Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Według Polskiego Ładu dziury w budżecie mają kredytować przedsiębiorcy

Zamysł rządu był taki, że ubytki finansowe, które pojawią się w budżecie, będą pokrywać właśnie przedsiębiorcy. Teraz trzeba to skorygować - mówi Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
(fot. Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców)

Kiedyś mówiło się „Sorry, taki mamy klimat”, a dzisiaj mówi się „Sorry, taki mamy Ład…”.

Polski Ład to bardzo obszerna ustawa, rozpisana na 600 stron. Zawiera różne rozwiązania, w tym także pozytywne. 30 tysięcy kwoty wolnej od podatku to jest to, o co upominaliśmy się od dawna od wszystkich rządów. Podniesienie podatkowego progu z 80 do 120 tysięcy też jest dobrym posunięciem, bo od 14 lat nie był podnoszony.

Ale spotkał się pan z pomorskimi przedsiębiorcami, którzy nie są dobrze usposobieni do Polskiego Ładu. O jakich problemach z panem rozmawiali?

My przedsiębiorcy, największy problem mamy z częścią podatkowo-składkową. Zamysł rządu był taki, że ubytki finansowe, które pojawią się w budżecie, będą pokrywać właśnie przedsiębiorcy. I to głównie ci płacący podatek liniowy. I oni już od każdej zarobionej złotówki zapłacą 4,9 procent. Chociaż, przypominam, na początku miało być 9 procent. Ale tę obniżkę udało się uzyskać po negocjacjach rządu z rzecznikiem i organizacjami przedsiębiorców. Jednak przedsiębiorcy rozliczający się na zasadach ogólnych, którzy miesięcznie będą mieli poniżej 11 tysięcy brutto, nie zapłacą więcej, niż w 2021, ponieważ objęła ich, także wynegocjowana przeze mnie, tzw. ulga dla klasy średniej. Niestety ci, których dochód przekroczy tę granicę, będą mieli większe obciążenia. Mocno niepokojącą przedsiębiorców sprawą jest także sposób wprowadzania tej ustawy. I w tej chwili te zagrożenia są właśnie z tym związane.

Mam wrażenie, że nad Polskim Ładem w ministerstwie finansów pracowali teoretycy, którzy nie do końca wiedzieli, jak to wszystko przełoży się na życie gospodarcze. Było bardzo mało czasu na konsultacje, bo prace nad tą ustawą przebiegały w szybkim tempie. Do tego krótkie, miesięczne vacatio legis i efekt jest taki, że dopiero w praktyce, na własnej skórze sprawdzamy działanie tych rozwiązań. I dopiero teraz widać gdzie i co trzeba poprawić.

Adam Abramowicz / rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

A konkretniej?

W tej chwili Polski Ład zakłada obliczanie składki zdrowotnej od dochodu, który jest obliczany inaczej, niż dochód podatkowy. Co powoduje że, na przykład, przedsiębiorcy, którzy na koniec roku mieli duże stany remanentowe, zapłacą składkę w nowym roku podatkowym nie od dochodu realnego, tylko od przychodu. Bo nie będą mogli sobie odliczyć remanentu z ubiegłego roku. Również przedsiębiorcy, którzy mają dochody nierównomiernie rozłożone w ciągu roku, czyli na początku roku osiągają duże zyski, a w końcówce roku ponoszą straty, będą nadpłacać tę składkę. Płacić więcej, niż to wynika z obliczenia rocznego…

Zapłacą akonto, jak się kiedyś mówiło.

I dopiero w rocznym PiT będą mogli złożyć wniosek o zwrot tej składki, czyli de facto będą kredytować budżet państwa. Zwłaszcza dla małych firm jest to duży kłopot, bo one nie cierpią na nadmiar pieniędzy. Próbujemy nakłonić więc rząd do zmiany tej formy naliczania i do tego, żeby uproszczono ten system.

W jaki sposób można uprościć ten system?

W taki, żeby przedsiębiorcy mogli, na przykład, wybrać sobie płacenie ryczałtem najniższej, możliwej składki w wysokości 270 złotych 90 groszy. Każdy, nawet ten, który ma straty, musi tę kwotę zapłacić miesięcznie. Ewentualna dopłata następowałaby dopiero przy zeznaniu podatkowym rocznym. Zdjęlibyśmy z firm mitręgę obliczania co miesiąc wysokości składki, a z ZUS obowiązek comiesięcznego sprawdzania prawidłowości jej naliczenia. Byłoby dużo prościej i taniej.

To dlaczego rząd tego nie widział, co widzą przedsiębiorcy? Bo to wydaje się oczywiste, co pan mówi.

Mam wrażenie, że nad Polskim Ładem w ministerstwie finansów pracowali teoretycy, którzy nie do końca wiedzieli, jak to wszystko przełoży się na życie gospodarcze. Było bardzo mało czasu na konsultacje, bo prace nad tą ustawą przebiegały w szybkim tempie. Do tego krótkie, miesięczne vacatio legis i efekt jest taki, że dopiero w praktyce, na własnej skórze sprawdzamy działanie tych rozwiązań. I dopiero teraz widać gdzie i co trzeba poprawić. W styczniu poprawialiśmy zapisy dotyczące rozliczeń PiT osób na etatach, teraz musimy poprawić zasady płacenia składki przez przedsiębiorców.

Przedsiębiorcy muszą się jednak zmagać z niełatwą rzeczywistością, nie wiedząc, kiedy te poprawki zostaną wprowadzone i czy w ogóle.

Dodatkowo przedsiębiorcom nie ułatwia życia pandemia. Mamy też wzrost ceny energii i gazu. Zwłaszcza w przypadku gazu ta podwyżka może być dla biznesu zabójcza. I ta niewiadoma – czy zapłacą więcej czy jednak mniej, też nie wpływa dobrze na samopoczucie przedsiębiorców.

Czekają na dobre słowo od Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, ale na razie niewiele może pan obiecać.

Jestem ich rzecznikiem i mówię im to, jak jest naprawdę i w jaki sposób komunikuję nasze propozycje rządowi. Ale to rząd podejmuje decyzje, nie ja. Moim zadaniem jest przekazać rządowi co nas, przedsiębiorców boli i niepokoi. Po to są też takie spotkania jak dzisiaj (spotkanie z Adamem Abramowiczem odbyło się 3 lutego na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego w Sopocie - przyp. red.), żeby wysłuchać, gdzie są w tym Ładzie słabe punkty i przekazać je potem rządzącym. W jakiejś części udaje się nam przekonywać rząd do naszych propozycji ale nie do wszystkich. Myślę jednak, że te propozycje dotyczące spraw technicznych, powinny być załatwione. Bo dla niektórych przedsiębiorców sytuacja może okazać się tragiczna. Ci, którzy w grudniu mieli duże stany magazynowe, na przykład, trzy maszyny po milion złotych, a sprzedali je z marżą 50 tys.otych w styczniu, to nie zapłacą składki od dochodu 4,5 tys. tylko od przychodu - 270 tys.otych. Jeżeli w kwietniu przyszłego roku nie zapomną złożyć wniosku o zwrot, to te nadpłacone 225 tys.otych po półtora roku zostaną im zwrócone.

Dodatkowo przedsiębiorcom nie ułatwia życia pandemia. Mamy też wzrost ceny energii i gazu. Zwłaszcza w przypadku gazu ta podwyżka może być dla biznesu zabójcza. I ta niewiadoma – czy zapłacą więcej czy jednak mniej, też nie wpływa dobrze na samopoczucie przedsiębiorców.

Adam Abramowicz / rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

Jako byłego polityka PiS zapytam, czy uważa pan, że ten chaos przy Polskim Ładzie będzie mieć wpływ na opinię publiczną, na sondaże?

 

Uchylam się od tej odpowiedzi, bo politykiem przestałem być przed trzema laty. Jako Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców jestem niezależny i rozmawiam z każdą opcją polityczną. Wszystkim przekazujemy nasze postulaty, mówimy o naszych problemach, a władzą zachęcamy do tego, żeby je rozwiązywała.

Ale wpływa to na nastroje. Polacy źle oceniają Polski Ład, jak wskazują sondaże. Z lekkim przerażeniem patrzą też na kuriozum w postaci dwóch systemów podatkowych.

Inne problemy ma jednoosobowa firma, a jeszcze inne firma, w której pracuje wiele osób, podobnie jak ktoś, kto rozlicza się liniowo ma inne, niż ktoś z ryczałtem. System jest bardzo skomplikowany. Ale uspokoję państwa, dla dużej części przedsiębiorstw nie przyniesie on wielkiej rewolucji. Na przykład dla tych, którzy rozliczają się na zasadach ogólnych, a mają dochody miesięcznie nie większe, niż 11 tysięcy złotych brutto, czyli około 7 tysięcy złotych netto. Ich obciążenia nie wzrosną. Ale kłopot pojawia się z innej strony. Bo albo oni, albo ich biura księgowe będą musiały zmierzyć się z tymi biurokratyczno-administracyjnymi wyzwaniami, wyliczyć ulgę dla klasy średniej, co miesiąc płacić składkę, zaliczki, potem pamiętać o tym, że jak składka jest płacona, to trzeba złożyć dokument o jej zwrot itd. Dlatego chcemy ten system uprościć. Zwłaszcza w imieniu małych firm. Bo one, co prawda, nie stracą finansowo, ale poniosą koszty z powodu tej administracyjnej zmiany.

To kiedy przedsiębiorcy mogą się spodziewać tych zmian?

Pierwszą składkę według nowych zasad przedsiębiorca ma zapłacić 20 lutego. I do tego czasu rząd powinien podjąć jakieś decyzje, które pozwoliłyby na uspokojenie tej sytuacji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama