Przeszkód, by się spotkać i zagrać mecz piłkarski nie było nawet w połowie lat 80., czyli okresie, który wielu pamiętających tamte czasy określa „wielką smutą”. Nie wszyscy, którzy chcieliby wtedy zagrać, mogli to zrobić, bo albo siedzieli w więzieniu za opozycyjną działalność wobec władz PRL, albo się ukrywali. Od początków piłkarskich meczów członków Spółdzielni Usług Wysokościowych „Świetlik” mogli liczyć na wsparcie kolegów, którzy organizowali m.in. zrzutki pieniędzy dla ich rodzin. I pewnie ta misja nie była dla dalszych losów tradycyjnych spotkań piłkarskich bez znaczenia.
Pierwszym prezesem spółdzielni został Maciej Płażyński, natomiast zatrudnienie w Świetliku znaleźli m.in. Donald Tusk, Arkadiusz i Sławomir Rybiccy, Jerzy Borowczak oraz Mariusz Wilk.
Jak wspomina Andrzej Kowalczys, jeden z organizatorów tych spotkań, to że te mecze ciągle piszą swoją historię, jest zasługą śp. Macieja Płażyńskiego, a później Mirosława Rybickiego, Jarosława Czarnieckiego, Tomasza Matulańca i wielu innych kolegów.
Tradycji stało się zadość także we wtorek, 31 grudnia 2024 roku. Na płocie przy sztucznej murawie stadionu przy ul. Traugutta w Gdańsku znów zawisł baner z podobiznami Arama Rybickiego i Macieja Płażyńskiego, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Na boisku z czasem pojawia się coraz więcej młodszych pokoleń pielęgnujących tę tradycję, ale rywalizacji i dobrej sportowej zabawy nigdy nie zabrakło. Tym razem Seledynowi wygrali z Błękitnymi 5:4, a wśród kibiców byli m.in. senator Sławomir Rybicki i były znakomity polski sędzia piłkarski i prezes PZPN Michał Listkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze