Pacjenci nie przychodzą na umówione wizyty
Praca lekarza staje się coraz bardziej cenna. Wiedzą o tym chorzy, próbujący zarejestrować się w ramach NFZ do specjalisty. Średni czas oczekiwania na pierwszą wizytę u kardiologa czy endokrynologa to niespełna miesiąc, a ortopedy... prawie 11 miesięcy! Tym bardziej powinny stresować informacje o tym, że ten sam lekarz marnuje czas, siedząc bezczynnie w gabinecie i czekając na chorego, który bez uprzedzenia zrezygnował z wizyty.
- Mamy wręcz do czynienia z plagą, dezorganizującą pracę lekarzy - mówi dr Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie. - To jest nagminne. Nie ma praktycznie dnia, by jakiś pacjent - bez zapowiedzi - nie przyszedł na umówioną wizytę. Warto w tym miejscu dodać, że wysyłamy SMS-y, przypominając o terminach wizyt. W piątek przyjmowałem w przychodni chorych przez cztery godziny, w tym czasie nie pojawiło się dwóch pacjentów. Oceniamy, że w ten sposób zachowuje się nawet 10 proc. osób rezerwujących wizytę u lekarza.
Monika Kierat z pomorskiego oddziału NFZ udostępniła nam dane dotyczące nieodwołanych wizyt u onkologów, kardiologów, specjalistów ortopedii i traumatologii narządów ruchu oraz u endokrynologów.
Mamy wręcz do czynienia z plagą, dezorganizującą pracę lekarzy. To jest nagminne. Nie ma praktycznie dnia, by jakiś pacjent - bez zapowiedzi - nie przyszedł na umówioną wizytę. (...) wysyłamy SMS-y, przypominając o terminach wizyt. W piątek przyjmowałem w przychodni chorych przez cztery godziny, w tym czasie nie pojawiło się dwóch pacjentów
dr Andrzej Zapaśnk / BaltiMed w Gdańsku, Porozumienie Zielonogórskie
Problem ten jest widoczny praktycznie we wszystkich placówkach służby zdrowia.
- Niektórym zdarza się to od czasu do czasu, są jednak pacjenci , którzy nie pojawiają się na zarejestrowanych wcześniej wizytach kilkanaście razy w roku! Do głowy im nie przyjdzie, że zabrali komuś miejsce, marnując czas lekarzowi i pielęgniarce. A przecież można odwołać poradę nie tylko telefonicznie, ale także drogą mailową - mówi z goryczą szef gdańskiej przychodni.
- Najgorsze, że nie ma żadnego rozwiązania - uważa prezes spółki, prowadzącej dwie przychodnie na Pomorzu. - Gorzko żartujemy sobie, że pozostanie nam - wzorem z filmu Stanisława Barei - wieszać na tablicy ogłoszeń zdjęcia szczególnie uciążliwych osób pod napisem "Tych pacjentów nie obsługujemy".
Dr Andrzej Zapaśnik tłumaczy, że przychodnie - jak mogą - bronią się przed przepadaniem terminów. - Próbujemy pacjentów jakoś zdyscyplinować, piszemy do nich pisma - mówi. - Nie ma polityki edukowania pacjentów w zakresie ich powinności. Potrzebna jest instytucja która by broniła służbę zdrowia nie tylko przed brakiem odpowiedzialności, ale również agresywnymi zachowaniami pacjentów wobec personelu medycznego. Może należałoby rozszerzyć uprawnienia Rzecznika Praw Pacjenta i zmienić jego nazwę na Rzecznika Praw i Obowiązków Pacjenta ?
W skali kraju można mówić o milionach takich przypadków. W 2019 r. NFZ poinformował , o 17 milionach nieodwołanych wizytach u lekarzy! Wówczas pojawił się pomysł Ministerstwa Zdrowia, by "zapominalskich" pacjentów karać finansowo. Rozważania ucichły wraz z pandemią, nie ustalono nawet wysokości ewentualnych kar oraz sposobu egzekwowania pieniędzy.
Zmienił się minister zdrowia i dziś Adam Niedzielski mówi już o innym patencie na likwidację sztucznego wydłużania kolejek do lekarzy. Ma to być zapowiadane na 2023 rok uruchomienie centralnej rejestracji do przychodni, poradni i szpitali na NFZ. W rozmowie z Wirtualną Polską na początku lutego br. szef resortu zdrowia stwierdził, ze trwają już prace nad ogólnopolskim centralnym systemem rejestracji - czymś w rodzaju centralnego kalendarza, który spinałby wszystkie placówki lecznicze w kraju, wszystkie gabinety i wszystkich lekarzy.
Nowy sposób rejestracji zlikwiduje przede wszystkim możliwość równoczesnego zapisywania się do kilku lekarzy tej samej specjalizacji. Czy jednak w pełni rozwiąże problem? - Należy o tym głośno mówić i edukować społeczeństwo - uważa ortopeda z ponad 30-letnim stażem pracy. - Niewykluczone, że trzeba będzie zaangażować osoby, które tuż przed terminem wizyty zadzwonią do chorego i uzyskają zapewnienie, że pojawi się w poradni. To zwiększy koszty, ale czy mamy inne wyjście?
Napisz komentarz
Komentarze