Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tanie mieszkania to jeden z największych problemów współczesnego świata

W Polsce trwa fundamentalna dyskusja o wspieraniu przez państwo tych, których nie stać na kupno mieszkania. Czyli przytłaczającej większości rodaków. To nie tylko nasz problem!
Tanie mieszkania to jeden z największych problemów współczesnego świata

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

To najbardziej palący problem: stworzenie lepszych mieszkań dla ludzi, aby podnieść dzielnice, które naprawdę potrzebują pomocy, aby stały się lepsze i bezpieczniejsze. To klucz do przetrwania miast i nie dotyczy tylko jednego miejsca - dotyczy całego świata – mówi Daniel Libeskind. Znany z projektowania luksusowych wieżowców (m.in. Złota 44 w Warszawie) architekt o polskich korzeniach w ostatnich latach zajął się właśnie budownictwem socjalnym. W wypowiedzi w cyklu  Social Housing Revival  stwierdził, że do przełamania stereotypów związanych z budownictwem socjalnym potrzebni są z jednej strony zdecydowani na zmiany politycy, z drugiej - architekci z zacięciem twórczym .

„Więcej dobrych architektów powinno zaangażować się w budownictwo socjalne” - powiedział Libeskind dla Dezeen. „Potrzebujemy kreatywności, aby przezwyciężyć piętno budownictwa socjalnego i potrzebujemy architektów, którzy potrafią wymyślać nowe sposoby tworzenia mieszkań, które są przyzwoite, mają godność, są piękne i zrównoważone w ramach dozwolonych budżetów”.

Dyskusja o przyszłości miast

 Rynek prywatny wymknął się spod kontroli, ponieważ nie odpowiada już jednostkom, ale bogactwu największych inwestorów na planecie. Jedynym sposobem na przerwanie tego cyklu jest zaprzestanie polegania na rynku - to jedno z haseł w cyklu wypowiedzi na temat odrodzenie budownictwa socjalnego w globalnej skali, jaką zainicjował  Peter Apps  z Dezeen. To poważany i  obsypany branżowymi nagrodami międzynarodowy  internetowy magazyn o architekturze , wnętrzach i designie  

 Mieszkania w ośrodkach miejskich, w których żyje ponad połowa populacji świata,  stają się coraz bardziej nieosiągalne cenowo. To skutek globalnego trendu. W ostatnich latach ogromne ilości kapitału zainwestowano w nabywanie nieruchomości w miastach, szczególnie po  kryzysie finansowym z 2008 r. i polityce luzowania ilościowego, którą przyjęło wówczas wiele banków centralnych. W latach 2013/14 korporacyjne zakupy większych nieruchomości w 100 największych miastach świata wzrosły z 600 miliardów dolarów do 1 biliona dolarów. Raport z 2017 r. wspierany przez ONZ stwierdził, że nieruchomości stanowią 60 procent wartości wszystkich globalnych aktywów, a nieruchomości mieszkalne stanowią 75 procent tej sumy!

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mieszkania nie sprzedają się już tak szybko, ale nadal nie ma korekt cenowych

„Mieszkalnictwo znajduje się w centrum historycznej transformacji strukturalnej globalnych inwestycji i gospodarek krajów uprzemysłowionych, co pociąga za sobą poważne konsekwencje dla osób potrzebujących odpowiedniego zakwaterowania. Ludzie starający się znaleźć przyzwoite mieszkanie w naszych dużych miastach konkurują teraz z funduszami takimi jak Blackstone, inwestorem majątkowym, którego majątek przekracza PKB Danii i który od 2008 roku kupuje wielorodzinne nieruchomości na wynajem po bezprecedensowych cenach na całym świecie”, jak wynika  z raportu niezależnych ekspertów ONZ ds. praw człowieka.

Skutki tego zjawiska coraz bardziej odczuwamy również w Polsce. Kolejne rządowe programy są tylko częściowym rozwiązaniem. Kolejne rządy deklarują budowę tanich mieszkań na wynajem, ale jak dotychczas wszystkie podejmowane działania nie dawały skutków, czego najlepszym dowodem jest – słuszny w założeniach – program Mieszkanie+. Te nieliczne, które powstały, wcale nie są tanie...

Doświadczenia Libeskinda

W swojej wypowiedzi Libeskind wspiera się własnymi doświadczeniami. Pracownia architektoniczna Studio Libeskind niedawno ukończyła projekt The Atrium at Sumner Houses, niedrogiego bloku mieszkalnego z 190 mieszkaniami dla seniorów na Brooklynie w Nowym Jorku. Projekt został zainspirowany osobistymi doświadczeniami autora, który dorastał w Amalgamated Housing Cooperative  w Bronksie. Libeskind, który obecnie jest jednym z najbardziej znanych architektów na świecie, mieszkał w spółdzielni mieszkaniowej jako nastolatek pod koniec lat 50. i na początku lat 60 (w 1957 roku wyjechał z Polski, najpierw do Izrael, potem do USA).

„Dorastanie w mieszkaniach socjalnych w Bronksie dało mi wyjątkową perspektywę na temat znaczenia społeczności oraz wysokiej jakości, niedrogich mieszkań” – powiedział Dezee Libeskind.

CZYTAJ TEŻ: W Gdańsku sprzedano najdroższe mieszkanie w Polsce. W Sopocie czeka jeszcze droższa willa

Nowy projekt przeznaczony jest na mieszkania dla seniorów i dostosowany do ich specyficznych potrzeb – bytowych i społecznych. Na parterze Atrium w Sumner Houses znajduje się przeszklony hol wejściowy oraz centrum społecznościowe o powierzchni 772 m kw. Powyżej znajdują się apartamenty, które są rozmieszczone wokół centralnego atrium. Korytarze wychodzą na tę centralną przestrzeń, w której znajduje się ogród zaprojektowany, zainstalowany i utrzymywany przez The Horticultural Society of New York. Na terenie bloku znajdują się również pralnie, sala wspólna, sala komputerowa, sala ćwiczeń i przechowalnia rowerów.

Atrium w Sumner Houses to drugi blok tanich mieszkań, jaki stworzyło Studio Libeskind. W zeszłym roku otwarto blok Allan & Geraldine Rosenberg Residences w Freeport, przeznaczony dla seniorów o niskich dochodach. Oprócz jednopokojowych apartamentów projekt obejmuje przestrzeń wspólną, taras rekreacyjny na dachu i ścieżkę spacerową, a także wiele zielonych i energooszczędnych funkcji.

Jak to robią na świecie

Mamy do czynienia ze światowym trendem. W Londynie budownictwo socjalne powraca: lokalne organy samorządowe budują domy po raz pierwszy od lat 70. XX wieku. Liczby te są nadal marginesem całego rynku mieszkaniowego, ale wzrost jest szybki. Często są to jedne z najciekawszych architektonicznie projektów, jakie miasto ma do zaoferowania – przekonuje Dezee.

W Nowym Jorku lokalni ustawodawcy niedawno przegłosowali projekt utworzenia dewelopera mieszkań komunalnych , który będzie pobierał od mieszkańców nie więcej niż 25 procent ich dochodów.

Gdański epizod Daniela Libeskinda

Warto przy tej okazji wspomnieć, że w maju 2015 roku Daniel Libeskind odwiedziŁ Gdańsk i zaprezentował swoją wizję zabudowy działki na Polskim Haku. Inwestor – izraelska  grupa Landmark – zamierzała zbudować tam 10 budynków o różnej formie (przeznaczonych nie tylko na mieszkanie, ale także na  biura, handel i usługi). Wisienką na torcie miała być modna w owym okresie dominanta czyli  wysoki na ok. 200 metrów wieżowiec, składający się z trzech brył, wyrastających ze wspólnej podstawy, z  restauracją i punktem widokowym na szczycie. Publiczną prezentację makiety zakłócił trochę drobny, ale proroczy incydent: w trakcie transportu odłamał się od niej ten właśnie najważniejszy element, czyli monumentalna wieża.

Libeskind i entuzjaści podbudowania prestiżu miasta jego nazwiskiem podkreślali  ekologiczny charakter projektu, pełnego zieleni i opartego o zasady zrównoważonego rozwoju, z założeniem wyeliminowania ruchu samochodowego na obszarze zabudowy, z  ogólnodostępnym parkiem, promenadą i placami zabaw, silnie związanego z wodą. Można powiedzieć, że pod tym względem była to wizja wyprzedzająca będącą wówczas w rozkwicie epokę grodzonych osiedli: tak się buduje dzisiaj. Problemem była jednak wysokość wieżowca, znacznie przekraczająca tę, jaką dopuszczał dla tej lokalizacji miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zresztą do wymiarów budynku sam autor projektu podchdził dość luźno, podkreślając jedynie, że chodziło mu o zapewnienie Gdańskowi rekordu i „przebicie” warszawskiego wieżowca Złota 44 jego autorstwa (193 m wysokości). Nawiasem mówiąc to jedyny zrealizowany w Polsce projekt światowej sławy star-architekta. Zaprojektowane przez niego budynki i kompleksy stoją w wielu miastach Ameryki Północnej, Azji i Europy, jednak najgłośniej się zrobiło o nim na świecie, gdy po zawaleniu się 11 września 2011 roku wież World Trade Center opracował projekt zagospodarowania strefy Ground Zerotym m.in. początkowy projekt Wieży Wolności ( finalny jest autorstwa Davida Childs).

Projekt na Polskim Haku od początku miał również przeciwników. Koncepcja spotkała się z zarzutami chaotyczności, banalności, zaś sama wieża – wtórności.

„Trudno się tym zarzutom dziwić – wieżowiec nie zaskakuje oryginalnością, wpisując się w styl Libeskinda i przypominając inne sygnowane przez niego drapacze chmur” - można było przeczytać w portalu Sztuka Architektury.

Ba, pojawiły się nawet plotki, że stworzenie koncepcji zabudowy Polskiego Haka miało być tylko zabiegiem marketingowym inwestora, podjętym w celu nakłonienia władz miasta do zmiany planu zagospodarowania, zwiększenia zainteresowania projektem, podbicia ceny działki i sprzedania jej, z nazwiskiem Libeskinda „w pakiecie”. Spekulacje wprawdzie ucichły, gdy firma Landmark w końcówce 2008 roku uzyskała kredyt ( 50 mln. zł nie pokryłoby wprawdzie nawet połowy kosztów realizacji zespołu, ale sam ten fakt uwiarygodnił zamiary). Ale akurat na rynku nieruchomości rozpoczął się wówczas kryzys i projekt – podobnie jak planowane wówczas inne prestiżowe inwestycje w Gdańsku – budowa Wież Wolności na Młodym Mieście i BigBoyBuilding na Przymorzu – nigdy nie zostały zrealizowane. Hiszpanie w ogóle wynieśli się z Trójmiasta, ale Big Boy chociaż zmniejszony o połowę, nadal jest obecny w portfelu planowanych inwestycji Grupy Inwestycyjnej Hossa. Deweloper uzyskał nawet pozwolenie na budowę. Ale ze względu na sytuację na rynku nieruchomości nie ma w najbliższych planach jej rozpoczęcia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

to jest objaw... 29.09.2024 18:09
...a nie przyczyna. Jak nie ma 200% zysku, to nie warto z łóżka wstawać. I gdzie jest ta kasa? Czy zyski z tej działalności coś wytworzyły?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama