Mohammed Bilal z Pakistanu, bioinżynier z tytułem doktora to wybitny przedstawiciel nauki, światowy autorytet dla innych naukowców – tak można by go ocenić na podstawie liczby publikacji i cytowań z jego prac w międzynarodowych czasopismach. Jest też – jak wynika z dochodzenia sygnalistów – przykładem naukowej kariery, której w rzeczywistości nie było.
Dr Mohammed Bilal, do niedawna zatrudniony na Politechnice Gdańskiej w ramach międzynarodowego programu naukowego, jest bowiem podejrzewany o oszustwa naukowe na wielką skalę – miał wielokrotnie dopuszczać się w swoich pracach plagiatów czy współpracować z siecią publikującą fałszywe artykuły. Czyli – w rzeczywistości miałby być fałszywym badaczem z imponującym – i równie fałszywym – dorobkiem naukowym.
Sprawa dra Mohammeda Bilala. Wybitny naukowiec czy oszust?
O przypadku Mohammeda Bilala napisali zajmujący się przejrzystością w nauce międzynarodowy portal For Better Science, a w Polsce – Forum Akademickie.
„Muhammad Bilal uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Jiao Tong w Szanghaju, specjalizując się w bioinżynierii i biotechnologii stosowanej. Jego główne działania badawcze są ukierunkowane na biotechnologię środowiskową, nanotechnologię, inżynierię enzymów, immobilizację, modyfikacje chemiczne i przemysłowe zastosowania enzymów mikrobiologicznych, gospodarowanie odpadami ciekłymi i stałymi – waloryzację odpadów agroprzemysłowych i biomateriałów na potrzeby bioenergii” – można przeczytać o Mohammedzie Bilalu na stronach Politechniki Gdańskiej.
– W latach 2023-2024 był zatrudniony na Wydziale Inżynierii Sanitarnej w projekcie Nobelium „Joining Gut Research Community” na Wydziale Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej w Polsce – informuje uczelnia.
Wcześniej – według biogramu – w 2014 roku uzyskał tytuł magistra na Uniwersytecie Rolniczym w Faisalabad w Pakistanie, a rok 2018 zakończył z tytułem doktora uzyskanym na Shanghai Jiao Tong University w Chinach.
Po przyjeździe do Polski, zanim zatrudnił się na Politechnice Gdańskiej, pracował na Politechnice Poznańskiej. W tym czasie – według danych Forum Akademickiego – na realizowany przez niego na PG trzyletni grant na „opracowanie nowatorskiego podejścia do biodelignifikacji w celu konwersji zasobów lignocelulozy do zaawansowanych rodzajów biopaliw” Narodowe Centrum Nauki przeznaczyło 2 mln zł, natomiast na Politechnice Poznańskiej NCN wyłożyło 800 tys. zł na projekt finansowany z funduszy norweskich.
Cytat za cytatem
Osobą dr. Bilala zainteresował się sygnalista – dr hab. Hubert Wojtasek, chemik związany z Uniwersytetem Opolskim. To on dokładnie przeanalizował naukowy dorobek młodego (Bilal ma ok. 35 lat – tak wynikałoby z jego biogramów) pakistańskiego naukowca.
Ma on być autorem 700 publikacji w czasopismach, 150 rozdziałów w książkach, 25 edycji książek i 10 innych artykułów.
Charakterystyczne są jeszcze dwie inne wartości: indeks Hirscha = 94 i cytowania (według Google Scholar) na poziomie 34 tysięcy.
Czym jest indeks Hirscha?
Czym jest indeks Hirscha? To wskaźnik mający informować o poziomie dorobku danego naukowca. Przy jego wyliczaniu pod uwagę bierze się liczbę publikacji autora oraz to, jak często są one cytowane.
– Jeśli ktoś ma taki indeks na poziomie 94, to znaczy, że jego artykuł doczekał się tyluż publikacji i co najmniej tylu cytatów – wyjaśnia jeden z gdańskich badaczy.
Oznaczałoby to, że dla co najmniej tylu innych autorów prac naukowych badania Bilala okazały się na tyle interesujące, by je zacytować.
Dr Wojtasek przeanalizował dorobek Bilala w bazie ORCID [Open Researcher and Contributor ID – to unikalny 16-cyfrowy numer, służący do łatwiejszej identyfikacji badacza w globalnej przestrzeni naukowej, chroniący jego unikatową tożsamość naukową – red.]. Jak ocenił – spośród ponad ośmiuset pozycji, połowa to artykuły przeglądowe, książki, rozdziały w książkach i różne przedmowy do wydań specjalnych czasopism – o bardzo szerokim zakresie tematycznym.
Jesienią ubiegłego roku dr Wojtasek napisał do rektora PG list dotyczący Bilala.
„Dr Bilal jest także wybitnym znawcą wielu ważnych chorób, takich jak nowotwory, cukrzyca, nadciśnienie, malaria czy wirusowe zapalenie wątroby (w tym ostatnim przypadku nie tylko u ludzi, ale także u świń). Przede wszystkim jednak jest ekspertem od koronawirusów, którym stał się natychmiast po tym, jak pandemia COVID-19 zaatakowała ludzkość w roku 2020. Jego pierwsze publikacje z tej tematyki pojawiły się już w czerwcu 2020, a przez następne 2 lata ich liczba przekroczyła 30. Ich tematyka obejmuje cykl rozwojowy wirusa, mechanizm infekcji, prace nad szczepionkami i lekami, a także aspekty epidemiologiczne”.
fragment listu dr. Huberta Wojtaska opublikowany w Forum Akademickim
Jak pisze dalej dr Wojtasek – przeanalizował część artykułów Bilala.
– (…) Już przy pierwszym okazało się, że nie spełniał on podstawowych kryteriów publikacji naukowej. Zawierał dużą liczbę trywialnych błędów, „umęczonych fraz” i ogólnikowych sformułowań, a więc cech typowego produktu fabryk artykułów niezweryfikowanego przez „autorów” – uznał.
Te wnioski dają podstawy do podejrzeń o to, że dorobek dr Mohammeda Bilala to efekt tzw. paper mill – nazywanej już przez sygnalistów chorobą dotykającą środowisko naukowe na całym świecie.
Paper mill, czyli „papiernia”
Zjawisko paper mill jako „fabryki naukowych artykułów” czy krócej: „papierni” – już jakiś czas temu stało się na tyle powszechne, że doczekało się swoich sygnalistów. To – według definicji, jakiej doczekało się w Wikipedii – „zorganizowana grupa osób, która dopuszcza się tworzenia (często poprzez plagiaty lub fałszowanie badań), publikowania, a następnie wzajemnego cytowania słabej jakości lub po prostu fałszywych artykułów naukowych”.
Określenie „papiernia” wykorzystuje się zarówno do grup naukowców, stosujących takie praktyki, by zwiększyć swoje wskaźniki w indeksach naukowych, jak i do komercyjnych podmiotów zajmujących się produkcją artykułów na żądanie i sprzedażą autorstwa – czyli umożliwiających za dopłatą dopisywanie współautorów do artykułów. A dzięki dużej liczbie publikacji naukowiec może, np., zdobyć grant na swoje badania.
Autor, który kupił publikację poprzez fabrykę artykułów, otrzymuje gotowy tekst i zestaw danych okraszony zdjęciami, wykresami i tabelami, które tylko pozornie są wiarygodne. W rzeczywistości cały artykuł opiera się na zmanipulowanych obrazach i sfałszowanych danych badawczych. To sprawia, że nie ma żadnej wartości naukowej. Naukowiec, który podpisuje się pod takim tekstem, w rzeczywistości nie przeprowadził żadnych badań ani nie dysponuje oryginalnymi, surowymi danymi, które pozwoliłyby innym naukowcom na zweryfikowanie wyników lub powtórzenie badań.
Jolanta Szczepaniak w Forum Akademickim
Sygnaliści
Informacje o konkretnych osobach zamieszanych w proceder paper mill i konkretnych nierzetelnościach przekazują dr Hubert Wojtasek i – na tworzonym przez siebie blogu For Better Science – dr Leonid Schneider. Uważany jest on za jednego z najistotniejszych sygnalistów międzynarodowego środowisk naukowego, i to on dokładnie opisał śledztwo przeprowadzone przez dr. Wojtaska w sprawie Mohammeda Bilala. W artykule na swoim blogu wylicza długą listę plagiatów i fałszerstw, których miał się dopuścić Pakistańczyk.
Sprawa dra Mohammeda Bilala. Oświadczenie Politechniki Gdańskiej
Co na to Politechnika Gdańska?
Odnosząc się do zapytań dotyczących praktyk publikacyjnych, informujemy, że sygnały w sprawie tzw. paper mills docierały do władz uczelni dużo wcześniej, dlatego Politechnika Gdańska, reagując na doniesienia, powołała 1 września 2024 roku Komisję ds. Etyki Badań Naukowych, która stworzyła nowe mechanizmy selekcji publikacji powstałych w ramach spółdzielni, tak by w przyszłości zapobiec podobnym praktykom. Uczelnia przeprowadzi także specjalne szkolenia dla doktorantów. Wprowadzone zostaną również zmiany w regulaminach i formularzach wniosków w programach naukowych. Dostrzegamy problem, reagujemy i jednocześnie widzimy konieczność rozwiązań systemowych.
Adam Lecibil / rzecznik prasowy Politechniki Gdańskiej.
Adam Lecibil podkreśla też:
– W pierwszej kolejności zajęto się opracowaniem mechanizmów, które mają zapobiegać nadużyciom publikacyjnym w przyszłości. Naszym nadrzędnym celem jest uzyskiwanie pozycji naukowej na drodze transparentnych i uczciwych zasad. Nieetyczne praktyki publikacyjne, w tym wykorzystanie tzw. paper mills, stają się coraz powszechniejsze i mają zasięg ogólnoświatowy.
Jeden z naukowców podaje rozwiązanie, jak można by nie dopuścić do kolejnej takiej sytuacji:
– Dobrym sposobem na zmniejszenie wpływu tego typu naukowców na polską naukę byłoby niebranie pod uwagę podczas oceny dorobku prac przeglądowych – pisze anonimowo w FA. – Piszą oni ich masę. Naukowcy poprzez dopisywanie się w większych grupach zdobywają na tym cytowania, a potem nagrody i projekty. Publikują je ze względu na znajomości i układy. Uwzględnianie podczas konkursów i nagród tylko prac badawczych miałoby pozytywny wpływ na poziom polskiej nauki. W obecnych czasach naukowcy, którzy nie mają pojęcia na dany temat i nigdy się nim nie zajmowali, nagle piszą na ten temat pracę przeglądową i zdobywają wiele cytowań.
Czas na detektywów
Dr Hubert Wojtasek podkreśla, jak dużo wysiłku wymaga analiza każdego przypadku podejrzeń o udział jakiegoś naukowca w paper mill.
Dokładna analiza tak obszernego dorobku [przypadek pana Bilala i spółki] jest bardzo czasochłonna. Wspominałem już o tym w jednym ze swoich komentarzy – zajęła mi prawie 2 miesiące. Szacuję, że takich przypadków jest w polskiej nauce kilkaset, raczej liczba ta nie przekracza tysiąca. Łatwo policzyć, że gdybym miał je opracować wszystkie sam, zajęłoby to minimum 160 lat. No i oczywiście nie dysponuję kompetencjami, żeby oceniać merytorycznie dorobek z informatyki, inżynierii materiałowej czy geologii. Do tego potrzebni są specjaliści z każdej dyscypliny.
dr hab. Hubert Wojtasek / chemik związany z Uniwersytetem Opolskim
Jednak – jak przypomina – w ubiegłym roku powstała organizacja United2Act skupiająca czołowe wydawnictwa, towarzystwa naukowe oraz detektywów naukowych (m.in. prof. Anna Abalkina z Freie Universitat Berlin i dr Nicolas Wise z Cambridge).
– Miejmy nadzieję, że to coś da – pisze. – Ale myślę, że nasze podwórko musimy oczyścić sami. Nikt tego za nas nie zrobi.
Dr Mohammed Bilal nie pracuje już na Politechnice Gdańskiej. Gdy wpisze się jego nazwisko w portalu mostwiedzy.pl, na którym naukowcy prezentują swój dorobek, pojawia się komunikat: Muhammad Bilal Hafeez – Zatrudnienie – Brak danych.
Nie wiadomo, gdzie Bilal jest teraz.
Napisz komentarz
Komentarze