Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Taylor: Gdyby nie ta zbrodnia, której padł ofiarą, Paweł Adamowicz byłby dziś w czołówce polskich polityków ogólnokrajowych

Obawiam się, że, mimo upływu czterech lat, nie wyzwoliliśmy się z tej sytuacji, która doprowadziła do zbrodni. I tu raczej nic się nie zmieni. Ta wzajemna nienawiść, szerzona przez środki przekazu, nadal się tli – mówi Jacek Taylor, adwokat, działacz demokratycznej opozycji w PRL, poseł na Sejm I i II kadencji.
Paweł Adamowicz

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Mija czwarta rocznica śmierci Pawła Adamowicza. W marcu mamy usłyszeć mowy końcowe w procesie Stefana W., oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska. Jako prawnik, nie ma pan wrażenia, że trochę długo trwało postępowanie w tej sprawie?

To niezwykłe, jeżeli weźmie się pod uwagę, że okoliczności zdarzenia, osoba sprawcy, charakter czynu były znane od samego początku. Tego przecież nikt nie może kwestionować. Wszystko było widać na obrazie telewizyjnym. Jednym słowem, nie było problemów natury faktograficznej. Problem był tylko jeden: określenie stopnia poczytalności sprawcy. I ta sprawa zajęła wymiarowi sprawiedliwości lata.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Zeznawali ostatni świadkowie, koniec procesu bliski

Największe znaczenie dla oceny tego zagadnienia mają opinie biegłych, czyli lekarzy, psychiatrów, psychologów – fachowców. Wiemy, że aż trzykrotnie sporządzano te opinie, ale, mimo wszystko, miałem wrażenie, że nikomu nie zależało na pośpiechu. To nie jest przecież tak, że takie badania trwają w nieskończoność. Owszem, sprawcę raz, drugi i trzeci skierowano na tak zwaną obserwację psychiatryczną, ale to nie trwa latami. To kwestia tygodni, względnie miesięcy. Biegłych można dyscyplinować. Tymczasem mieliśmy do czynienia z niezwykłą wprost przewlekłością postępowania w tej fazie śledczej.

Z czyjej winy?

Bardzo trudno to ocenić, nie mając przed sobą akt sprawy.

Jacek Taylor

Czy sam fakt, że ekspertyzę w sprawie poczytalności Stefana W. sporządzano trzykrotnie, za każdym razem z innymi wnioskami, nie podważa wiarygodności biegłych? Bo skoro jedni negują ekspertyzę drugich, to opinia publiczna może uznać, że to jakieś manipulacje.

Ja bym tak nie myślał. Natomiast wydaje mi się, że ta chwiejność w ocenach mogła przeciętnego obserwatora doprowadzić do wniosku, że nie bardzo można wierzyć w kompetencje tych biegłych.

Inny problem, już z samym procesem, polega na tym, że w składzie orzekającym jest sędzia z nadania tzw. neo-KRS, co, zdaniem niektórych prawników, może być podstawą do podważania wyroku.

Od momentu gdy zapadły sprzeczne z konstytucją decyzje, dotyczące przedwczesnego zakończenia kadencji i ustanowienia nowego składu Krajowej Rady Sądownictwa, to działania KRS, w tym nominacje sędziowskie, mogą zostać zawsze zakwestionowane. Może to w przyszłości doprowadzić do wielu komplikacji w wymiarze sprawiedliwości, nie tylko w tej jednej sprawie. Nie należało gwałcić konstytucji. Potem wszystko jest już możliwe.

Od kiedy pan znał Pawła Adamowicza?

Poznałem go, mniej więcej, w czasach, kiedy był maturzystą, dzięki temu, że wcześniej znałem jego starszego brata, Piotra, obecnego posła. On już wtedy środowisku młodzieżowym cieszył się znacznym autorytetem. Kiedy był szefem strajku studenckiego na Uniwersytecie Gdańskim, w 1988 roku, zaprosił mnie tam, bym przemówił do strajkujących. Mogłem wtedy obserwować z bliska, jak spełnia się w roli przywódcy. Paweł Adamowicz, z pewnością, zasłużył w Gdańsku na pomnik, i, z pewnością, się go doczekamy. Po upływie kilku lat widać wyraźnie, jak on zmienił oblicze miasta, ile mu zawdzięczamy.

Które z jego dokonań ceni pan szczególnie?

Bez jego uporu, siły woli, determinacji nie powstałoby zapewne Europejskie Centrum Solidarności. Mogę to zaświadczyć własnym słowem, ponieważ obserwowałem to z bliska, jako że ustanowił mnie swoim pełnomocnikiem w tym zakresie.

W chwili śmierci był najbardziej popularnym w Polsce przedstawicielem społeczeństwa obywatelskiego. Był niewątpliwie liderem wśród liczących się w Polsce samorządowców, prezydentów dużych miast. Gdyby nie ta zbrodnia, której padł ofiarą, byłby dziś w czołówce polskich polityków ogólnokrajowych. Jednocześnie był chyba najbardziej znienawidzonym przez władze centralne samorządowcem.

Stał się celem, niespotykanej od czasów PRL, nagonki medialnej – na niego i jego rodzinę. Ta propaganda państwowej telewizji, zwłaszcza lokalnej stacji gdańskiej, była czymś szalenie niebezpiecznym. Fałszywie oskarżano go o korupcję. Przedstawiano jako złodzieja. Nazywano go publicznie zdrajcą, nie-Polakiem. Przecież wszyscy to doskonale pamiętamy.

Sprawca, człowiek o niewątpliwie zaburzonej osobowości, był poddany tego rodzaju indoktrynacji. Jego zbrodnia była spleciona z polityką. Po zasztyletowaniu Pawła Adamowicza krzyczał, że się mści, że wyrównuje swoje rachunki z Platformą Obywatelską, którą, w jego oczach, reprezentował Paweł Adamowicz.

Czy uważa pan, że w procesie ten polityczny wątek jest badany z należytą uwagą?

Sąd doskonale zna szczegóły całej sprawy, bo zajmuje się tym od dłuższego czasu. Natomiast temu, jakie ma w tej sprawie przekonania, daje wyraz dopiero w wyroku i jego uzasadnieniu, które poznamy na końcu procesu. Zapewne będzie ono też zawierało jakieś odniesienia do spraw, o których teraz mówimy. Okrzyki mordercy wybrzmiały w telewizji, więc nie można tego pomijać.

Powiedział pan, że Paweł Adamowicz był ofiarą kampanii nienawiści, niebywałej od 1989 roku. Czasem słyszy się jednak, że nawet w stanie wojennym podziały i wzajemna nienawiść obu stron konfliktu politycznego nie szły aż tak daleko, jak ma to miejsce obecnie.

Stopniować i porównywać jest trudno, ale ja doskonale pamiętam propagandę wczesnych lat osiemdziesiątych, która zmierzała do tego, żeby wykazać, że wróg polityczny jest wrogiem Polski. Że my – przeciwnicy władzy – jesteśmy na usługach złych mocy, takich jak imperializm amerykański czy nasi „odwieczni wrogowie” – Niemcy. W innych kategoriach o naszych zachodnich sąsiadach się wtedy nie mówiło.

PRZECZYTAJ TEŻ: Rocznica śmierci Pawła Adamowicza. Mieszkańcy oddali hołd zmarłemu prezydentowi

Zupełnie jak teraz. Niemcy to wróg, a opozycja chce oddać Polskę w niemiecką, względnie rosyjską, niewolę. To właśnie można usłyszeć w państwowej telewizji.

Tak, to jest kalka propagandy peerelowskiej z okresu stanu wojennego.

Ale czy nie było tak, że wtedy ogół społeczeństwa był impregnowany na tę propagandę, a teraz jakaś znacząca politycznie część w nią wierzy?

Zdecydowanie tak. Wtedy propaganda państwowa była skompromitowana od początku i miała o wiele mniejsze powodzenie. Dziś, niestety, ta propaganda nienawiści, również wobec naszych niektórych sąsiadów, ma jednak pewne powodzenie.

Myśli pan, że zakończenie procesu zabójcy Pawła Adamowicza ma szansę coś zmienić?

Wyrok da okazję do przypomnienia jego postaci i dokonań. Zresztą, niezależnie od tego, w Gdańsku przez długie dziesiątki lat prezydent Adamowicz będzie przedmiotem wielkiej czci, a może nawet kultu, na jaki, niewątpliwie, sobie zasłużył.

Natomiast obawiam się, że, mimo upływu czterech lat, nie wyzwoliliśmy się z tej sytuacji, która doprowadziła do zbrodni. I tu raczej nic się nie zmieni. Ta wzajemna nienawiść, szerzona przez środki przekazu, nadal się tli.

Znalazłem w starych gazetach dwa cytaty z przemówień na pogrzebie Pawła Adamowicza. Chciałbym przypomnieć to, co mówił dominikanin ojciec Ludwik Wiśniewski oraz to, co powiedział Aleksander Hall.

Ojciec Wiśniewski przekonywał, że człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju.

PRZECZYTAJ TEŻ: Gmina Michałowo laureatem nagrody im. Pawła Adamowicza

Natomiast Aleksander Hall apelował wówczas do rządzących o wyciągnięcie z tej okrutnej lekcji konsekwencji, by nie dopuszczać do nienawiści w życiu publicznym, by bronić demokratycznej konstytucji i by w polityce kierować się koniecznością służby dobru wspólnemu, służby Polsce, a nie służby partii.

To trzeba przypomnieć w czwartą rocznicę tamtej tragedii.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama