
Dlaczego?
Miło dostać życzenia świąteczne w formie kartki do skrzynki na listy z nazwiskami radnych, ale już udawanie gazety i podpisanie takiego wydawnictwa numerem ISSN, bez podania adresu redakcji, jest złamaniem prawa prasowego.
Porozmawiajmy o pieniądzach. Czy łatwo jest dotrzeć do informacji o środkach, wpływających na konto konkretnego komitetu?
Są to informacje publiczne, a komitety mają obowiązek weryfikacji listy płac. Jest to dość ciekawa lektura. Na konto komitetu mogą wpłacać osoby fizyczne, nie firmy. Są to głównie kandydaci, członkowie ich rodzin, ale nie tylko.Warto mieć na uwadze, że moje nazwisko, jako darczyńcy może zostać później ujawnione.Sprawozdanie finansowe może nam również pokazać, jak przebiegną te wybory i kto obejmie stanowiska w urzędzie.
To, co dzieje się obecnie w Gdyni, czyli ilość wywiadów przeprowadzonych z prezydentem, informacji i tym, co się udało w mieście zrobić, masa festynów, przywrócone linie autobusowe, które wcześniej zabrano - to wszystko powinno przynajmniej wzbudzić nasze zastanowienie.
W jaki sposób?
Analizując wpłaty na rzecz rządzącego obecnie w Gdyni ugrupowania, można było dowiedzieć się, ile kosztuje konkretne stanowisko. Przyszli wiceprezydenci wpłacali dużo większe kwoty, niż kandydaci na radnych, widać to również było w przypadku osób, które objęły później stanowiska kierowników wydziałów. Proszę sobie wyobrazić osobę, która podczas kampanii wyborczej przekonuje mieszkańców, że będzie reprezentować ich interesy w radzie, a następnie zostaje takim kierownikiem wydziału. Czyli, faktycznie, rzuca mandat radnego dla stanowiska urzędniczego. A trzeba wiedzieć, że rada gminy pełni funkcję kontrolne, a prezydent i jego zastępcy są organem wykonawczym. Wiadomo, że jeśli prezydent ma swoich przedstawicieli w radzie, ta nie wypełnia swego obowiązku kontrolnego. W związku z ideą samorządu powinniśmy mieć dwie strony, patrzące na problem i krytycznie oceniające działania prezydenta.Jeśli jednak stanowiska są rotacyjne, a wpłaty pokazują przyszły scenariusz, powinno to budzić wątpliwości wyborcy.
Kiedy się dowiemy, kto ile wpłacił na poszczególne komitety?
Niestety, już po wyborach. Trochę czasu upłynie i zanim te zgłoszenia zostaną rozpatrzone, może być za późno. Dlatego ważne jest, byśmy już teraz patrzyli władzy i aspirującym do stanowisk kandydatom na ręce. Materiały muszą być oznaczone, nie można przeprowadzać agitacji w miejscach niedozwolonych. Na przykład w szkołach, budynkach użyteczności publicznej, urzędzie. Jeśli widzimy, że doszło do naruszeń, trzeba jak najszybciej wszcząć alarm.
Jak alarmujemy?
Najprostszym krokiem jest pisanie o tym w mediach społecznościowych i informowanie najbliższego otoczenia. Nieodpowiednio oznaczony materiał możemy przekazać organizacjom strażniczym, albo - co najbardziej polecam - konkurencyjnemu komitetowi. Nie ma większej motywacji, jak podkablowanie konkurencji. Pamięta pani sprawę z wygaszaniem mandatów radnych z Gdyni?
Mówi pani o tzw. aferze donosowej? Do komisji przy Radzie Miasta dochodziły informacje o radnych, którzy sprawują mandat, choć mieszkają poza Gdynią lub pracujących w spółkach miejskich.
Donosy były anonimowe. Ciekawa byłam bardzo, kto je pisał i w trybie dostępu do informacji publicznej złożyłam wniosek o udostępnienie mi anonimów. Nietrudno było dojść, że radni związani z władzą i opozycją donosili na siebie nawzajem.
Analizując wpłaty na rzecz rządzącego obecnie w Gdyni ugrupowania, można było dowiedzieć się, ile kosztuje konkretne stanowisko. Przyszli wiceprezydenci wpłacali dużo większe kwoty, niż kandydaci na radnych, widać to również było w przypadku osób, które objęły później stanowiska kierowników wydziałów
Trochę to dwuznaczne moralnie.
Donosicielstwo kojarzy się nam z minioną epoką. Kiedy jednak widzimy, że złodziej kradnie, to jesteśmy zwolnieni z zawiadomienia policji w dwóch przypadkach - albo ktoś to zrobił przed nami, albo powiadomienia organów niesie za sobą zagrożenie dla nas. W pozostałych sytuacjach naszym obowiązkiem obywatelskim jest zgłosić to naruszenie.
W przypadku kandydatów, startujących w wyborach samorządowych, trudno mówić o kradzieży. Jest to najwyżej nadużycie...
...środków publicznych. I naruszenie równości wyborów. Jeżeli komitety mają prowadzić kampanię legalnie, to wszystkie powinny trzymać się limitu wydatków oraz zasad, które zostały ustalone. Kiedy wszyscy trzymają się tych samych zasad, wynik można uznać za miarodajny i uczciwy. Jeśli jednak każdy gra we własne zasady, trudno o legitymizację zdobytej w ten sposób władzy. Te zasady powinny być wszystkim znane i szanowane przez wszystkich.
Wierzy pani, że dzięki patrzeniu lokalnym politykom na ręce mamy szansę na lepiej funkcjonujące samorządy?
To od aktywności mieszkańców zależy stan demokracji. Bez dużej frekwencji nie wygramy wyborów. Biorąc udział w referendum, musimy wiedzieć w jakiej sprawie głosujemy. Zanim podejmiemy jakiś wybór, powinniśmy się dobrze przygotować. I jeżeli na codzień nie będziemy dbać o naszą demokrację lokalną, nie będzie ona funkcjonować. Warto w tym miejscu dodać, że że właśnie rusza nabór do takiego wspólnego monitoringu wykorzystania zasobów publicznych w kampanii wyborczej 2024, organizowany przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska i Fundację Odpowiedzialna Polityka. Może się zgłosić każda osoba, ale ważne aby była niezależna. Nabór trwa do 27 lutego, więcej informacji na stronie: siecobywatelska.pl/wybory24 .Stan demokracji zależy od ciągłego jej praktykowania.Tak naprawdę samorząd tworzą mieszkańcy. I to my jesteśmy tą władzą, zatrudniając osoby, które mają dbać o nasze finanse publiczne, zgodnie z prawem i ustawą o samorządzie gminy przeznaczając te środki na zadania własne gminy - komunikację zbiorową, czyste powietrze, mieszkania. Mamy prawo żyć w takim mieście, które zapewnia nam wszystkie podstawowe potrzeby. Władza ta ma gospodarować pieniędzmi zgodnie z naszą wolą i naszymi potrzebami, a nie doprowadzać do tego, by środki te wyciekały przez ogromne sito na kampanię, utrzymanie władzy lub zewnętrzne firmy zarabiające na kontaktach z rządzącymi.
Napisz komentarz
Komentarze