Wraca temat daktylowca usuniętego z oliwskiej palmiarni po 180 latach rozrostu. Radni Prawa i Sprawiedliwości weszli w posiadanie notatek służbowych sporządzonych przez pracowników Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni wizytujących przebudowywaną rotundę pomiędzy 2018 r. a 2021 r. Pierwsza z nich pochodzi z połowy czerwca 2018 r. Podpisało ją dwóch pracowników GZDiZ przeprowadzających wizję tymczasowego zabezpieczenia roślin. Jak mówią radni, notatka jest dowodem na posiadanie wiedzy przez kierownictwo miejskiej jednostki na temat pogarszającego się stanu drzewa, już w połowie 2018 r.
Gdańską palmę można było uratować?
Przebudowę rotundy oliwskiej palmiarni rozpoczęto we wrześniu 2017 r. od rozbiórki starej konstrukcji. Problemy zaczęły się, gdy wykonawca zgłosił, że nie będzie w stanie dokonać oszklenia obiektu, co wydłużyło proces inwestycyjny i ostatecznie zakończyło się rozwiązaniem umowy. Według dokumentu GZDiZ, rok po rozpoczęciu przebudowy, a więc przezimowaniu roślin pod konstrukcją zabezpieczoną folią, stan daktylowca znacząco się pogorszył. Wykonawcy zadania przekazano wówczas zalecenia dotyczące utrzymania roślin.
– Tragiczny stan palmy i jej ostateczne wycięcie wynikają z grzechu zaniechania urzędników GZDiZ, w szczególności dyrektora Mieczysława Kotłowskiego, który od połowy 2018 r. był informowany o stanie roślin – przekonywał w czwartek, 22 września pod nową palmiarnią radny Przemysław Majewski.
– Doskonale widzimy, że już na początku rozbudowy palmiarni można było podjąć działania, które przyczyniłyby się do uratowania roślin, jednak tego nie zrobiono – mówił radny Andrzej Skiba.
W upublicznionym dokumencie czytamy o pogorszeniu się stanu zdrowotnego palmy daktylowej w postaci „postępującego procesu zanikania liści oraz początku procesów gnilnych dolnych partii pnia palmy”. Jako przyczynę wskazano długotrwałe przebywanie w zamkniętej konstrukcji owiniętej folią. Podkreślono również złą kondycję pozostałych roślin, co wynikało z braku odpowiednich zabiegów fitosanitarnych oraz nawożenia. Obserwacje urzędników miał 13 czerwca 2018 r. potwierdzić przedstawiciel wykonawcy ds. zieleni prof. Piotr Rutkowski z Uniwersytetu Gdańskiego.
– W kwietniu 2020 r. pojawia się kolejna notatka służbowa do dyrektora Kotłowskiego. Prof. Burkiewicz, prof. Rutkowski i kierownik budowy stwierdzają obumieranie liści, pogorszenie stanu roślin, zbyt niską temperaturę, brak zabiegów fitosanitarnych. Efekt? Wciąż brak działań GZDiZ – mówi radny Skiba.
Radni PiS chcą zwolnienia dyrektora GZDiZ
W czasie konferencji radni przypomnieli wpis prezydent Gdańska w mediach społecznościowych z 2 października 2020 r., mówiący m.in. o tym, że palma ma się dobrze, a remont rotundy dobiega końca.
Podobnych komentarzy ze strony osób uczestniczących w procesie inwestycyjnym było więcej. W październiku 2018 r. kierownik budowy mówił publicznie o „bardzo dobrej kondycji palmy” oraz o „wypuszczaniu nowych liści”, z kolei z oświadczenia Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska wynika, jakoby służby miejskie dowiedziały się o stanie daktylowca w marcu 2021 r.
– Kolejna notatka prof. Burkiewicza do dyrektora Kotłowskiego pochodzi ze stycznia 2021 r. – wskazuje radny Majewski. – Po wizycie stwierdza, że palma i inne rośliny są w tragicznym stanie. W palmiarni temperatura wynosi 4 st. C, a palma jest powykrzywiana rusztowaniem. Dodatkowo widać na niej ślady gnicia i grzybów. Przez cały ten czas nie podjęto realnych działań, mających na celu ratowanie roślin w palmiarni.
– Jeżeli prezydent Dulkiewicz, mówiąc w październiku 2020 r. o tym, że palma ma się dobrze, robiła to świadomie i szczerze, to po prostu kłamała. Natomiast jeśli została wprowadzona w błąd, to powinna w trybie natychmiastowym zwolnić osoby za to odpowiedzialne, w tym dyrektora Kotłowskiego – mówił radny Andrzej Skiba.
Oświadczenie eksperta GZDiZ ws. gdańskiej palmy
Po konferencji oświadczenie do mediów wystosował prof. Witold Paweł Burkiewicz, urlopowany pracownik GZDiZ z Działu Utrzymania Zieleni, który wizytował teren budowy.
– Od początku budowy nowego obiektu Palmiarni prosiłem dyrekcję GZDiZ, by pozwolono mi, jako osobie kompetentnej w sprawach palm, zaopiekować się na czas budowy daktylowcem oraz pozostałymi roślinami dawnej kolekcji botanicznej. Pisałem raporty o stale pogarszającym się stanie rośliny, nalegałem. Jedyną odpowiedzią urzędników był ostracyzm w stosunku do mojej osoby. (…) Uważam, że prawda o stanie zdrowotnym palmy, jak też pozostałych roślin dawnej kolekcji botanicznej, była świadomie ukrywana przed władzami miasta.
Skierowaliśmy do Urzędu Miejskiego w Gdańsku pytania na temat sposobu zabezpieczenia daktylowca w okresie przebudowy rotundy, również w sprawie tego, czy władze miasta były na bieżąco informowane przez kierownictwo GZDiZ o stanie roślin. Do momentu publikacji tekstu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Napisz komentarz
Komentarze