Na wstępie przypomnijmy, że kontrowersje wokół działalności położonej na półwyspie Westerplatte spółki zajmującej się przetwarzaniem, odbiorem, transportem i unieszkodliwianiem oraz odzyskiem odpadów – także tych niebezpiecznych - trwają w Gdańsku od lat, a sprzeciw wobec dalszego funkcjonowania firmy deklarował już niemal dekadę temu, nieżyjący dziś prezydent miasta, Paweł Adamowicz. Głosy krytyki szczególnie nasiliły się w ostatnich miesiącach, bowiem przyszłość Port Service’u po 22 września 2024 roku (gdy wygasa umowa dzierżawy nieruchomości gdzie działa) zależy teraz od decyzji wojewody.
Port Service zniknie z Gdańska? Radni piszą do premiera
CZYTAJ TEŻ: Chcą zamknięcia Port Service. Miasto też, ale to decyzja wojewody
- Najważniejsze są tutaj interesy mieszkańców Nowego Portu – blisko 10 tysięcy mieszkańców, ale problem pyłu węglowego, problem Port Service i pokrewnych to także problemy mieszkańców Letnicy, problemy Wyspy Portowej, a więc i Przeróbki, i Stogów; także po części mieszkańców Brzeźna. To łącznie daje ponad 40 tys. mieszkańców – wyliczał na środowej, zorganizowanej przy ulicy Wyzwolenia w Nowym Porcie, konferencji prasowej Andrzej Skiba, radny Rady Miasta Gdańska z Klubu PiS.
Zaznaczył, że zwołanie sesji nadzwyczajnej RMG w sprawie jakości powietrza w Nowym Porcie poparła Rada Dzielnicy Brzeźno, a podpisy poparcia przekazała również Rada Dzielnicy Letnica. Przypomniał również, że m.in. temu problemowi poświęcona była demonstracja zorganizowana 2 tygodnie temu.
- Zbieraliśmy podpisy tak naprawdę przez niecałe 5 dni – to jest 420 minut. Już teraz na liczniku mamy ponad 500 podpisów, daje to ponad jeden podpis na minutę, więc uważam to za sukces organizacyjny. Czy to coś zmieni? Mamy nadzieję, że tak. Wiemy, że brak działania na pewno nic nie zmieni. Liczymy na to, że pani prezydent przychyli się do naszej prośby i sesję nadzwyczajną zwoła – deklarował z kolei na wspólnym z radnymi PiS briefingu, Jarosław Sobolewski z Rady Dzielnicy Nowy Port.
Powiedział, że z pisemnym apelem w sprawie powstrzymania dalszego składowania i utylizacji odpadów w obecnej lokalizacji firmy, wystąpił do premiera Donalda Tuska.
Tymczasem dyskusja na temat przyszłości Port Service toczy się również na antenie i stronie internetowej publicznego radia.
– Takie miejsce, jak spalarnia, wcale nie musi funkcjonować na Pomorzu, te odpady można wozić gdzieś dalej. A jeśli już chcemy mieć spalarnię, to musi być na odpowiednio wysokim poziomie i musi spełniać wyśrubowane wymogi. Jako społeczeństwo powinniśmy czuć się bezpieczni, a dziś Port Service tego bezpieczeństwa nam nie daje – przekonywał w rozmowie z Radiem Gdańsk miejski radny PiS Kazimierz Koralewski, wywołując polemikę Pracodawców Pomorza, którzy napisali: „[...] Spalarnia odpadów, jaką jest Port Service, to zabezpieczenie interesów przedsiębiorców z całej północno-wschodniej Polski, co więcej, spalarnia ta stanowi niezwykle ważny element działalności w obszarze unieszkodliwiania odpadów ze służby zdrowia, rolnictwa, działalności badawczej i naukowej. To dzięki Port Service w okresie pandemii COVID-19 mieliśmy możliwość nieprzerwanej działalności medycznej na całym obszarze naszego województwa bez wybuchu epidemii wtórnych związanych z zalegającymi odpadami medycznymi[…]”. Na zarzuty w piśmie skierowanym do RG odpowiedzieć zdecydowała się także sama spółka.
- Jesteśmy jedyną instalacją w północnej Polsce, która jest w stanie unieszkodliwiać odpady niebezpieczne, i pracujemy zgodnie z wymaganiami prawnymi oraz na ich podstawie. W Polsce istnieją tylko cztery tego typu instalacje, z których jedną jest właśnie Port Service. Opinia, że „nic by się nie stało, gdyby ta spalarnia przestała istnieć,” nie ma pokrycia w faktach. (...) W rzeczywistości przeniesienie zakładu spowodowałoby duży problem. Jesteśmy jedynym zakładem w regionie, który może bezpiecznie przetwarzać odpady niebezpieczne, a nasze działania są kluczowe dla ochrony środowiska i zdrowia publicznego - poinformował Port Service.
Napisz komentarz
Komentarze