Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Mieszkańcy maszerowali w proteście przeciw patodeweloperce!

- Cieszę się, że mogę tutaj być. Wspierać protest. W grupie siła. Trzeba wszędzie zatrzymać patodeweloperkę. Nie można pozwolić na takie zachowania – mówił jeden z uczestników protestu na gdańskiej Morenie.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Nie był to marsz milczenia. Wręcz przeciwnie. Ci, którzy w nim szli, mówili głośno, przy użyciu "szczekaczki", dlaczego maszerują. I wołali do mieszkańców, którzy wychodzili z ciekawości na balkony: - Chodźcie z nami, chodźcie z nami!

W czwartkowe popołudnie, tuż po godz.18, z ulicy Marusarzówny w gdańskiej dzielnicy Piecki-Migowo, potocznie zwanej Moreną, ruszył marsz, w którym wzięło udział kilkudziesięciu mieszkańców osiedla. Niektórzy mieli ze sobą gwizdki, inni transparenty z napisami: „Deweloper sknera piaskownicę zabiera” albo „Żądamy jawności”. Marsz był legalny, ochraniany przez policjantów.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdańsk: marsz w obronie placu zabaw w spółdzielni Morena

- Zebraliśmy się tu, żeby przejść i zaprotestować przeciwko zarządowi naszej spółdzielni, który działa nie fair w stosunku do nas, podpisując z deweloperami umowy, do których my nie mamy wglądu. I spółdzielnia mimo naszych próśb nie chce nam ich udostępnić – ogłosił przez megafon jeden z uczestników.

(fot. Karol Makurat |Zawsze Pomorze)

Trasa marszu prowadziła przez całe osiedle. Protestujący zatrzymywali się od czasu do czasu, wykrzykując hasła w stylu: „Nikt nie będzie decydować o nas bez nas”. „Oni są dla nas, nie my dla nich”. „Żądamy jawności przekazu”. „Nikt nie zrobi z nas oszołomów” itp.

Ci, którzy w tym marszu szli, podczas rozmowy mówili, że nie zgadzają się na politykę zarządu LWSM Morena, dodając, że zarząd za plecami mieszkańców podpisuje tajne umowy z deweloperami, które pozwalają budować inwestorowi bloki wyższe niż okoliczne. Żądają więc odtajnienia wszystkich umów, podpisywanych, jak mówią, za plecami mieszkańców. A bezpośrednim powodem protestu stała się zapowiedź przeniesienia funkcjonującego na ul. Marusarzówny placu zabaw w inne miejsce, tak aby deweloper - jak twierdzą protestujący - mógł zbudować w pobliżu blok.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Zdaniem mieszkańców

Beata Szmytkowska na pytanie dlaczego idzie w tym marszu, odpowiada: - Uważam, że na Morenie prowadzona jest rabunkowa gospodarka gruntami. W tym miejscu, o które walczymy, mają stanąć bloki, nie wiemy, jak wysokie. Pojawiają się informacje, że nawet 11-kondygnacyjne. A to jest piękne, rekreacyjne miejsce i ktoś chce nas tego pozbawić, stawiając wielkie, betonowe kolosy, które będą sobie i wszystkim pozostałym zasłaniać słońce. Pewnie zarządowi chodzi o zarobienie jak najwięcej pieniędzy, ale kosztem tych, którzy tam już mieszkają i będą mieszkać – tłumaczy.

Bogusław Heger też nie zgadza się z działalnością zarządu LWSM Morena. - Zarząd spiskuje z deweloperami przeciwko mieszkańcom, którzy nie są w ogóle informowani. Wszystko jest tajne. I nagle okazuje się, że mieszkańcy nie będą mogli korzystać z gruntów spółdzielni, czyli tak naprawdę swoich, bo deweloper je dostaje, żeby mieć dojazd do... własnych gruntów. Niszczą plac zabaw po to, żeby inwestor mógł budować więcej i wyżej. Nie zgadzamy się na to - mówi.

W grupie protestujących można było zauważyć też młodych ludzi.

Tomasz Pułtuski na pytanie, dlaczego protestuje, odpowiada: - Jestem tu dlatego, że Morena, niestety, nie daje takim młodym mieszkańcom jak ja, możliwości rekreacji. Nawet gdybym chciał gdzieś posiedzieć, poczytać książkę, to nie ma takiego miejsca. Chciałbym mieć w pobliżu siłownię na świeżym powietrzu, ale tego też nie ma - tłumaczy. I dodaje, że pozwolenie na budowę wysokich bloków kosztem, na przykład, placu zabaw dla dzieci, to zwyczajnie niszczenie Moreny.

- LWSM Morena alienuje się od mieszkańców. Nie dając im możliwości współdecydowania. Dlatego protestuję - tłumaczy.

- Cieszę się, że mogę tutaj być. Wspierać protest. W grupie siła. Trzeba zatrzymać patodeweloperkę. Nie można pozwolić na takie zachowania – odpowiada z kolei Grzegorz Dobrowolski.

Protest zakończył się przy siedzibie LWSM Morena.

(fot. Karol Makurat |Zawsze Pomorze)

Zdaniem spółdzielni

Zarząd LWSM Morena na dzień przed marszem zapowiedział jednak „na tę chwilę” pozostawienie placu zabaw. Przekonuje także, że budynek, jaki planuje zbudować deweloper, znajdzie się na gruncie kupionym od miasta, a nie od spółdzielni oraz że nie przekroczy linii wysokości budynków już stojących na ul. Marusarzówny. Liczba miejsc parkingowych ma pozostać  niezmieniona, a deweloper obiecał stworzyć duży teren rekreacyjny z placem zabaw - większy niż dotychczasowy.

Z kolei prezes spółdzielni Mariusz Bykowski twierdzi, że jawność umow, zawieranych przez spółdzielnię w tym konkretnym wypadku "to temat nieco bardziej skomplikowany, ponieważ tę umowę obecny deweloper przejął wraz „z dobrodziejstwem inwentarza” od swojego poprzednika. Aby zatem ujawnić tę umowę, za czym jako zarząd optujemy, potrzebne są zgody wszystkich, także poprzednich firm - sygnatariuszy".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
MPawlak 11.06.2022 16:53
Szkoda, że LWSM Morena ukrywa komentarze na swoim profilu na Facebooku... Najwyższy czas żeby wymienić Zarząd i Radę Nadzorczą Spółdzielni. Obecni czują się jak pączki w maśle jednocześnie kompletnie ignorując zdanie i potrzeby mieszkańców.

Reklama
ReklamaCzec Księgarnia Kaszubsko-Pomorska
Reklama