Wirginia Szmyt, bo tak się nazywa DJ Wika, we wtorek, 8 listopada była gościnią kolejnych Sopockich Spotkań Kobiet. To było bardzo nietypowe wydanie, bowiem zaczęło się od potańcówki, którą poprowadziła oczywiście sama Wika. Potańcówka i spotkanie z tą niesamowitą seniorką miało miejsce w sopockim Teatrze Atelier. I przyszli na nie nie tylko seniorzy ciekawi dyskotekowej celebrytki i spragnieni tańca, ale także osoby młodsze, które również chętnie ruszyły w tan.
Zresztą sama DJ Wika dała przykład, wychodząc po zapowiedzi energetycznych piosenek, na parkiet.
Obserwując ją, nikt nie ma wątpliwości, że jej optymizm, witalność i pogoda ducha są zaraźliwe, a ona sama czerpie ze swojej aktywności mnóstwo energii. Łamie stereotypy dotyczące wizerunku polskiego seniora, udowadnia, że wiek to tylko liczba. Działa od wielu lat na rzecz seniorów, jest ich ambasadorką. Przed emeryturą przez lata pracowała jako pedagog z dziećmi z niepełnosprawnościami i trudną młodzieżą.
- Muzyka jest jak dobry seks: pozwala odpłynąć, wejść w trans. Gdy gram, nie myślę o tym, że pochowałam męża, że jestem sama, że mam tyle lat, ile mam - zwierzała się w rozmowie w jednym z kolorowych pism.
Jest tak popularna, że doczekała się własnej biografii pt. „DJ Wika. Jest moc”. Jej życiorysem można obdzielić kilka osób! Ta działaczka społeczna zdążyła zostać m.in. twarzą telewizji Eska podczas muzycznej gali w 2014 roku, a także występować jako didżejka w kraju i zagranicą.
Jak opowiada w rozmowie z naszym portalem, kiedy przeszła na emeryturę, nie chciała leżeć na kanapie pod kocem, tylko coś robić. Nawet podczas pandemii, kiedy wszyscy zamykaliśmy się w domach, ona zorganizowała na swoim balkonie niewielką dyskotekę, puszczając muzykę, czym rozbawiła sąsiadów, także tych młodych. W naszej rozmowie zwraca się do seniorów, mówiąc: - wyjdźcie z domu, do ludzi, potańczyć. Bo taniec to nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale przede wszystkim radość.
Napisz komentarz
Komentarze