Swoją przygodę z futbolem Flavio Emanuel Lopes Paixao zapowiedział rok temu. Dziś ma już 39 lat i jak na napastnika grającego na profesjonalnym poziomie, takim jak polska ekstraklasa, to spore osiągnięcie. Kto go trochę zna wie, że zawsze był „zawodnikiem świadomym”. Co to znaczy? Że jest zawodowcem dbającym o swoją formę, a ta pozwalała mu długo grać i dobrze zarabiać.
Do Polski przyjechał z... Iranu. Był rok 2014, a Flavio miał za sobą dwuletnia grę w klubie Teraktor Sazi, z którym występował w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Nie wiadomo, czy rozstanie dotyczyło zawiłości języka perskiego, bo Flavio także w Polsce, w której jest już prawie 10 lat, nie opanował naszego języka w sposób, który pozwala wysłuchać jego wypowiedziinaczej, niż z otwartymi ustami. Zawsze należał do tych zawodników, którzy „wypowiadali się” poprzez swoją postawę na boisku. Choć w tym przypadku nie jest jasne, czy należy już pisać o karierze Flavio w czasie przeszłym. Chyba tylko on wie, czy zagra jeszcze zawodowo w piłkę.
Jego liczby mówią za siebie
Flavio w Polsce zaczynał grać w barwach Śląska Wrocław, z którym kilka miesięcy wcześniej kontrakt podpisał jego brat bliźniak – Marco.
Ich losy przez lata były związane z dwoma polskimi klubami, bo po Śląsku, obaj na początku 2016 roku wylądowali w Gdańsku.
Marco był tu tylko dwa lata, bo w marcu 2018 roku trener Piotr Stokowiec wyrzucił go z drużyny, robiąc w Lechii porządki. Potem okazało się, że zaczynający pracę w Gdańsku Stokowiec uwolnił ogromny potencjał drugiego z bliźniaków, czyli Flavio. Ten zrewanżował mu się grą, a przede wszystkim bramkami. Czyli tym, co było dotąd mocniejszą stroną Marco.
Flavio jest postacią kontrowersyjną, ale to nie zmienia faktu, że jest w Gdańsku legendą. Te największe sukcesy Lechii z sezonu 2018/19, to także jego sukcesy.
Włodzimierz Machnikowski / Radio Gdańsk
Kibice i dziennikarze lubią statystyki, piłkarze zarzekają się, że to ich nie interesuje, ale Flavio raczej do nich nie należy. Bez wątpienia jest zawodnikiem, który przejdzie do historii gdańskiej Lechii, bo rozegrał w niej 265 meczów z czego 238 ligowych, 20 w Pucharze Polski, sześć w europejskich pucharach i jeden w Superpucharze Polski. Strzelił dla biało-zielonych 95 bramek z czego 84 w ekstraklasie, sześć w Pucharze Polski i pięć w europejskich pucharach. Na polskich boiskach zdobył w sumie 120 (25 dla Śląska) bramek, a to oznacza, że jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii polskiej ekstraklasy. Flavio jest także najskuteczniejszym zawodnikiem Lechii w historii jej występów w ekstraklasie. I o tym wszyscy kibice będą pamiętać, bo liczby potrafią skutecznie przemawiać. Pełniejszy obraz Flavio Paixao nie jest już tak jednoznaczny.
– Nie mogę powiedzieć, że cały czas mu się przyglądałem, ale z bez wątpienia Flavio to zawodnik o świetnym wyszkoleniu technicznym – mówi o nim Paweł Kryszałowicz, były piłkarz, wychowanek Gryfa Słupsk i reprezentant Polski. To wynika z tego, że jako Portugalczyk był inaczej szkolony niż większość zawodników, których mamy okazję oglądać na boiskach ekstraklasy. Jego liczby mówią za siebie, ale uważam, że w trudnych dla Lechii czasach nie wziął na barki tego ciężaru, nie pomógł drużynie, na tyle na ile powinien.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
W przypadku Flavio z jednej strony mamy świetne statystyki, które dla wielu były, a może nawet są, argumentami za stawianiem mu w Gdańsku pomnika. Z drugiej jednak są ostatnie miesiące i ogromny kryzys w Lechii, którego uczestnikiem był także Portugalczyk. Choć sezon ligowy jeszcze się nie skończył, to wszyscy wiemy jak zakończyła się batalia Lechii o utrzymanie się w ekstraklasie. W tym wypadku trudno zwalić winę za degradację Lechii do I ligi na wojnę rosyjsko-ukraińską czy inflację. Spadek to dzieło wielu osób na czele z Adamem Mandziarą, który bez względu na to jakie stanowisko w klubie zajmował lub był oficjalnie poza jego strukturami, podejmował kluczowe decyzje. Swoją niechlubną rolę w procesie spadku Lechii odegrali także piłkarze. Był wśród nich Flavio Paixao, który odgrywał w szatni drużyny jedna z pierwszoplanowych ról. Portugalczyk pełnił przez dłuższy czas rolę kapitana drużyny. Przychylni mu kibice twierdzili, że w pełni na nią zasłużył i dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków. Inni, a tych jest ostatnio dużo więcej, twierdzą że Flavio miał niebagatelny udział w rozbiciu jedności drużyny, zepsuciu atmosfery i w efekcie zasłużonego spadku Lechii do niższej klasy.
– Jestem wdzięczny Flavio za wszystkie gole strzelone dla Lechii, a zwłaszcza te, zdobyte w derbach z naszymi sąsiadami z Gdyni – mówi Andrzej Kowalczys, radny Gdańska i wieloletni kibic biało-zielonych. – To co zrobił dla tego klubu jest niepodważalne, ale w tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. W czasie kiedy drużyna pakowała się w kryzys, Flavio wdał się w konflikt z trenerem Tomaszem Kaczmarkiem. Nawet jeśli miał w nim rację, nie powinien tego demonstrować w sposób, w którym jawnie podważał autorytet trenera – dodał Kowalczys.
Konflikt skończył się zwolnieniem szkoleniowca.
„To mój ostatni sezon i musi być najlepszy w karierze”
Sceptycznie nastawieni do Flavio podkreślają jego wybujałe ego, które „starło” się z ego Duszana Kuciaka, słowackiego bramkarza Lechii. Długotrwały konflikt tych piłkarzy jest już tajemnicą poliszynela. Próbował zażegnać go były trener Lechii Marcin Kaczmarek, a klub zwołując jedną z konferencji prasowych zaprosił na nią Paixao i Kuciaka, by pokazać, że wszystko jest OK. To, że było bardzo daleko od OK pokazały choćby późniejsze wypowiedzi Kuciaka, po przegranych meczach Lechii i oddalających się szansach na utrzymanie ekstraklasy.
– W piłce nożnej gra się na bramki. Po takich sytuacjach, jakich dzisiaj nie wykorzystaliśmy, nie wiem, co mam powiedzieć. Nie wiem, jak mam nas usprawiedliwić. To jest chore, jakie szanse my marnujemy. Wręcz niewytłumaczalne. Muszę się teraz powstrzymywać, bo to przekracza wszelkie granice – powiedział przed kamerami Canal+ Duszan Kuciak, po przegranym meczu Lechii z Pogonią 0:1 dając do zrozumienia, która formacja ponosi winę za tę i inne porażki.
Jestem wdzięczny Flavio za wszystkie gole strzelone dla Lechii, a zwłaszcza te, zdobyte w derbach z naszymi sąsiadami z Gdyni.
Andrzej Kowalczys / radny Gdańska, kibic biało-zielonych
– Flavio jest postacią kontrowersyjną, ale to nie zmienia faktu, że jest w Gdańsku legendą – mówi nam Włodzimierz Machnikowski, dziennikarz Radia Gdańsk. Trzeba pamiętać, że przychodził do Lechii w cieniu brata i kiedy Marco musiał z klubu odejść, Flavio wskoczył w jego „buty” zmieniając ich rozmiar na międzynarodowy, ale przede wszystkim bardzo wygodny dla siebie. Te największe sukcesy Lechii z sezonu 2018/19, to także jego sukcesy. On wrósł w Gdańsk, nie tylko dlatego, że stąd pochodzi jego żona. Flavio kilka lat temu napisał nawet autobiograficzną książkę „Jak sposób myślenia i dyscyplina zmieniły moje życie”. On w wielu wywiadach, które z nim robiłem zawsze podkreślał, że trzeba mieć w życiu cel i do nie go dążyć. Nie sądzę, by Flavio jeszcze miał jakiś sportowy cel, bo nigdzie i nigdy nie przebije już swoich osiągnięć z Lechią, nie musi też zarabiać na grze w piłkę, bo jest człowiekiem zamożnym – dodaje dziennikarz.
W lipcu ubiegłego roku w wygranym przez Lechię 4:1 meczu z Akademiją Pandev w eliminacjach do Ligi Konferencji Flavio Paixao zdobył trzy bramki i zaliczył asystę. Wtedy Lechia szła przebojem do II rundy eliminacji LK, a Flavio po meczu w Gdańsku mówił „Sportowym Faktom”
– „Jestem ambitny i pewny siebie. To mój ostatni sezon i musi być najlepszy w karierze”. Mimo wielu piłkarskich atutów Flavio nie mógł przewidzieć, że jego ostatni sezon będzie też ostatnim, po 15 kolejnych latach, sezonem Lechii w ekstraklasie.
Napisz komentarz
Komentarze