Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Rząd na wojnie z szarlatanami. Milionowe kary pomogą w walce z medyczną dezinformacją?

W wykazie prac rządu znalazł się projekt Ministerstwa Zdrowia, zmieniający ustawę o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Zakłada on zakaz praktyk pseudomedycznych jako działalności wysoce szkodliwej dla zdrowia. W przypadku "recydywy" przewiduje on nakładanie na szarlatanów mandatu do miliona zł. Czy to wystarczy, by ograniczyć proceder? - Myślę, że to jest mało skuteczne. Zawsze znajdą się jacyś wyznawcy czy wspólnicy, którzy te pieniądze wyłożą - uważa dr Maciej Dziurkowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.
Rząd na wojnie z szarlatanami. Milionowe kary pomogą w walce z medyczną dezinformacją?

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Czy samorząd lekarskie ma obecnie narzędzia, pozwalające na walkę z "uzdrowicielami", stosującymi metody pseudomedyczne?
Pod warunkiem, że są to lekarze, którzy np. podważają sens szczepionek czy leczenia farmakologicznego, lub też wymyślają różne niespotykane metody, stanowiące zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Kilka takich osób udało nam się wyłapać i doprowadzić do szczęśliwego dla pacjentów finału, to znaczy do zawieszenia i odebrania prawa wykonywania zawodu. Możemy również upublicznić taką informację w mediach. Jest to dodatkowa kara, połączona z ostrzeżeniem dla pacjentów. Mało tego, też wskazywane są także przyczyny tego odebrania, czyli podajemy, czym ten lekarz przewinił. Niestety, zawsze znajdą się ludzie, którzy uwierzą w takie niesprawdzone czy wręcz szkodliwe metody i za nierzadko gigantyczne pieniądze zawierzają swoje zdrowie i życie tym osobom.

Jaki odsetek lekarzy zostaje w ten sposób ukarany?
To są pojedyncze sprawy. Rocznie do Okręgowej Izby Lekarskiej wpływa około 400 skarg na lekarzy.  Najwięcej dotyczy spraw związanych z chorobami wewnętrznymi, potem stomatologii, a na trzecim miejscu jest psychiatria. Przy czym zarzutów dotyczących szarlatanerii czy też walki ze szczepieniami jest niewiele, można mówić o kilku przypadkach rocznie.

Czy wniosek o odebranie prawa do wykonywania zawodu kończy sprawę?
Trzeba przyznać, że  mamy ograniczone pole działania. Musimy się liczyć z odwołaniami do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie, czy potem już do Sądu Najwyższego. I nawet jeżeli Sąd Lekarski ukaże takiego lekarza karami finansowymi, czy zawieszeniem lub odebraniem prawa wykonywania zawodu,  to trzeba jeszcze to wyegzekwować. Zdarza się, że ten człowiek nie może wykonywać zawodu lekarza,  natomiast swoje działania może kontynuować, może zmienić miejsce, może zmienić nazwę instytucji, którą stworzył.

CZYTAJ TEŻ: Gigantyczne kary dla znachorów. Rząd chce walczyć z pseudoterapiami

Tak jak było w nagłośnionym przez media przypadku Huberta Czerniaka, leczącego raka suplementami diety. Kiedy zajął się nim prokurator, zeznał, że działał nie jako lekarz, ale jako duchowny założonego przez siebie kościoła.  Jak reaguje samorząd lekarski, gdy za "leczenie" biorą się osoby bez dyplomu lekarza?
W takim przypadku Izba Lekarska nie może nic z tym zrobić. Zetknęliśmy się chociażby z sytuacją, gdy jeden z takich panów przesłał nam filmik z internetu, na którym pali swoje prawo wykonywania zawodu i śmieje się nam w twarz, mówiąc "co mi zrobicie" i informując, że i tak dalej będzie "leczy". Oczywiście, trafiają do Izby Lekarskiej lub bezpośrednio do Biura Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, informacje o szkodliwych dla pacjentów metodach. Jeżeli podejrzewamy, że dana osoba podaje się za lekarza,  czy też uważamy, że  metody przez nią stosowane są zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzi, wówczas taką informację przekazujemy do do innych organów, czyli np. do Rzecznika Pacjenta, czy bezpośrednio do prokuratury. To już są sprawy podchodzące pod kodeks karny. Okazuje się, że w takich okolicznościach współpraca z wymiarem sprawiedliwości często bywa skuteczna.

Dużo jest takich zgłoszeń?
Kilkadziesiąt rocznie w skali kraju, kilka w OIL w Gdańsku. Przy czym nie wszystkie przechodzą przez samorząd lekarski, większość zgłaszanych jest bezpośrednio do organów ścigania.

Sejm już rozpoczął pracę nad zmiana przepisów, pozwalających Rzecznikowi Praw Pacjenta na nałożenie do miliona zł kary osobie prowadzącej pseudomedyczną działalność. Praktyką pseudomedyczną ma być prowadzenie działalności medycznej bez uzyskania wpisu do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą oraz medyczna dezinformacja.  Czy to wystarczy, by ograniczyć ten proceder?  
Myślę, że to jest mało skuteczne. Zawsze znajdą się jacyś wyznawcy czy wspólnicy, którzy te pieniądze wyłożą.

Powiem nieco przewrotnie - dlaczego nie zostawimy ludziom prawa, by leczyli się jak chcą i u kogo chcą? W końcu jest to ich zdrowie i życie...
Naszym zadaniem jako lekarzy jest nie tylko diagnozowanie i leczenie pacjentów, ale też szerzenie wiedzy medycznej, profilaktyka. W tym kontekście metody ostrzegania są jak najbardziej potrzebne. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamaziaja kospetyki
Reklama
Reklama