Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Co dziesiąty pacjent nie przychodzi na umówioną wizytę. Czy można za to karać?

Lekarze mówią, że to plaga, dezorganizująca pracę przychodni i ograniczająca innym chorym dostęp do porady medycznej. Z ostatnich danych pomorskiego NFZ wynika, że najczęściej bez zapowiedzi nie pojawiają się chorzy umawiający się do ortopedów. To prawie 12 procent rejestrujących się pacjentów.
lekarz

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Pacjenci nie przychodzą na umówione wizyty

Praca lekarza staje się coraz bardziej cenna. Wiedzą o tym chorzy, próbujący zarejestrować się w ramach NFZ do specjalisty. Średni czas oczekiwania na pierwszą wizytę u kardiologa czy endokrynologa  to niespełna miesiąc, a ortopedy... prawie 11 miesięcy! Tym bardziej powinny stresować informacje o tym, że ten sam lekarz marnuje czas, siedząc bezczynnie w gabinecie i czekając na chorego, który bez uprzedzenia zrezygnował z wizyty.

- Mamy wręcz do czynienia z plagą, dezorganizującą pracę lekarzy - mówi dr Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie. - To jest nagminne. Nie ma praktycznie dnia, by jakiś pacjent - bez zapowiedzi - nie przyszedł na umówioną wizytę. Warto w tym miejscu dodać, że wysyłamy SMS-y,  przypominając o terminach wizyt. W piątek przyjmowałem w przychodni chorych przez cztery godziny, w tym czasie nie pojawiło się dwóch pacjentów. Oceniamy, że w ten sposób zachowuje się nawet 10 proc. osób rezerwujących wizytę u lekarza.

Monika Kierat z pomorskiego oddziału NFZ udostępniła nam dane dotyczące nieodwołanych wizyt u onkologów, kardiologów, specjalistów ortopedii i traumatologii narządów ruchu oraz u endokrynologów.

Zmarnowane wizyty u lekarzy 2022 rok

Mamy wręcz do czynienia z plagą, dezorganizującą pracę lekarzy. To jest nagminne. Nie ma praktycznie dnia, by jakiś pacjent - bez zapowiedzi - nie przyszedł na umówioną wizytę. (...) wysyłamy SMS-y, przypominając o terminach wizyt. W piątek przyjmowałem w przychodni chorych przez cztery godziny, w tym czasie nie pojawiło się dwóch pacjentów

dr Andrzej Zapaśnk / BaltiMed w Gdańsku, Porozumienie Zielonogórskie

Problem ten jest widoczny praktycznie we wszystkich placówkach służby zdrowia.

- Niektórym zdarza się to od czasu do czasu, są jednak pacjenci , którzy nie pojawiają się na zarejestrowanych wcześniej wizytach kilkanaście razy w roku! Do głowy im nie przyjdzie, że zabrali komuś miejsce, marnując czas lekarzowi i pielęgniarce. A przecież można odwołać poradę nie tylko telefonicznie, ale także drogą mailową - mówi z goryczą szef gdańskiej przychodni.

- Najgorsze, że nie ma  żadnego rozwiązania - uważa prezes spółki, prowadzącej dwie przychodnie na Pomorzu. - Gorzko żartujemy sobie, że pozostanie nam - wzorem z filmu Stanisława Barei - wieszać na tablicy ogłoszeń zdjęcia szczególnie uciążliwych osób pod napisem "Tych pacjentów nie obsługujemy".

Dr Andrzej Zapaśnik tłumaczy, że przychodnie - jak mogą - bronią się przed przepadaniem terminów. - Próbujemy pacjentów  jakoś zdyscyplinować, piszemy do nich pisma - mówi. - Nie ma  polityki edukowania pacjentów w zakresie ich powinności.  Potrzebna jest instytucja która by broniła służbę zdrowia nie tylko przed brakiem  odpowiedzialności, ale również agresywnymi zachowaniami pacjentów wobec personelu medycznego. Może należałoby rozszerzyć uprawnienia Rzecznika Praw Pacjenta i zmienić jego nazwę na Rzecznika Praw i Obowiązków Pacjenta ?

W skali kraju można mówić o milionach takich przypadków. W 2019 r. NFZ poinformował , o 17 milionach nieodwołanych wizytach u lekarzy! Wówczas pojawił się  pomysł Ministerstwa Zdrowia, by "zapominalskich" pacjentów karać finansowo.  Rozważania ucichły wraz z pandemią, nie ustalono nawet wysokości ewentualnych kar oraz sposobu egzekwowania pieniędzy.

Zmienił się minister zdrowia i dziś Adam Niedzielski mówi już o innym patencie na likwidację sztucznego wydłużania kolejek do lekarzy. Ma to być zapowiadane na 2023 rok uruchomienie centralnej rejestracji do przychodni, poradni i szpitali na NFZ. W rozmowie z Wirtualną Polską  na początku lutego br. szef resortu zdrowia stwierdził, ze trwają już prace nad ogólnopolskim centralnym systemem rejestracji - czymś w rodzaju  centralnego kalendarza, który spinałby wszystkie placówki lecznicze w kraju, wszystkie gabinety i wszystkich lekarzy.

Nowy sposób rejestracji zlikwiduje przede wszystkim możliwość równoczesnego zapisywania się do kilku lekarzy tej samej specjalizacji. Czy jednak w pełni rozwiąże problem? - Należy o tym głośno mówić i edukować społeczeństwo - uważa ortopeda z ponad 30-letnim stażem pracy. - Niewykluczone, że trzeba będzie zaangażować osoby, które tuż przed terminem wizyty zadzwonią do chorego i uzyskają zapewnienie, że pojawi się w poradni. To zwiększy koszty, ale czy mamy inne wyjście?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama