- Mamy koszmarnie dużo infekcji - przyznaje prof. dr n. med. Barbara Kamińska, pomorski konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii. - Oznacza to trudną sytuację na oddziałach dziecięcych, głównie szpitala na Polankach w Gdańsku. Zdarza się, że trzeba odesłać małego pacjenta np. do Elbląga.
W ostatni weekend miejsce dla innego ciężko chorego malucha, przywiezionego do gdyńskiego szpitala, znaleziono dopiero w Pucku.
- Od ponad dwóch tygodni obserwujemy wzrost zachorowań na infekcje górnych dróg oddechowych - potwierdza Jarosław Cejrowski, rzecznik Szpitala Dziecięcego na gdańskich Polankach. - Choroba dotyka najmłodsze dzieci i obłożenie szpitala jest bardzo duże, prawie stuprocentowe. Nie zostawiamy jednak dziecka samemu sobie i pomagamy znaleźć miejsce w innym szpitalu.
Za wzrost zachorowań odpowiadają wirusy, atakujące górne drogi oddechowe. W tym RSV (syncytialny wirus oddechowy) , który atakuje górne i dolne drogi oddechowe, głównie u dzieci w wieku do 5 lat. Jest on przyczyną zachorowania co piątego pacjenta Szpitala Dziecięcego w Gdańsku.
- Mówimy o chorobie najbardziej niebezpiecznej dla wcześniaków, noworodków i tzw. młodych niemowlaków. To duży problem - twierdzi dr Sławomira Niedźwiecka, specjalista chorób zakaźnych, ordynator oddziału w Pomorskim Centrum Gruźlicy i Chorób Zakaźnych.
Mamy koszmarnie dużo infekcji. Oznacza to trudną sytuację na oddziałach dziecięcych, głównie szpitala na Polankach w Gdańsku. Zdarza się, że trzeba odesłać małego pacjenta np. do Elbląga.
prof. dr n. med. Barbara Kamińska / pomorski konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii.
Dr Niedźwiecka tłumaczy, że dzieci dotyka obecnie tzw. wyrównawczy wzrost zachorowań. - Przez dwa ostatnie lata chodziliśmy w maseczkach, ograniczyliśmy kontakty, dzieci nie chodziły do przedszkoli i liczba infekcji spadła - wyjaśnia. - Zachorowania wywołane przez wirusy RSV wróciły już latem, czego dawniej nie było.
Teraz starsze dzieci przynoszą RSV oraz inne wirusy wywołujące zakażenia górnych dróg oddechowych ze szkół , przedszkoli. I o ile przejście infekcji nie jest groźne dla kilkulatków, to już dla niemowląt kontakt z wirusem może być bardzo ryzykowny. - Zdarza się, że najmłodsze dzieci trafiają na OIOM - mówi Jarosław Cejrowski, rzecznik szpitala dziecięcego na Polankach. - Obecnie jedno z dzieci, leczonych w naszym szpitalu wymaga wspomagania oddechowego.
Niestety, przejście infekcji może sprawić, że pojawią się dodatkowe problemy zdrowotne. Do szpitala zakaźnego trafiają mali pacjenci z neuroinfekcjami czyli infekcjami wirusowymi, po których pojawiły się objawy neurologiczne. To zapalenie opon mózgowych lub zapalenie mózgu.
Według pediatrów długo jeszcze nie będziemy mieć remedium na wirusy atakujące najmłodszych. Szczepionki na RSV są obecnie w fazie badań klinicznych i na ich wprowadzenie trzeba będzie kilka lat poczekać.
Jak więc chronić najmłodszych?
- Należy robić wszystko, by uniknąć zakażenia małego dziecka - mówi dr Niedźwiecka. - Ono jest kompletnie bezbronne. Warto odpuścić wyprawy z niemowlętami na zakupy przedświąteczne. Zabieranie ich w chustach w tłum w centrach handlowych dobrze nie skończy.
Napisz komentarz
Komentarze