Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pozytywne emocje są teraz po stronie opozycji

Marsz 4 czerwca zrobił wielkie wrażenie. Pokazał ogromną mobilizację różnych grup społecznych i wywołał emocje, które mogą być wiatrem w żagle Platformy Obywatelskiej, a może też całej demokratycznej opozycji.

Wzięło w nim udział, wg organizatorów, aż pół miliona ludzi, niezadowolonych z rządów PiS. Marsz był ogromnym sukcesem organizacyjnym, politycznym i mobilizacyjnym dla wyborców opozycji. Opozycja pokazała się jako siła zdeterminowana, by odebrać władzę PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych. Zaś Donald Tusk, inicjator marszu, poszerzył poparcie dla swojej partii, odzyskał dla niej pojęcie patriotyzmu i dumy narodowej oraz zarysował perspektywę pojednania narodowego po wyborach. Politolog, prof. Rafał Chwedoruk, w rozmowie opublikowanej w tym wydaniu tygodnika, uważa że PO stała się konfederacją różnych grup niezadowolonych z polityki PiS, również ideologizacji życia oraz państwa.

CZYTAJ TEŻ: Tłumy Polaków, w tym Pomorzan na marszu w Warszawie

Ale wpływ na imponującą frekwencję, wielkość marszu, emocje ludzi i ich mobilizację mieli politycy Zjednoczonej Prawicy i prezydent Andrzej Duda. Wszystko za sprawą kuriozalnej ustawy o wpływach rosyjskich zwanej „Lex Tusk”. To nadało marszowi nowe znaczenie i nowy wymiar. I to pomimo, że telewizja rządowa, zwana publiczną, sprowadziła ten wielki marsz do przechadzki po Warszawie kilkudziesięciu osób, które z wulgarnymi hasłami sieją mowę nienawiści w stosunku do demokratycznie wybranego rządu PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Śmieszne i straszne.

Pozytywne emocje są teraz po stronie opozycji. Ale nic nie jest przesądzone. Bój o głosy wyborców będzie trwał aż do niedzieli wyborczej w połowie października.

Efekty marszu już mają przełożenie na sondaże badania opinii publicznej. Partia Donalda Tuska, zyskała aż 6 punktów procentowych i uzyskała 32% poparcia, wyprzedzając o jeden punkt procentowy Zjednoczoną Prawicę. To premia od wyborców za niedzielne wydarzenie, ale też dowód na to, że Tusk i PO przebili „szklany sufit” przekonując niezdecydowanych wyborców. Ale istnieje zagrożenie, że wzrost poparcia dla PO będzie się odbywał kosztem innych partii opozycyjnych. A to z kolei może doprowadzić do sytuacji, że koalicja dwóch partii: PSL i Polska 2050 nie przekroczy progu 8 procent poparcia w najbliższych wyborach i w ogóle nie wprowadzi swoich kandydatów do Sejmu, osłabiając szanse obecnej opozycji na stworzenie nowego rządu.

Pozytywne emocje są teraz po stronie opozycji. Ale nic nie jest przesądzone. Bój o głosy wyborców będzie trwał aż do niedzieli wyborczej w połowie października.

Czas pokaże, czy opozycji uda utrzymać entuzjazm ludzi i wysokie poparcie w sondażach. Na pewno obrazki z marszu będą wpływały na wyobraźnię. Bo skoro wielki tłum wyszedł na ulice głosić, że władza jest zła, to może ma rację.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama