Tuż przed uroczystościami, w czwartą rocznicę brutalnego ataku na prezydenta Pawła Adamowicza, Donald Tusk spotkał się w Ratuszu Staromiejskim z uczniami pomorskich szkół. W wydarzeniu uczestniczyli też samorządowcy Koalicji Obywatelskiej oraz kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców zgłoszonych wcześniej na listę. Spotkanie poświęcono głównie tematowi wpływu hejtu na życie społeczne w Polsce. Nie mogło zabraknąć nawiązania do tragedii, do której doszło w 2019 r., na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Lider KO zaczął jednak od spraw bieżących, czyli piątkowego głosowania nad ustawą w sprawie Sądu Najwyższego. Nowelizacja ustawy jest częścią pakietu tzw. kamieni milowych, które są kluczowe w kontekście uruchomienia środków z KPO. Nawiązując do wstrzymania się od głosu przez Koalicję Obywatelską, co umożliwiło przyjęcie ustawy przez Sejm, komentował: najbliższe dni potwierdzą, że mieliśmy rację. Chcemy wziąć odpowiedzialność za odblokowanie tych funduszy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ochrona dla Donalda Tuska. Groził liderowi PO śmiercią, a teraz jest na wolności
– To bardzo ważna chwila, być w moim ukochanym Gdańsku oraz w rocznicę szczególnego dnia, gdy zginął Paweł Adamowicz, mój przyjaciel – mówił Donald Tusk. – Czujecie, pewnie równie dobrze jak ja, jak ważne decyzje zapadały w ostatnich dniach, również dzisiaj. Przyjeżdżam do was po głosowaniach w sprawie KPO. Setki miliardów złotych mogą rozstrzygnąć o naszym życiu na dekady. Mądrze wykorzystane i szybko wykorzystane, mogą przekształcić fundamenty życia gospodarczego, a za tym społecznego. Będzie to miało kluczowe znaczenie. Musimy zrobić wszystko, by wbrew temu rządowi odblokować te pieniądze.
Lider KO mówił w Gdańsku, że nie ma poczucia, by śmierć Pawła Adamowicza doprowadziła do wyeliminowania z życia publicznego pogardy oraz nienawiści. Jako odpowiedzialnych wskazał rządzących od kierowane przez nich media publiczne.
– Śmierć Pawła Adamowicza nie jest jednostkowym wybrykiem. Prezydent Gdańska został zamordowany dlatego, że przez długie miesiące, nie tylko hejterzy w sieci, ale wielka, pisowska machina, starała się wmówić, że jest on wcieleniem zła. Oczywiście, zawsze na końcu musi znaleźć się ktoś, kto wyciągnie nóż albo rewolwer. Jednak na początku zawsze jest złe słowo. Nazizm też nie zaczął się od komór gazowych, a właśnie od tego złego słowa.
Prezydent Gdańska został zamordowany dlatego, że przez długie miesiące, nie tylko hejterzy w sieci, ale wielka, pisowska machina, starała się wmówić, że jest on wcieleniem zła. Oczywiście, zawsze na końcu musi znaleźć się ktoś, kto wyciągnie nóż albo rewolwer. Jednak na początku zawsze jest złe słowo. Nazizm też nie zaczął się od komór gazowych, a właśnie od tego złego słowa.
Donald Tusk
Donald Tusk przekonywał, że zinstytucjonalizowany hejt jest dzisiaj uprawiany wobec wielu osób publicznych, które permanentnie narażone są na związane z tym skutki. Przypomniał o przyznaniu mu ochrony oraz o korzystaniu z niej od dawna przez prezydent Gdańska.
– W sytuacji kiedy zabójca ciągle nie jest skazany, ludzie, którzy pośrednio do tego doprowadzili, czyli funkcjonariusze publicznej, upartyjnionej telewizji, nadal uwalniają ten sam proceder. Próbują stygmatyzować, poniżać przeciwników politycznych, co znowu może doprowadzić do tragedii.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Zeznawali ostatni świadkowie, koniec procesu bliski
Były premier oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego był pytany czy dobre rozwiązania prawne mogę zniechęcić hejterów do działania.
– Nawet w pisowskiej Polsce można dochodzić prawdy, czego najlepszym przykładem jest posłanka Agnieszka Pomaska, właściwie weteranka walki z mową nienawiści. W Stanach Zjednoczonych zastanawiano się czy próba eliminowania hejtu nie jest ograniczaniem wolności słowa. Tam ostatnią rzeczą jest skłonność do cenzurowania – mówił Donald Tusk. – U nas prawdziwy problemem jest to, że ten hejt w czystej postaci, pojawia się mediach publicznych. Pozywanie ich jest bezcelowe. Nienawistnego wariata da się przeżyć. Prawdziwe konsekwencje złego słowa pojawiają się, gdy zajmuje się tym państwo.
Jeden z uczestników zarzucił liderowi PO, że nie jest gwarantem wysokiej kultury życia politycznego, przypominając słowo o „szczujni” wypowiedziane w stosunku do TVP. W odpowiedzi Donald Tusk mówił o chorobie symetryzmu.
– Czuję potrzebę wypomnienia, że należałoby zacząć od samego siebie. Jak ktoś podejdzie do pana na ulicy i uderzy w twarz, to może pan powie, zgodnie z zasadami kultury: dziękuję, przepraszam, do widzenia. Ja oddam – odpowiadał Donald Tusk. – Mnie czasami tego typu opinie obezwładniają. Jeżeli ja słyszę, że PiS i Tusk to jedno zło, to mi ręce opadają. W tym sensie nie jestem starotestamentowym chrześcijaninem. Nie nadstawię drugiego policzka. Nie dam sobie wmówić, że jesteśmy z PiS-em tymi samymi odcieniami szarości. Codziennie jestem nazywany Niemcem, mordercą, zabójcą, zdrajcą, a dzisiaj, przez ministra Ziobrę, kolaborantem niemieckim.
PRZECZYTAJ TEŻ: „Dopaść Tuska”. Prof. Wenzel: To hasło już się nieco wytarło
Pytany o przyszłość mediów publicznych powiedział, że nie myśli o ich likwidacji. Przekonywał, że zło nie jest w procedurach, a w ludziach oraz że przywrócenie neutralności i pluralizmu jest możliwe.
– Proszę was, byście pamiętając o Pawle Adamowiczu, zawsze wyciągali lekcję, która będzie naprawiać naszą rzeczywistość, a nie dążyć do odwetu. Należy odnowić ducha życia publicznego w Polsce – mówił Tusk.
Napisz komentarz
Komentarze