Pomorskie środowiska samorządowe, a wraz z nimi opozycja w Sejmie, stanowczo zaprotestowały przeciwko finalizowaniu transakcji pomiędzy Orlenem a węgierskim koncernem MOL. Jeżeli do niej dojdzie, w ciągu najbliższych miesięcy MOL przejmie 417 stacji należących do Grupy Lotos, w zamian oddając 188 punktów sprzedaży detalicznej na Węgrzech i Słowacji. W ostatnich dniach w debacie na ten temat pojawiły się słowa o czasie próby, zdradzie Ukraińców przez Węgrów oraz możliwym Trybunale Stanu dla decydentów w Polsce.
– Jest jeszcze czas. To ostatnia chwila, by wstrzymać proces i wycofać z błędnej decyzji o wyprzedaży majątku Lotosu – mówi marszałek Mieczysław Struk. – To już nie jest sprawa wyłącznie rachunków ekonomicznych, czy społecznych. To kwestia racji stanu i obrony najżywotniejszych interesów Polski.
Sprzedaż Lotosu. „Wpleceni w interesy Kremla”
Wszystko z powodu postawy szefa węgierskiego rządu wobec agresywnej polityki Rosji. Poza potępieniem działań wojennych, w ostatnich dwóch tygodniach Viktor Orban zrobił wiele, by nie narazić się Władimirowi Putinowi. Najpierw odmówił militarnego wsparcia Ukrainy, następnie zablokował tranzyt natowskiej broni na jej terytorium. Jako jedyny z przywódców Unii Europejskiej usprawiedliwiał działania Kremla, mówiąc o dobrze widzianym utrzymaniu „neutralności Ukrainy”, co zostało wielokrotnie powielone w mediach uzależnionych od węgierskiego rządu. Zdaniem opozycji, gospodarcze mariaże z krajem sprzyjającym putinowskiej polityce w Europie powinny zostać natychmiast ucięte.
– To nie jest łącznik z Zachodem, tylko ze Wschodem. Orban już trzykrotnie zdradził Ukrainę w sytuacjach zagrożenia jej państwowości. Pierwszy raz, gdy najechano Krym i Donbas. W zeszłym roku, gdy podpisał na 15 lat kontrakt wiążący energetykę węgierską z Gazpromem, w tym roku, w czasie wojny, gdy nie pozwala przesłać Ukrainie broni przez terytorium Węgier – mówi europoseł KO Janusz Lewandowski. – Nie możemy wiązać naszej energetyki z energetyką węgierską, która jest wpleciona w interesy Kremla.
PRZECZYTAJ TEŻ: Sprawa Lotosu ma znamiona odwetu na niepokornym regionie
We wtorek, 8 marca Koalicja Obywatelska zgłosiła poprawkę do rządowego projektu ustawy o obronie Ojczyzny, zakładającą wstrzymanie sprzedaży mienia spółek Skarbu Państwa przez 180 dni w przypadku wystąpienia przez Polskę z wnioskiem o podjęcie konsultacji w trybie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Opozycja domaga się nie tylko rezygnacji ze współpracy z MOL-em, ale całkowitego zawieszenia procesu fuzji, czyli, w praktyce, wchłonięcia Grupy Lotos przez PKN Orlen i partnerów transakcji. Jednak, póki co, na rząd to nie działa. W miniony piątek, 11 marca Sejm odrzucił poprawkę parlamentarzystów opozycji.
Przejęcie Lotosu przez Orlen. Próżno w MOL-u szukać oligarchów
Już po rozpoczęciu działań wojennych Daniel Obajtek kilkukrotnie informował opinię publiczną, że nie zrezygnuje z porozumienia z węgierskim koncernem, argumentując to polską racją stanu oraz zwiększeniem bezpieczeństwa energetycznego całego regionu, w tym krajów bałtyckich.
– Po pierwsze, Węgry są członkiem UE i Paktu Północnoatlantyckiego, solidarnie popierają sankcje Unii wobec Rosji i właśnie podjęły decyzję o przyjęciu kolejnych sił NATO, które będą stacjonowały na ich terytorium – mówi poseł Kacper Płażyński.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koncern MOL przejmie część Lotosu? Europoseł: To węgierski łącznik z Kremlem
Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że fuzja nie jest zagrożeniem uzależnienia, ale szansą na uniezależnienie się od rosyjskich wpływów w gospodarce energetycznej.
– Po drugie, retoryka odnosząca się do napaści Rosji na Ukrainę jest identyczna, jeśli chodzi o rządzący Fidesz i sprzymierzoną z Platformą węgierską opozycję. Żeby nie było wątpliwości: dla nas ta retoryka jest nie do przyjęcia. Po trzecie, przejęcie przez MOL części stacji Lotosu w Polsce nie ma najmniejszego znaczenia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski, nie wspominając już o tym, że my przecież też przejmujemy stacje na Węgrzech i Słowacji.
Dzięki udziałowi Saudi Aramco otwieramy się szerzej na nowe źródło ropy, dalej uniezależniamy się w tym względzie od Rosji, co przyznają wszyscy, którzy nie są zaślepieni polityczną nienawiścią do polskiej prawicy.
Kacper Płażyński / poseł Prawa i Sprawiedliwości
Inni politycy PiS podkreślają, że, wbrew komentarzom opozycji, w strukturze kapitałowej MOL próżno szukać udziałów rosyjskich oligarchów, a co za tym idzie, oskarżenia o oddawanie stacji Lotosu w ręce rosyjskiego biznesu nie mają racji bytu. Rzeczywiście, w 2011 r. Węgry odkupiły 21,2 proc. udziałów w spółce od rosyjskiej firmy Surgutneftegas, dzięki czemu pozbyły się niewygodnego wówczas partnera. Obecna struktura akcjonariatu jest dość skomplikowana, jednak największą grupą udziałowców są podmioty powiązane z państwem. Jak podkreślają eksperci, nie oznacza to wcale, że MOL całkowicie zerwał kontakty z rosyjskim sąsiadem.
– Węgry to koń trojański Rosji na Zachodzie i z tego punktu widzenia współpraca gospodarcza z kapitałem węgierskim jest kontrowersyjna. Węgierski MOL to partner licznych przedsięwzięć energetycznych z Rosją, z których dotąd się nie wycofał – zauważa Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. – Z drugiej jednak strony, stacje paliw nie są aktywami strategicznymi i nie mogą zostać wykorzystane przeciwko Polsce. Większym problemem byłoby wejście MOL do akcjonariatu gdańskiej rafinerii, będącej oknem na świat na ropę spoza Rosji. Tam Węgrzy nie zostali wpuszczeni.
Węgry – strategiczny sojusznik?
Znacznie dalej w swojej ocenie idzie były redaktor naczelny miesięcznika „Forbes”, którego zdaniem cała transakcja powinna zostać natychmiast wstrzymana, chociaż powód jest inny od wskazywanego przez opozycję.
– Nie mam tu na myśli czynników stricte ekonomicznych, które wypadają blado, poza oczywistym dokapitalizowaniem PKN Orlen – mówi Kazimierz Krupa, ekonomista, dyrektor zarządzający Kancelarii Drawbridge. – Mamy do czynienia ze zbyt dużą liczbą niewiadomych i obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak rozwinie się kryzys wywołany przez atak na Ukrainę. W takiej sytuacji nie podejmuje się decyzji analitycznych, nie mówiąc już o sprzedaży spółek Skarbu Państwa. Oczywiście, sprzedaż stacji węgierskiemu MOL-owi to także problem tego, komu sprzedajemy, a więc obranego kierunku partnerstwa. Nie przekreślałbym go jednoznacznie w czasach pokoju. Ale na pewno zrezygnowałbym z niego obecnie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koalicja Obywatelska zgłasza poprawkę do ustawy o obronie Ojczyzny. Chce zatrzymać sprzedaż Lotosu
Prof. Antoni Dudek zwraca z kolei uwagę, że ewentualne doprowadzenie do sprzedaży części Lotosu, zarówno Węgrom, jak i Saudyjczykom z Aramco, nie odbije się negatywnie na notowaniach Prawa i Sprawiedliwości, i jest to jednym z powodów, dla których rządzący nie wycofują się z przygotowywanej fuzji.
– Sprzedaż stacji węgierskiemu koncernowi na pewno nie będzie aktem przyjaźni wobec Ukrainy, choć nie należy spodziewać się protestów z ich strony w sytuacji koniecznej współpracy z Polską. Decyzja o fuzji jest dyskusyjna z wielu względów, a argument dotyczący przyjaźni premiera Orbana z Władimirem Putinem jest tu trafnie podnoszony – uważa prof. Antoni Dudek, politolog i historyk Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Mam wątpliwości, czy władze PiS cofną się w tej sprawie. Poparcie Orbana jest potrzebne rządzącej partii do konfliktu w Unii Europejskiej. Bez jego poparcia, czy weta, różne procedury unijne mogłyby przebiegać znacznie szybciej niż jest to obecnie.
Zarząd Orlenu nie widzi problemu we współpracy z Węgrami. Podkreśla, że będzie realizować wytyczne wynikające z międzynarodowych sankcji, a fuzja odbywa się pod czujnym okiem Komisji Europejskiej.
– Struktura transakcji w pełni zabezpiecza nas przed dalszym niekontrolowanym zbyciem aktywów przez MOL i zapewnia stabilność polskiego rynku – odpowiada nam biuro prasowe PKN Orlen. – Proces połączenia i powstania jednego, silnego koncernu multienergetycznego jest nierozerwalnie związany z bezpieczeństwem energetycznym nie tylko Polski, ale całego regionu, w tym m.in. Litwy, Łotwy, Estonii, a także Czech i Słowacji. To właśnie polska racja stanu. Nie jest prawdą, że fuzja i wybór partnerów biznesowych otwiera drogę rosyjskiemu kapitałowi. Po raz kolejny podkreślamy, że w zawartych umowach z wybranymi partnerami do realizacji warunków zaradczych uzgodnionych z KE są zapisy zabezpieczające. Dotyczą m.in. dostaw paliw na stacje wyłącznie z rafinerii w Gdańsku oraz rafinerii w Płocku. Zabezpieczone jest również ryzyko niekontrolowanego dalszego zbycia nabywanych przez partnerów aktywów. W umowach są odpowiednie zapisy w tym zakresie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Co dalej ze sprzedażą Lotosu? Apel do Daniela Obajtka: Sprawdź węgierskie media i zrezygnuj ze sprzedaży
W opinii prezydent Gdańska, już same komentarze Viktora Orbana na temat nowego porządku w Europie powinny dyskwalifikować go jako potencjalnego partnera do poważnej współpracy gospodarczej. Przekonuje, że w tej sprawie nie chodzi wyłącznie o interes Gdańska i Pomorza, ale całego kraju.
– W wywiadzie, który tydzień temu ukazał się w węgierskiej prasie, mówił że Europa i NATO są same sobie winne. Skoro rozpychają się na Wschód, to nie ma co się dziwić agresji Putina na Ukrainę. Czy to naprawdę jest strategiczny sojusznik Rzeczpospolitej Polskiej? – pyta Aleksandra Dulkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze