Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pomorskie górki

Wielu z nas, obawiając się dalszych wyjazdów podczas kolejnych fal pandemii, zastanawia się, gdzie, oprócz Łysej Góry w Sopocie, może zimową porą pojeździć na nartach. Oczywiście, jeżeli są ku temu odpowiednie warunki pogodowe.

Niestety, ze względu na ocieplenie klimatu i zanikanie okresu zimowego obfitującego w śnieg, ośrodek narciarski w Przywidzu powoli przekształcany jest w zagłębie sportów motocyklowych. Został założony w 2006 roku przez eksperta Banku Światowego i byłego Sekretarza Generalnego Związku Miast Bałtyckich Piotra Krzyżanowskiego. Zauroczony ziemią kaszubską, osiadł tam wraz z rodziną 26 lat temu, zakładając Gospodarstwo Rolne i Ośrodek „Zielona Brama”. Obecnie na terenie starego folwarku koncentruje się na działalności hotelowej i gastronomicznej oraz organizacji wydarzeń muzycznych i wernisaży. Aktywnie wspiera Klub Jeździecki, kuźnię artystyczną i… klaster energetyczny. Kotłownię folwarczną zastąpił fotowoltaiką, biogazownią i wiatrakiem. Prowadząc gospodarstwo rolne, pracuje nad osiągnięciem statusu producenta żywności ekologicznej, zachęcając do współpracy innych rolników z Kaszub. Z rozrzewnieniem jednak wspomina wspaniałe białe zimy sprzed lat. Dzisiaj mówi o kilku dniach podczas sezonu, kiedy może uruchomić wyciąg.

Również na Kaszubach, u podnóża Szczytu Wieżyca nad Jeziorem Ostrzyckim, Ireneusz Koszałka wraz z rodziną prowadzi Centrum Aktywnego Wypoczynku Koszałkowo, w tym ośrodek narciarski z bogatą infrastrukturą. Dzisiaj, znacznym kosztem, utrzymuje w zimie naśnieżone stoki, oddając do dyspozycji gości bogate zaplecze hotelowe i gastronomiczne. Latem oferuje także wszelkie atrakcje, poczynając od spływów kajakowych po jazdy konne.

Znany, wybitny pomorski przedsiębiorca Zenon Ziaja tak wspomina początki tego miejsca:

 „ (…) Historia ta jest bliska mojemu sercu, ponieważ czuję się, niejako, ojcem założycielem. Otóż, na początku lat siedemdziesiątych jeździłem w niedziele na narty do Wieżycy. Podchodziliśmy zboczem z 50 metrów i zjeżdżaliśmy w dół na dziką polanę. Wówczas pracowałem na pół etatu w kartuskim Sanepidzie i stąd znałem te tereny i ich właściciela Józefa Koszałkę, ojca Ireneusza. Pewnej niedzieli przyjechało Fiatem 125p trzech facetów z nartami. Podczas rozmowy, uznaliśmy, że to super górka i można by zrobić wyciąg i jeździć. Nadmieniłem, że jest to pole Józefa Koszałki, z którym wcześniej o tym rozmawiałem. Panu Józkowi podobał się pomysł, lecz uznał go za zupełnie nierealny, bo skąd wziąć taki kawał liny, motor, słupy itd. Jak skończyliśmy zjeżdżać, ten, który wydawał mi się znajomy, lecz nie mogłem skojarzyć, kto to jest, powiedział: „Wie pan, to jedźmy do tego gospodarza. Pogadamy i może będę mógł pomóc”.

Jak przyjechaliśmy do Józefa, ten Pan przedstawił się: „Fiszbach”. Wówczas zrozumiałem całą sytuację. Był sekretarzem partii. Wyciąg powstał bardzo szybko. Zatelefonował do mnie Pan Józef i ucieszony powiedział: „Panie Zenku, wyciąg już działa i nawet jest oświetlony”. Dużo powiedziane: lampa na dole i na górze, no, może była jeszcze w środku. Pan Fiszbach załatwił też telefon. Ameryka! (…)”.

Zenon Ziaja, opowiadając tę historię, podkreślał, że jednak dopiero syn Józefa – Ireneusz, stworzył ośrodek o wysokim europejskim standardzie. Jego zdaniem, zrobił dużą rzecz dla naszej pomorskiej społeczności, tym bardziej, że w okresie minionych blisko 50 lat, setki tysięcy osób nauczyły się tam jeździć na nartach i obcować z przyrodą. Oby aktualne koszty energii „nie zabiły” tej wyjątkowej zimowej atrakcji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama