TomTom Traffic Index przeanalizował sytuację na ulicach miast całego świata, skupiając się na płynności ruchu oraz wpływie pandemii na tworzenie się korków. Dodatkowo, w tym roku przyjrzał się emisji zanieczyszczeń, czyli jednemu ze skutków nadmiernego natężenia ruchu.
Jak wynika z opracowanego rankingu, Trójmiasto zajęło 7. miejsce wśród najbardziej zakorkowanych aglomeracji w Polsce. „Liderem” zestawienia pozostała Łódź, ze współczynnikiem przeciążenia ruchu na poziomie 45 proc., oznaczającym o ile wydłuża się podróżowanie po mieście, w porównaniu do sytuacji, gdy ruch na drodze jest najmniejszy z możliwych. Jednocześnie miasto sklasyfikowano na 13. miejscu w zestawieniu ogólnoświatowym. W czołówce rankingu znalazły się także: Kraków (42 proc., 20. miejsce), Wrocław (41 proc. 22. m.), Warszawa (37 proc., 30. m.) oraz Poznań (37 proc., 33. m.).
Najtrudniej podróżowało się 22 czerwca
Wśród 404 aglomeracji z całego świata, Trójmiasto sklasyfikowano na 45. miejscu, tuż za Nowym Jorkiem i Edynburgiem, a przed Dżakartą oraz Hongkongiem. TomTom Traffic Index wyliczył współczynnik przeciążenia ruchu drogowego na poziomie 34 proc., co oznacza jego wzrost o 5 proc. w stosunku do 2020 r. oraz o 1 proc. w porównaniu z 2019 r.
„Przeciętnie czas podróży był o 34 proc. dłuższy niż w początkowych warunkach bez zatłoczenia. Oznacza to, że 30-minutowa podróż zajmuje 10 minut dłużej niż w warunkach swobodnego przepływu – czytamy w raporcie TomTom. - W 2021 r., w Gdańsku, Gdyni oraz Sopocie zauważalny był wzrost natężenia ruchu. Dane sugerują, że średni czas podróży wzrósł o 3 min dziennie”.
Najwięcej czasu spędziliśmy w korkach 22 czerwca, gdy współczynnik przeciążenia wyniósł 66 proc. Ponadto, TomTom Traffic Index, wyszczególnił 18 dni, w których zagęszczenie było ponad dwukrotnie wyższe w porównaniu z odpowiednimi dniami 2019 r. Były to cztery dni przed Wigilią (święta), ostatnie dni kwietnia (weekend majowy), a także 9, 10 i 11 lutego, gdy doszło do pogorszenia warunków na trójmiejskich drogach.
- Nie ma chyba miejsca na świecie, w którym miłośnicy czterech kółek nie narzekaliby na korki. A na pewno nie ma takiego w Polsce – komentuje wyniki Karol Spieglanin, prezes Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej. - Prawda jest taka, że przy obecnej liczbie aut przypadającej na każdy tysiąc mieszkańców są one nieuniknione. Możemy dowolnie zaklinać rzeczywistość, poszerzać drogi o kolejne pasy, budować nowe przelotówki, itp. – w efekcie zwiększymy problem, korki nawet jeżeli nie będą dłuższe, to na pewno szersze.
Prezes FRAG podkreśla, że jedyną skuteczną metodą „walki z korkami” jest zorganizowanie sprawnego i efektywnego systemu komunikacji miejskiej. Skorzystaliby na tym wszyscy pasażerowie – ci, którzy nie muszą korzystać na co dzień z auta, a wybierają je ponieważ komunikacja miejska jest nieatrakcyjna lub w ogóle nie ma dla nich alternatywnych połączeń, również mogliby przesiąść się na komunikację. Z kolei ci, którzy np. z przyczyn zawodowych i tak będą musieli korzystać z auta, bo przecież nie w każdej sytuacji życiowej komunikacja publiczna będzie alternatywą, zyskaliby sprawniejsze dojazdy. Łatwiej poruszać się po drogach autem, gdy na 1000 mieszkańców przypada 300 samochodów, jak w wielu metropoliach Europy Zachodniej, niż ponad 700, jak u nas.
- Sam ranking TomTom’a traktowałbym jedynie w ramach ciekawostki, nie za wiele mówi nam o spełnianiu samej potrzeby mobilności – dodaje Karol Spieglanin. - Gdańsk wypada w nim o jedno oczko gorzej niż Dżakarta – miasto uznawane przez wielu za najgorsze pod względem przemieszczania się na świecie, z największymi korkami. Indonezja podjęła niedawno decyzję o przeniesieniu swojej stolicy na Borneo między innymi z powodu problemów komunikacyjnych. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jednak u nas nie jest aż tak źle.
Rzeczywista zmiana priorytetów?
Gdański Zarząd Dróg i Zieleni prowadzi na bieżąco analizy sytuacji ruchowej na najważniejszych ciągach komunikacyjnych w mieście. Informacje takie oparte są przede wszystkim o obserwację ruchu bardzo często z wykorzystaniem możliwości jakie daje system TRISTAR. Zastępca dyrektora Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni ds. Zarządzania, przekonuje, że realizacja w ostatnim dziesięcioleciu kilkunastu istotnych komunikacyjnie elementów sieci drogowej spowodowało zasadnicze zmiany w strukturze ruchu drogowego na terenie Gdańska. Szczególnie podkreśla tu zakończenie inwestycji z lat 2011-2013, jak tunel pod Martwą Wisłą czy Trasy Słowackiego.
- Tym niemniej, w związku z faktem, że miasto Gdańsk należy do najszybciej rozwijających się gospodarczo miast w Polsce, co przekłada się między innymi na wzrost liczby mieszkańców zarówno samego miasta, jak również jego przedmieść, trudno mówić o zmniejszeniu natężenia ruchu – mówi Tomasz Wawrzonek. - Raczej zauważalne jest rozłożenie środków jego ciężkości nie tylko na tradycyjnie najbardziej obciążone ciągi komunikacyjne, np. Podwale Grodzkie, ul. Słowackiego czy Spacerową, ale także w nowe lokalizacje, np. Przymorze i ul. Starogardzką. Tym niemniej dowodzi to, że działania ukierunkowane wyłącznie na rozwój infrastruktury drogowej są niewystarczające w kontekście szeroko rozumianej polityki transportowej i powinny być raczej uzupełnieniem rozbudowy systemów alternatywnych dla sieci indywidualnego transportu samochodowego, niż bycie priorytetem tej polityki.
Ostatnie lata przyniosły przekierunkowanie wydatkowania środków inwestycyjnych w kierunku infrastruktury związanej z transportem zbiorowym czy też rowerowym, a należy zakładać, że w kolejnych latach trend ten będzie jeszcze bardziej widoczny.
Tomasz Wawrzonek / zastępca dyrektora GZDiZ ds. zarządzania
Zastępca dyrektora GZDiZ dodaje, że rozwój infrastruktury dedykowanej transportowi publicznemu czy też rowerowemu przynosi i będzie przynosić zmiany komunikacyjne w szerszej perspektywie czasowej. Pytanie, jak na odbudowę zaufania do jazdy autobusami oraz tramwajami wpłyną zapowiadane podwyżki cen biletów, które miałyby wejść w życie w od czerwca 2022 r. oraz czy nie pogłębią niekorzystnych trendów w kierunku coraz większego udziału samochodów w trójmiejskiej komunikacji.
Jak wylicza TomTom, trójmiejscy kierowcy tracą na staniu w korkach w godzinach szczytu 142 godziny w skali roku, czyli niespełna 6 dni (o 9 godz. mniej niż w 2019 r.). Nie jest zaskoczeniem, że najgorszym czasem na podróżowanie autem jest godzina pomiędzy 15.00 a 16.00 w piątki, chociaż w stosunku do 2020 r. nastąpiła tu zmiana. Wtedy najgorzej jeździło o tej samej godzinie, jednak w czwartki.
„Podróż do godz. 15 w piątek może pomóc zaoszczędzić do 4 godzin rocznie (przy 30 minutach dojazdu do pracy)” – radzi TomTom.
Napisz komentarz
Komentarze