Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wyższe pensje dla nauczycieli. „Taka podwyżka to jakiś żart”

O 4,4 proc. – tak jak w całej budżetówce – mają wzrosnąć pensje nauczycieli. Taka podwyżka miałaby obowiązywać od maja do końca tego roku. Według autorów projektu podwyżki – ma ona zwiększyć prestiż zawodu nauczyciela. Zdaniem samych nauczycieli – proponowane podwyżki są tak niskie, że nie można ich nawet potraktować jako rekompensaty inflacji.
(Fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Kompleksowe podwyżki nauczycielskich pensji - bez względu na to, jakiej są wysokości - potrzebują nowelizacji Karty nauczyciela, czyli porozumienia m.in. ze związkami zawodowymi. Tymczasem projekt podwyżek, który trafił do Sejmu nieoczekiwanie i już następnego dnia zajęli się nim posłowie z sejmowej komisji edukacji, złożyli posłowie PiS. To pozwala ominąć konsultacje społeczne i przegłosować zapisy, jakie nie wszystkim się spodobają. Tak właśnie jest w przypadku tych podwyżek -  które środowisk nauczycielskich zdecydowanie nie satysfakcjonują.

W projekcie nowelizacji Karty nauczyciela, którym właśnie zajęli się posłowie, czytamy bowiem: „W okresie od dnia 1 maja 2022 r. do dnia 31 grudnia 2022 r. średnie wynagrodzenie nauczycieli ustalone w sposób określony w art. 30 ust. 3 zwiększa się o 4,4 proc.”.  

Według autorów, projektu ma na celu „podniesienie prestiżu zawodu nauczyciela, co ma istotny wpływ na jakość kształcenia”, bo obecne wynagrodzenia nauczycieli nie są „dostatecznie motywujące”.

Jakie kwoty, ich zdaniem będą więc "odpowiednio motywujące"? Wzrost pensji i związane z nim kwoty dotyczyć mają średniego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego, wyliczonego z wynagrodzenia zasadniczego, dodatków (m.in. za wysługę lat czy funkcyjnego), wynagrodzenia za godziny nadliczbowe i zastępstwa oraz nagrody. 

Jeśli zmiany rzeczywiście wejdą w życie od 1 maja, średnie wynagrodzenie nauczycieli brutto wzrośnie więc na poszczególnych stopniach awansu zawodowego odpowiednio o 155, 173, 225, 286 zł i wyniesie:

  • nauczyciel stażysta – 3 693,46 zł (obecnie 3 538 zł);
  • nauczyciel kontraktowy – 4 099,74 zł (obecnie 3 927 zł);
  • nauczyciel mianowany – 5 318,58 zł (obecnie 5 094 zł);
  • nauczyciel dyplomowany – 6 795,97 zł (obecnie 6 510 zł).

W związku z brakiem poparcia środowiska oświatowego dla planowanych przez rząd istotnych zmian systemowych w zakresie statusu zawodowego nauczycieli, które miały skutkować od dnia 1 września 2022 r. znacznym wzrostem wynagrodzeń nauczycieli, niezbędne jest podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli niezależnie od zmian systemowych statusu tej grupy zawodowej” – czytamy w uzasadnieniu do projektu.

Sejmowa komisja edukacji projekt przegłosowała, wcześniej jednak odrzucając poprawki opozycji, zwiększające kwoty podwyżek. Na wzrost wynagrodzeń nauczycieli od 1 maja tego roku w w wysokości zaproponowanej posłów PiS - przeznaczono bowiem niespełna 1,7 mld zł. Tymczasem jeszcze na początku marca minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiadał, że w budżecie centralnym jest na ten cel 3,8 mld zł.

- Z tej kwoty 700 mln zł poszło na pomoc psychologiczno-pedagogiczną – wylicza posłanka KO Elżbieta Gapińska. - Nadal zostało więc ponad 3 miliardy złotych. Gdyby dla nauczycieli przeznaczono całą pozostałą rezerwę, to pensje mogłyby wzrosnąć o ok. 8,5 proc.

Z kolei Krystyna Szumilas, była minister edukacji, podkreśla, że proponowane przez PiS podwyżki nawet nie otrą się o wysokość inflacji. 

- Rząd upokarza nauczycieli. Dajecie nauczycielom zapomogę, jałmużnę 4,4 proc. przy 10 proc. inflacji, gdy przez 1,5 roku nie było żadnych podwyżek i jeszcze każecie im się z tego cieszyć. Podobnego zdania są związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Odrzucamy ten primaaprilisowy żart. To nie jest podwyżka, to nawet nie jest waloryzacja. To jest kpina z naszego środowiska, policzek, który państwo z PiS-u zadaliście nauczycielom. Napisaliście, że priorytetem ministra edukacji jest podniesienie prestiżu i ten prestiż, jak rozumiem, państwo wyceniliście na 4,4 proc. To żenujące, kompromitujące.

Krzysztof Baszczyński / wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego

- To naigrywanie się z nauczycieli - ocenia Elżbieta Markowska, prezes Okręgu Pomorskiego ZNP. - Nauczyciele stażyści otrzymują dodatki wyrównawcze, ponieważ nie osiągają minimalnego wynagrodzenia. Proponowany „wzrost wynagrodzenia” od 1 maja tego roku. jest zapowiedzią, że dodatkom wyrównawczym w latach następnych nie będzie końca.

Rozczarowania nie kryją nauczyciele, którzy od wielu miesięcy czekali na jakąkolwiek decyzję w sprawie podwyżek.

- Inflacja wynosi już oficjalnie 8,5 proc., a nasza podwyżka ma mieć 4,4 proc. - mówi teraz Joanna Raclaw, gdańska nauczycielka. - Jestem nauczycielem mianowanym, czyli dostanę na rękę ok. 190 zł. Rzeczywiście prestiż zawodu wzrasta w zastraszającym tempie.

- Czyli w zasadzie, biorąc pod uwagę inflację, to jest to obniżka, a nie podwyżka – mówi inny nauczyciel. - Z taką podwyżką we wrześniu połowa szkół nie będzie miała obsady pedagogicznej.

Wprowadzenie do Sejmu projektu takich zmian w Karcie nauczyciela oznacza również, że minister edukacji rezygnuje – przynajmniej na razie – z tzw. dużej nowelizacji Karty nauczyciela, która wiązała wprowadzenie podwyżek z wyższym pensum. Przypomnijmy – według forsowanych przez MEiN zmian – pensje nauczycieli od września miałyby wzrosnąć o blisko 30 proc., ale wiązałoby się to jednocześnie ze zwiększeniem pensum (tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć nauczycieli) z 18 do 22 godzin oraz zobowiązanie nauczycieli zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy „do bycia dostępnym" dla uczniów i rodziców w szkole nawet 8 godzin tygodniowo. Nie zgodziły się na to związki zawodowe, twierdząc, że nie byłyby to w zasadzie podwyżki – nauczyciele sami sfinansowaliby wyższe pensje, pracując więcej godzin.

Minister Przemysław Czarnek zapowiedział więc, że projekt w sprawie podwyżek przygotują posłowie PiS – to pozwala ominąć konsultacje ze stroną społeczną.

Zgodnie z Kartą nauczyciela średnie wynagrodzenie nauczycieli jest pochodzą wysokości kwoty bazowej dla nauczycieli, określanej co roku w ustawie budżetowej. Obecna kwota bazowa dla nauczycieli wynosi 3537,80 zł. W przypadku nauczyciela stażysty średnie wynagrodzenie wynosi 100 proc. kwoty bazowej, nauczyciela kontraktowego - 111 proc., nauczyciela mianowanego - 144 proc. i nauczyciela dyplomowanego - 184 proc. Od 2020 r. wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli się nie zmieniła, nie zmieniono też kwoty bazowej dla nauczycieli.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama