Wszyscy polscy kibice mogą być dumni z tego, że mamy w kraju drużynę, na którą można liczyć. Nie po raz pierwszy mogli się o tym przekonać. Polskie rugbistki, wśród których tylko trzy zawodniczki były spoza gdańskiego klubu Biało-Zielone Ladies, pokazały efekty swojej pasji i pracy. Po zwycięstwie w pierwszym turnieju tegorocznych mistrzostw Europy w Lizbonie, były jednymi z faworytek do wygranej w Krakowie, gdzie odbywał się drugi z mistrzowskich turniejów.
Pierwszy dzień zmagań grupowych potwierdził te spekulacje. Reprezentacja Polski prowadzona przez gdańskiego selekcjonera i klubowego trenera Biało-Zielonych Janusza Urbanowicza nie zostawiła złudzeń najpierw Rumunkom a potem Niemkom. Te pierwsze pokonały 45:5, a drugie 43:0. Warto wiedzieć, że mecze w 7-osobowym rugby trwają dwa razy po siedem minut. Efektownych akcji zakończonych przyłożeniami było po polskiej stronie dużo, ale też rywalki nie należały do faworytek turnieju.
Drugi dzień na piłkarskim stadionie krakowskiej Wisły zaczął się dla polskich rugbistek zgoła inaczej. Ich pierwszym rywalem była reprezentacja Irlandii, a ta już mogła myśleć o triumfie pod Wawelem. Nasze zawodniczki wydawały się od początku zdominowane przez rywalki z Zielonej Wyspy. Ich niebywale szczelna i agresywna obrona nie dawała naszym rugbistkom wielu szans na ofensywną akcję. Nasz panie nieco lepiej zagrały w drugiej połowie tego starcia, ale nie ulegało wątpliwości, kto jest lepszy. Irlandki wygrały z Polską 21:0 i już mogły myśleć o 1. miejscu w grupie. I tak się stało na koniec sobotnich zmagań.
Polki w swoim czwartym grupowym meczu pokonały Czeszki 43:0 i zajęły w drugie miejsce. Ono z kolei oznaczało, że reprezentacja Polski zagra w niedzielnym półfinale ze Szkocją. I ten mecz był dla Polek jak finał, a nawet więcej, bo zwycięstwo w tym spotkaniu dawało im złoty medal mistrzostw Europy. To dlatego, że do generalnej klasyfikacji liczyły się punkty zdobyte także tydzień wcześniej w Lizbonie, gdzie Polki zajęły 1. miejsce. Nasze panie zagrały od początku bardzo agresywnie, szybko i co najważniejsze skutecznie. Było w ich grze wszystko, co zadecydowało o wygranej ze Szkotkami, czyli znakomita obrona, mądrość taktyczna, świetna gra w ataku. Polki pokonały po Szkotki 14:0 i zapewniły sobie tytuł mistrzyń Europy.
Po kilkugodzinnej przerwie trzeba było stanąć do walki o zwycięstwo w turnieju. Na szczęście dla polskich zawodniczek spotkanie o 1. miejsce nie wpływało już na końcową klasyfikację mistrzostw Europy. Rywalkami znów okazały się Irlandki, które do momentu wyjścia na boisko w meczu z Polską nie przegrały żadnego meczu. To one były faworytkami finału, ale Polki udowodniły jak szybko potrafią wyciągać wnioski i uczyć się z porażek. Zagrały zdecydowanie lepiej niż w sobotę i kiedy wydawało się, że ten mecz zakończą wygraną 17:14, błąd mocno zmęczonej już polskiej defensywy zadecydował, że przyłożenie zdobyły Irlandki i to one "dowiozły" wygraną do końca meczu. Rywalki pokonały Polki 21:17 i triumfowały w krakowskim turnieju.
Największym wygranym jest jednak reprezentacja Polski, która po tym jak rok temu stanęła na drugim stopniu podium, w Krakowie zdobyła złoty medal mistrzostw Europy. Potwierdziła tym samym ogromne możliwości wejścia na stałe do światowej czołówki. O Polkach mówi się także w kontekście awansu do igrzysk olimpijskich w 2024 roku i te aspiracje - choć na razie może bardziej spekulacje - nabierają coraz bardziej realnych kształtów.
Reprezentacja Polski, która w Krakowie zdobyła mistrzostwo Europy: Julia Druzgała, Karolina Jaszczyszyn, Anna Klichowska, Sandra Kłak, Małgorzata Kołdej, Hanna Maliszewska, Marta Morus, Natalia Pamięta, Oksana Panasenko, Julianna Schuster, Martyna Wardaszka, Sylwia Witkowska (Biało-Zielone Ladies Gdańsk). Katarzyna Paszczyk (Black Roses Poznań). Tamara Czumer-Iwin, Aleksandra Lachowska, Ilona Zajszliuk (Legia Warszawa). Sztab: Janusz Urbanowicz - I trener, Tomasz Stępień - II trener, Agata Szczepańczyk - menadżer, Piotr Kwidziński - kierownik drużyny i video, Robert Cajzer - fizjoterapeuta.
Napisz komentarz
Komentarze