Wybierał się pan na wtorkowe spotkanie do Warszawy, gdzie prokuratura miała rodzinom smoleńskim przedstawić "nowe" informacje na temat zamachu na samolot rządowy w 2010 roku?
Nie.
A dlaczego?
Akurat miałem wyznaczoną wizytę u dentysty i było to dla mnie ważniejsze. Nie ma po co wydawać pieniędzy i tracić czas na takie pusto-próżne czynności.
Nie został pan zaskoczony ostatnią wypowiedzią wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że bez żadnej wątpliwości w Smoleńsku był zamach?
Nie zaskoczyła mnie jego wypowiedź, bo robił to już niejeden raz. Jarosław Kaczyński żywi się od lat tą tragedią. Po wybuchu wojny w Ukrainie wymyślił, że takimi wypowiedziami zdobędzie parę punktów u wyborców. A mówi bzdury.
Ostatnio jednak coraz wyraźniej widzimy, jak działają Rosjanie. Chodzi tu nie tylko o wojnę w Ukrainie, zabójstwa ludności cywilnej, m.in. w Buczy, ale także wcześniejsze skrytobójstwa przeciwników politycznych Putina. Mogli to zrobić swoim, mogli także dla własnych interesów uderzyć w 2010 roku w Polaków.
To się zgadza. Nie ma to jednak żadnego przełożenia na przyczyny katastrofy polskiego samolotu rządowego nad Smoleńskiem. To czysta fanaberia. Chciałoby się powiedzieć "Ruscy zabili nam prezydenta", ale nie jest to zgodne z prawdą.
Skąd pan to wie?
Jako osoba pokrzywdzona mam prawo dostępu do wszystkich dokumentów zgromadzonych w śledztwie. Odwrotnie niż prezes Kaczyński nie znalazłem tam żadnego dokumentu, który w jakikolwiek sposób mógłby wskazywać, że dwanaście lat temu Smoleńsku doszło do zamachu, wybuchu. Doszło do katastrofy i bracia Kaczyńscy są jednymi z winowajców tej tragedii.
Nie zaskoczyła mnie jego wypowiedź, bo robił to już niejeden raz. Jarosław Kaczyński żywi się od lat tą tragedią. Po wybuchu wojny w Ukrainie wymyślił, że takimi wypowiedziami zdobędzie parę punktów u wyborców. A mówi bzdury.
Mirosław Rybicki
Dziś jednak możemy zastanawiać się, czy wicepremier Jarosław Kaczyński ze względu na swoje stanowisko nie ma większej wiedzy, niż przeciętny członek rodziny ofiary katastrofy samolotu rządowego.
Słyszymy, że Kaczyński zna jakiś nowy dokument, ale nie może go przedstawić, bo trwa śledztwo. Jeżeli ma większą wiedzę, powinien natychmiast ujawnić to w prokuraturze. Najlepiej w prokuraturze międzynarodowej, by jakiś podległy Zbigniewowi Ziobrze młody aspirant, awansowany z nadania politycznego nie zajmował się śledztwem prowadzonym pod dyktando zwierzchników. Na to są specjalne paragrafy. Jeśli masz wiedzę na temat zbrodni i się nią nie dzielisz, podlegasz karze. Także prezes Kaczyński musi się z tym liczyć, mówiąc o rzekomo nieujawnionych dowodach, do których inni nie mają dostępu.
Uważni obserwatorzy zapamiętali zapewne konferencje Antoniego Maciarewicza z wybuchającymi parówkami i animacjami, które miały uzasadniać tezy o podłożeniu trotylu. Dla części osób były to dowody na zamach. Dla pana nie?
Do dziś niektórzy są przekonani, że Elvis Presley i Marylin Monroe żyją, tylko są ukrywani przed światem przez Amerykanów. Takie konferencje były świetną pożywką dla teorii spiskowych. Tylko kim jest Macierewicz? To zasłużony działacz KOR sprzed 40-50 lat, i tyle. A teraz widzimy, że wszystkie jego działania idą po myśli ideologii i taktyki Putina. Tak wygląda prosta prawda. Bo gdzie jest wrak? Ile lat rządzi PiS, którego politycy obiecywali nam jego odzyskanie? Można zadawać sobie dziesiątki takich pytań. W interesie Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza jest rozrabianie od nowa katastrofy smoleńskiej, by o parę punktów procentowych podskoczyć w sondażach. Uważam to za cyniczną, obrzydliwą grę ludzi bez sumienia.
Czy kiedykolwiek jeszcze mamy szansę na otrzymanie jednoznacznego akceptowanego przez Polaków rozwiązania kwestii katastrofy smoleńskiej?
Pewnie nigdy tak się nie stanie. W 2008 roku ktoś wpadł na pomysł dokonania ekshumacji generała Władysława Sikorskiego. Uznano, że dzięki temu dowiemy się na pewno, czy nad Gibraltarem doszło do zamachu, czy do katastrofy. Oczywiście, ekshumacja nie dała odpowiedzi na tamte pytania. Podobnie będzie z katastrofą smoleńską. Zawsze będą wyznawcy spiskowych teorii, a teoria, zakładając, że jesteśmy narodem pokrzywdzonym i w dodatku Rosjanie zabili nam prezydenta, pozostanie wyjątkowo atrakcyjna. We wszystkich katastrofach lotniczych pozostaje jakaś doza niewiadomych. Ja jednak mam stuprocentowe zaufanie do ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Bez wątpienia najwyższej klasy fachowcy wypowiedzieli się, wskazując wiele przyczyn tej katastrofy. Powstał na ten temat film dokumentalny National Geographic w ramach cyklu "Katastrofy w przestworzach". I nic więcej się na ten temat nie dowiemy.
Mamy jeszcze drugi film - "Smoleńsk" Antoniego Krauzego...
Film fabularny nawet ja mogę nakręcić, chociaż nie mam żadnego doświadczenia. To nie ma nic wspólnego z badaniem rzeczywistości.
Jaki wpływ ma taka huśtawka informacyjna na rodziny ofiar katastrofy?
Uważam to za taniec złoczyńców nad grobami i ofiarą. Bez żadnej empatii, zwracania uwagi na uczucia rodzin. W katastrofie nad Smoleńskiem zginął mój brat, Arkadiusz. Aram. Był starszy ode mnie o dwa lata, ale całe życie wychowywaliśmy się razem. To był mój brat bliźniak. Jego śmierć jest dla mnie nadal wielką, niezwykłą stratą. Przez wiele miesięcy nie mogłem znaleźć miejsca w życiu. Później mieliśmy prawie dwuletnią batalię, między 2016 a 2018 rokiem, by ciało śp. Arama zostawili w spokoju. Dla punktów sondażowych zrobiono całą hecę z ekshumacjami, by sprawdzić, czy Aram po ośmiu latach leżenia w grobie na pewno nie żyje.
Ekshumacje miały dać m.in. odpowiedź na pytanie o przyczyny katastrofy. Dowiedzieliście się czegoś nowego?
Nic z nich nie wynikało, nie pojawiły się żadne nowe elementy. Była to czysto polityczna, bandycka gra. Mimo protestów tysięcy osób, całej naszej rodziny, zrobiono to wbrew logice. Choć zgodnie z polskim prawem, bo jakiś prokurator wydał takie polecenie. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł ostatecznie, że decyzja o ekshumacji wbrew woli bliskich naruszyła ich prawa i przyznał zadośćuczynienie wdowom, które się o to zwracały. To pokazuje, w jaki sposób Jarosław Kaczyński i jego otoczenie traktują tę sprawę. Rozumiem go jako człowiek i rozumiem jego prywatną traumę, ale jest to tylko jedna z setek traum po tej katastrofie. Na czym więc polega jego wyższość? Chyba na tym, że może sobie w publicznej telewizji o każdej porze dnia i nocy, czy to z mównicy sejmowej, wygadywać bzdury, obrażać, niszczyć wspólnotę narodową.
Państwo polskie pod rządami PiS stacza się w półpaństwo. Obywatele dzieleni są na "naszych" i "drugiego sortu", co zresztą słyszeliśmy z mównicy sejmowej. Jarosław Kaczyński przoduje w takim dzieleniu społeczeństwa.
Mirosław Rybicki
Słychać w pana głosie duży żal do Jarosława Kaczyńskiego. I sporo emocji.
To prawda. Chciałbym, by wreszcie ujawnił swoje rozmowy z bratem tuż przed katastrofą i całą otoczkę elementów, które do niej doprowadziły. Powinien się jednak odczepić od innych osób. Czy jego ból jest większy, jak śpiewał Kazik? Może chodzić na cmentarz, gdy inni nie mogą? Chce, by traktowano go jak nadczłowieka, stojącego ponad prawem. Nad wszystkimi. A co do emocji - mimo dwunastu lat one nadal w człowieku buzują. Nie mogę przejść nad tym co się stało w sposób spokojny. W sferze publicznej nie należy używać przekleństw i bardzo ostrych słów, chociaż sam Jarosław Kaczyński, którego działania wskazują, że jest poplecznikiem Putina, nazywa przeciwników "zdradzieckimi mordami". Jak można mówić o tym spokojnie? Ja nie mogę.
Nie jest pan politykiem i tak jak wiele innych osób, które straciły bliskich w katastrofie, nie ma możliwości wyjścia na mównicę sejmową, napisać interpelacji, wydać polecenia prokuratorowi. Czuje się pan bezradny?
Niestety, tak. Państwo polskie pod rządami PiS stacza się w półpaństwo. Obywatele dzieleni są na "naszych" i "drugiego sortu", co zresztą słyszeliśmy z mównicy sejmowej. Jarosław Kaczyński przoduje w takim dzieleniu społeczeństwa. Za nasze pieniądze - pani, moje - za ciężko wypracowane podatki, grupa darmozjadów wykorzystuje pozycję polityczną, bo jest przy władzy. Dopiero kiedy przestanie być u władzy, trzeba będzie zrobić ustawę depisacyjną by im te przywileje odebrać.
Czy 10 kwietnia będzie pan obchodzić rocznicę katastrofy?
Nie ma czego obchodzić. Wychowani w tradycji cywilizacji łacińskiej, chrześcijańskiej świętujemy rocznicę śmierci bliskich przez mszę świętą, modlitwę i zapalenie świeczki na grobie zmarłych. W gronie najbliższej rodziny i znajomych powołaliśmy Fundację im. Arkadiusza Rybickiego, prowadzącą od dwunastu lat działalność edukacyjną w sferze kultury, polityki i ekonomii. W ten sposób budujemy fragment żywego pomnika i pamięci po Aramie. Nie będę jechał do Warszawy, zwoływał ludzi i płacił ekipie telewizyjnej, by mnie sfilmowała przed pomnikiem schodów do nikąd. Tak, jak to robi Kaczyński, którego każde złożenie kwiatka jest udokumentowane. Tylko czyj kwiatek ma większą wartość? Jego czy mój?
Napisz komentarz
Komentarze